W nocy był nagły mróz...po przebudzeniu o 4.00 w ciszy zawołałem:

"Panie Boże, Ojcze Wszechrzeczy

Ty, który chcesz dobra każdego z nas

Ty, który Byłeś, Jesteś i Będziesz

Ty, Boże mój Najdroższy

Panie Wszystkich i wszystkiego

Spraw mój Królu,

aby serca ludzi przeobraziła Miłość

aby serca ludzi zobaczyły, że Jesteś Ojcze Nieogarniony, Ojcze Jezusa, Ojcze Maryi, Ojcze mój!"

    Pan Bóg jest dla nas taki Dobry...On pragnie dla nas Prawdziwego Doba...inaczej niż sobie  wyobrażamy. On wie o tym, co każdemu potrzeba...jak wielką przykrość spotyka Go od nas, gdy widzi, że nie chcemy Jego Dobra.

     Tak rozmyślam i ponownie napłynęła modlitwa...

"Boże mój Prawdziwy, nadziejo każdego

Przepraszam Cię za wszystkie Twoje dzieci,

które Ciebie odrzucają, nie wierzą w Ciebie, nie chcą Ciebie.

Ty, Ojcze oddałeś - nam wszystko - najmilszego Syna Swego!

Ty, Ojcze jak nikt pragniesz naszego zbawienia.

Boże! Wszystko możesz, ale nie możesz zmusić nas do kochania Ciebie!

Wiem, Boże mój jak bardzo cierpisz z tego powodu!

Przepraszam Cię w imieniu innych! Bądź dla nich łaskawy!

Błagam Cię Ojcze Prawdziwy.

Błagam, bo wiem jak sam żyłem bez Siebie!

Tyle lat Ci ubliżałem!

Tyle lat Cię nie znałem!

Tyle lat zmarnowałem!

     Wybacz nam wszystkim w Imię Twojej niewyczerpanej i nieogarnionej Miłości".

   Zarazem odmówiłem moją modlitwę za niewierzących. Podczas obsługi ciała z radia popłyną piękne słowa o Maryi. Prawie wychodzę z pogotowia, a wzywają pomocy do umierającego syna! Pomoc Matki sprawiała, że właśnie weszła zmiana dyżurantów! Zanosi się na lżejszy dzień w przychodni, ale napływało coraz więcej chorych. Teraz płacze u mnie matka śmiertelnie potraconej dziewczyny, która umiera. Napływa polecenie, aby ją pocieszy!

- Ja przeżyłem śmierć własnej córeczki - wiem, co to znaczy...proszę wszystko przyjmować i modlić się. Nie wolno odejść od Boga. Proszę mi uwierzyć, że Matka Jezusa stoi przy pani z Jezusem...

    W poprzek ulicy przechodził kapłan. W moim sercu pojawiło się pragnienie rozmawiania z namaszczonymi sługami Pana, aby ich podtrzymywać na duchu, umacniać w nich wiarę w tym, co czynią. Na pewno napływają pokusy: rodzina, kobiety i świat! Na pewno!

   Nagle napłynęło, że 1 XI to także święto zmarłego Jezusa! Tak, przecież minęło dopiero 1957 lat od Jego śmierci. Postanowiłem kupić chryzantemy i położyć pod krzyżem. Napłynęło też wyjaśnienie mojej "wolności", która jest ograniczona, ale poprzez łączne z Jezusem mam uczucie Prawdziwej Wolności. Inni czują, że są wolni...to naprawdę zniewoleni ziemianie.

     Skąd napływała do mnie słodycz, która będzie trwała, która będzie trwała do 18.00! W TVP 1 w "Modlitwie wieczornej" chorzy będą przekazywali swoje cierpienia w jakichś intencjach. Jakże rzadko to spotykam. Ile piękna i mocy jest w zwykłej modlitwie do Jezusa.

  Jeden z chorych leżał na łóżku...w ten sposób uczestniczył w tym spotkaniu. Ilu zdrowych (chodzących, słyszących, widzących i myślących) unika Kościoła i nie dąży do Boga!

                                                                                                                       APeeL