Po przebudzeniu o 3.00 zapisałem wczorajsze przeżycia, a później nie mogłem zasnąć zalewany potami i atakowany przez muchę zmuszającą do wstawania. Później wyszedłem, aby odmówić modlitwę za jątrzących, ale trwała śmiertelna duchota z pustką w sercu, a wówczas nie możesz wypowiedzieć nawet "Ojcze nasz".

    Dopiero po kilku godzinach napłynęła obecność Tatusia. Zdziwi moje określenie Boga Ojca, ale rozumie to każde dzieciątko, a Pan Jezus zapowiedział: "jeżeli nie staniecie się jak dzieci". Deus Abba tak właśnie to urządził, że nasz rozum - bez łaski wiary - nie ogarnie tych doznań. Łzy zalały oczy, a u mnie jest to test prawdy!

    Przypomniało się zatrzymywanie wzroku na Sercu Pana Jezusa, które na obrazku wskazuje palcem. Nie mówi się o Sercu Boga Ojca i nie ma odpowiedniego kultu.

    Ja nie piszę wspomnień i opracowań doznań innych, ale przekazuję mój stan duchowy z "tu i teraz"...jak korespondent ze środka jakiegoś wydarzenia! Wiem, że wielu ma podobne przeżycia, ale nawet nie mrukną o nich. Wszyscy śpiewają o naszej miłości, ale wstydzą się rozgłaszać, że kochają Boga z opisem swoich przeżyć!

    Poczucie Obecności Boga Ojca jest wielką łaską...tego zabrakło Panu Jezusowi przed zgonem na krzyżu: "Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił". To było dodatkowe cierpienie podczas męczeńskiej śmierci! Nie zniesiesz tortur bez poczucia tej obecności. Nie pojmiesz tego, a nawet nie wytrwasz w czytaniu.

    Dzisiaj wiem, że poczucie Obecności Taty jest działaniem Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Stwórcy. To działanie jest niezauważalne dla ludzi. Przez wiele lat nie wiedziałem - co oznaczała miłosna słodycz w okolicy spotu słonecznego - podczas nawału chorych.

     W stanie takiego zjednania z Bogiem nikomu nie mogłem odmówić, a w środy i piątki pracowałem od 7.00 - 18.00...poszcząc w tym czasie w intencji pokoju na świecie (kawa, woda, kawałek chleba).

    Dzisiaj, dodatkowo Tata dał łaskę słuchania pieśni rozrywających serce (YouTube): "Podaruj mi Panie", "To, co dał nam świat" oraz "Jak przeżyć wszystko jeszcze raz", "Dusza boli, a serce płacze", "Liberta", "Dziękuję Ci Panie", "Matko Tyś Piękniejsza niż Zorza"...

    Czy mogłem to zaplanować...tym bardziej, że wszystko zakończy piosenka: "Dzisiaj mam dobry dzień", gdzie popłyną słowa miłości do dziewczyny, a u mnie do Boga Ojca. Serce zalało wielkie pragnienie modlitwy oraz zjednania z Panem Jezusem w Eucharystii. Tylko za to mógłbym oddać swoje życie z krzykiem: "Tata Jest! Tata Jest!"

    Zdziwiony czytałem słowa skierowane do proroka Jeremiasza (Jr 7, 1-11): "Stań w bramie świątyni i głoś następujące słowa: Słuchajcie słowa Pańskiego, wszyscy z Judy, którzy wchodzicie tymi bramami, aby oddać pokłon Panu. (...) Poprawcie postępowanie i wasze uczynki, a pozwolę wam mieszkać na tym miejscu".

    Czy wiesz, co oznacza Świątynia Pańska? To miejsce Boga na ziemi, który znajduje się w Tabernakulum...w postaci chlebka. Jak można pojąć to naszym rozumem, gdy pragnie się wciskać brudny palec w ranę Boku Zbawiciela.

    Jeszcze nie potrafimy zrobić zdjęcia naszej duszy i Ciała Duchowego Pana Jezusa! Nie ma też techniki, która zarejestrowałaby moją tęsknotę za zjednaniem się z Bogiem.

    Po błogosławieństwie Monstrancją i dającej ukojenie duchowe Eucharystii przez 1.5 godziny "wałęsałem się" wołając do Boga Ojca w intencji tego dnia...

                                                                                                         APeeL