Przemienienie Pańskie. Pierwszy Piątek

    Nie nadaję się już do normalnego życia, ale podczas zapomnienia o wielkości duchowej dnia szatan sprawia, że staję się normalny czyli zdrowy psychicznie, a wówczas mam potrójne poczucie humoru ze śmiechem z własnych żartów.

    Tak też będzie właśnie dzisiaj, bo wnuczek "pracuje" na mojej fali, ale to jest już nowe pokolenie ("elektroniczne")...znosi głupie seriale TF!enu ze wzmacnianiem się ciasteczkami. Nawet wyszedł na spacer, ale szybko wrócił, bo zaczęło padać.

   Szczyt humoru z monologiem sytuacyjnym miałem podczas jego odjazdu. Zarazem zrozumiałem grę słów, pytań i odpowiedzi dających autentyczny "śmiech na sali". Nie możesz tego ułożyć, co widzimy u naszych "satyryków" udających głupich.

   Ten nietakt duchowy uzmysłowię sobie dopiero na Mszy św. wieczornej o 19.00...po całym zamieszaniu z równoczesnym nocnym czuwaniem przed Najświętszym Sakramentem. Dodatkowo poprosiłem Zbawiciela o błogosławieństwo. Wyobraź sobie, że błogosławisz syna idącego na rozbój...czynił tak pop z cerkwi na Ukrainie banderowcom.

Po 3 godzinach kojącego snu trafiłem do naszej świątyni...zdziwiony wielką ilością wiernych. Nawet czekało na mnie miejsce pod figurą Pana Jezusa z Najświętszym Sercem i obrazem Boga w Trójcy Jedynego.

   Padłem na kolana zdziwiony moją nagłą i całkowitą przemianą z człowieka normalnego (pełnego werwy i humoru) na chorego czyli duchowego (małego, pragnącego ciszy i milczenia). Zamknąłem oczy i w poczuciu Bożego Pokoju było mi tak dobrze. W oka mgnieniu miałem pokazanych dwóch ludzi ("schizofrenia bezobjawowa") wg psychiatrów ruskich, a z rozpędu także naszych kolegów.

    Nie możesz stać się takim siłą swojej woli, postanowieniem, głupimi wyrzeczeniami, a nawet wybraniem życia na "pustyni życiowej". Tak dobrze: "jak miła jest świątynia Twoja Panie"...przy całym zgiełku tego świata.

    W takim czasie nie mogę wypowiedzieć słowa (krzyk do Boga płynie z duszy), nie pragnę też niczego, a cały świat jest poza mną. Jest to stan duchowy, który promieniuje na ciało. Nie znają tego żyjący tylko tym światem.

   Teraz, gdy to zapisuję zrozumiałem, że jest to łaska Boga Ojca, a moje złe zachowanie miało służyć temu świadectwu...przekazywanemu po prośbie do Ducha Świętego, którego wizerunek pocałowałem.

    Nie przeczytasz tego nigdzie, bo mający podobne przeżycia...nie mają łaski ich zapisywania i szerzenia. Zrozumiałem pragnienie życia w samotności, ale nie jest to moja ścieżka.

    Na początku Mszy św. wspomniano, że Przemienienie Pana Jezusa miało umocnić Apostołów, którzy nie mieli mojego komfortu duchowego ("wszystko zapowiadane wypełniło się"). Zbawiciel naszych dusz wiedział, że ten na którego stawiał (Piotr) zaprze się Go aż trzy razy!

   Wie też wszystko o mnie i o tobie...także o tych, których wymienia w aktualnej "Gazecie warszawskiej" (kup koniecznie) Tadeusz Buraczewski ("IRONEZJE: NARRATORZY...):

Morawiecki - przedstawiciel science fiction (...)

Sik-orek (łac. chobielinus chamorus vulgaris) (...) jak na oxforczyka - bon tonu unika (...)

Lolo Pindolo uszlachetniał meble zwitkami dolarów (...)

Bolek bajarz nad bajarze (...) "człowiek z teczki Kiszczaka" (...)

"Cichy Don" - Oskar - kamerdyner wrócił. Tak jak wracają jątrzyć zdrajcy - nikczemnicy".

  Prorok w wizji (Dn 7,9-10.13-14) ujrzał trzy trony z przybyciem Przedwiecznego, a na obłoku nieba przybył "jakby Syn Człowieczy", którego wprowadzono przed Niego. "Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie".

   To wszystko potwierdzi (Mk 9,2-10) ze świadectwem Piotra, Jakuba i Jana wobec których Pan Jezus przemienił się. "I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem". Także Apostoł Piotr, który był przy Przemienieniu Pana Jezusa (2 P 1,16-19)...jako naoczny świadek, który nawet słyszał Głos Majestatu: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie"...stwierdził, że nie postępujemy "za wymyślonymi mitami".

   Niewierzący powie, że są to bajki, a prof. Jan Hartman od Belzebuba stwierdzi, że wierzymy w cieślę w koronie cierniowej, człowieka przebywającego z ciałem w niebie. Nie idź za takimi, bo tracisz cenny czas, a nie wiadomo czy obudzisz się tej nocy!

   Szczytem moich przeżyć będzie pieśń: "Jezu dobry i cichy, serca pokornego" z Eucharystią, która "zamknęła mi usta", a u mnie jest to dodatkowy znak wskazujący na potrzebę milczenia.

   Wrócił czas rozmów z wnuczkiem z żartami i dawania świadectwa wiary. Nie wolno tego czynić ("rzucać perły przed świnie")...dlatego, co pewien czas wzrok zatrzymywał ("patrzył") Pan Jezus w koronie cierniowej (figurka na stole przed nami).

   Można powiedzieć, że "upominał się" o milczenie swego sługi, bo sam wnuczek lubi gadać o niczym oglądając telewizję z jedzeniem przez cały czas.

    Na kolanach chciałbym trwać do końca świat i jeden dzień dłużej...

                                                                                                                        APeeL