Po nocnej edycji wczorajszej intencji planowałem edytować zaległe zapisy, ale zagmatwałem się w ich porządkowaniu. Mogę powiedzieć, że przez całe lata byłem prowadzony przez Boga Ojca...tak jak Izraelici.

    Moje świadectwa wiary są ewenementem na świat, ponieważ płyną z "tu i teraz" do Australii lub Mongolii, a nawet do brata Aleksandra Łukaszenki. Nie wie chłopina...tak jak Kim Jong Un, że jest na wiecznym podsłuchu i podglądzie z odczytywaniem myśli przez naszego wspólnego Boga Ojca.

   Wpisz w Google: Łukaszenka, a wyskoczy...wiek (66 lat), wzrost 182 cm (musiałbym zadzierać głowę podczas rozmowy), stan rodziny, samolot, memy i kolega Wołodia.

   Wprost prosi się zawołanie: Bracie Aleksandrze! Twój wiek...liczba 66 w numerologii anielskiej ma atrybuty humanitaryzmu, służenia ludzkości, miłości, wiary i zaufania do Boskości. Nie dożyje 666 lat, ale porzucił stronę Bożą już teraz...dla Antychrysta.

   Został skuszony "darami" Przeciwnika Boga: władzą i posiadaniem oraz używaniem tego życia. Przypomnę, że Panu Jezusowi Szatan także proponował z wysokiej góry królestwo ziemskie.

    Ten wątek okaże się nieprzypadkowy, ponieważ przed wyjściem na wieczorną Mszę św. dotarłem do powtarzanego komunikatu z Google, że moje konto jest nieaktywne. To zarazem był początek odczytu dzisiejszej intencji modlitewnej, która zostanie potwierdzona podczas czytanego Słowa.

   Doprowadzeni do Ziemi Obiecanej bali się i płakali z powodu mocy ludów, które tam mieszkają. Pan przemówił do Mojżesza na pustyni: "Słyszałem szemranie Izraelitów przeciw Mnie (...)Trupy wasze zalegną tę pustynię (...) na pewno nie wejdziecie do tego kraju, w którym uroczyście poprzysiągłem wam zamieszkanie (...) w ten sposób postąpię z tą złą zgrają, która się zebrała przeciw Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą".

    Psalmista w Ps 106 dodał, że: "Szybko zapomnieli o Jego czynach (...) na pustyni wystawiali tam Boga na próbę. Zapomnieli o Bogu, który ich ocalił (...)". Ja w tym czasie pomyślałem o całkowitym zerwaniu tego narodu ze Stwórcą, co trwa dotychczas. Wprost wygonili Boga z otrzymanej ojczyzny...faktycznie zostaną zniszczeni, bo porzucili Bożą Opatrzność.

    Błyskawicznie przepłynęły przykłady zrywających więzi w rodzinach, małżeństwach, z sąsiadami, ojczyzną i światem, itd. Jednak na szczycie zerwanych więzi jest odwrócenie się od Stwórcy naszej duszy w czym pomagają wszystkie wymyślone religie z kościołami zreformowanymi, św. Jehowy oraz wiary pogańskie i bluźniercze. Resztę sam dopowiedz sobie, bo to nie ma końca.

    Dam tylko przykład hołubionego przez beton "purpurata" Jurasa („róbta co chceta”) o którym Tadeusz Buraczewski napisał, że pragnie nas ograć "w żebraczym rejestrze (...) co łaska (...) Zrodzi się nowy Owsiak czy Żytniak (...) i zbierze grosz dla–np. policjantów... (...) Inny cwaniaczek też nas uraczy
kwestą (...) to na Nobla z ekonomii jest patent (...)".

    W tym czasie Szymon Hołownia ma partię Polska 2050, głupieją ekolodzy, a lisy i dworaki krzyczą, bo słusznie zamyka się TVN...stację wrogą naszej ojczyźnie i wierze. Nie protestowali, gdy zapowiadano zamknięcie TVP Info, która nie podoba się nawet rolnikowi z Marszałkowskiej, koledze po fachu Władysławowi Kosiniak-Kamyszowi. Co mu się stało, że w braku charyzmy wszedł na salony. Co on ma wspólnego z chłopstwem?

   Po Eucharystii wielki smutek zalał serce, bo ujrzałem zerwane więzi w mojej rodzinie (zagarnięcie spadku po rodzicach), u rządzących (dalsza bezkarność agentury...w tym w mojej Izbie Lekarskiej), szkalowanie ojczyzny na forum UE oraz trwającą Apokalipsę z pragnącymi zagłady ludzkości.

    Padłem niezdolny nawet do modlitwy, którą odmówię następnego dnia.

                                                                                                                          APeeL

 

Aktualnie przepisane...

26.10.1990(pt) Dwie drogi... 

     Tuż po wstaniu serce zalała pustka w której szukałem jakiegoś zaczepienia. Właśnie popłynęła piosenka "Białe róże", a po otwarciu Bhagawadgity trafię na słowa, że każdy człowiek ma dwie drogimaterialną i duchową. Jeżeli wybierzesz duchową, a nie porzucisz materialnej nie uzyskasz w niczym zadowolenia.

    Teraz w przychodni ludzie przychodzą z różnymi sprawami, a nawet płaczą...- Proszę modlić się za syna i nie ustawać (porzucił żonę)...tak właśnie czyniła Matka św. Augustyna. To był bardzo wielki grzesznik. Proszę zawsze mówić: "syneczku wróć do swojej żony".

- Dlaczego siły szuka pani w jodze. Przecież wszystko jest w naszej wierze. Wzorem dla nas - w każdej sytuacji życiowej - jest Pan Jezus. Odpowiedź ma pani w swojej książeczce...tak, w tej broszurce z wizerunkiem Matki Bożej Różańcowej! Pani zauważy, że Jezus u Heroda nie odezwał się nawet jednym słowem, a podczas śmiertelnej katuszy (biczowania) modlił się.

    Zza drzwi dobiegł krzyk kobiety opowiadającej - pacjentom na korytarzu - krzywdę doznawaną od ojca...kładł na beczce z kapustą i bił, normalnie uderzał! Na ten moment pomyłkowo wszedł zakrwawiony pacjent (praca dla chirurga).

   Dzisiaj będzie zebranie lekarskie. W samochodzie włączyłem "Modlitwę wieczorną", a podczas wymienianych tam próśb do Pana Jezusa łzy zalewały oczy. Starsza kobieta mówiła, że przekazuje swoje cierpienia za pokój w rodzinach.

    W wyobraźni ujrzałem siebie idącego z plakietką: "Nie jestem szpiegiem". Nie chodzi o mnie, bo cierpienie przyjąłem, ale o marnowanie życia "miernych, biernych, ale wiernych". Przed chwilką mijałem radiowóz MO, biała czapka leżała za szybą zasłaniając głowę. "Boże mój...Boże!"

    Przed zebraniem kupiłem piękny zegar, potrzebny do przedpokoju. Czy spodoba się żonie? Ze sprzedawczynią rozmawialiśmy o złodziejach i zabezpieczeniach...

- Złodzieje mają też swoje zadanie na ziemi...pokazują marność posiadania, a ja przez nich (cierpienie) wróciłem do Boga!

- Do kogo?

- Do Boga...przez tyle lat żyłem, ale jak żyłem?

    Okaże się, że zegar będzie pasował. Taka malutka rzecz, a jak cieszy. Nie marzę o wielkich sprawach, ale raduję się z maleńkich podarunków od Boga. Pan Jezus cieszy się także w naszych radościach, gdy wypływają z łączności z Nim.

   Referat na zebraniu lekarskim dotyczył objawów, które pozwalają stwierdzić śmierć mózgową. To wiedza typowo specjalistyczna (ziemska). Jako ostatni zabrałem głos. Przed wystąpieniem modliłem się "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario" z zażyciem dwóch tabletek propranololu, abym nie dostał bicia serca z emocji. Powiedziałem...

    "Pani doktór omówiła wszystko z punktu widzenia lekarskiego. Nie mogę przyjąć podanej definicji: umarłem, bo stwierdzono śmierć mózgu! Największa komisja świata myli się. Ja umrę, gdy część duchowa odłączy się od widzianego ciała.

    Państwo mnie widzą, ale ja naprawdę jestem inny - to tylko moja część widzialna. Jak w wypadku tej definicji ocenić śmierć Łazarza? To teren bardzo śliski i nie wolno go omawiać z jednej strony".

   W drodze powrotnej próbuję nawracać koleżankę...z podobnym do mojego charakterem (typ zachowania A, kłótliwość z pragnieniem dominacji, często głupota ziemska). Wskazałem jej, że nie ma połączenia pomiędzy naszą mądrością i wiedzą, a wiarą! Po tylu latach pracy stoję wobec tajemnicy. Pani musi zmniejszyć swoje "ja", stać się malutką, taką do wzięcia na ręce przez Matkę Bożą, bo sama z siebie nic pani nie znaczy!

    Proszę nie czytać Seneki i innych mędrców. Cała mądrość tego świata to głupstwo u Boga. Nie będzie już innego znaku...Jezus przybył i wszystko pokazał. Poruszyłem problem śmierci, bo większość lekarzy - przypuszczam, że także pani - to ludzie niewierzący. Nic pani nie ujrzy bez Boga i Jezusa.

     W sznurze samochodów znajdowali się obcy ludzie. "Jezu! Jak bardzo kocham ludzi. Teraz rozumiem Twoje cierpienia, gdy widzisz, że Niebo jest odrzucane, a Ciebie nie chcą, ubliżają i wyśmiewają się"!

                                                                                                           APeeL