Niech nie dziwi nikogo ta intencja, bo nasz Tata bardziej kocha niewierzących...można powiedzieć, że ich dobroć jest czysta, ponieważ nie liczą na nagrodę w Niebie.

    To zarazem jest błędny argument na forach, że  katolik jest dobry, bo boi się piekła lub liczy na nagrodę. Prawda jest taka, że człowiek z łaską wiary i sercem zalanym miłością nie będzie planował odwetu: „oko za oko, ząb za ząb”.

    Już wieczorem wiedziałem, że ten dzień poświecę za dusze niewierzących, które najdłużej przebywają w Czyśćcu... Spróbuj wyobrazić sobie tą duchową wieżę Babel, bo są tam też ci, którzy nigdy nie słyszeli o istnieniu Boga Objawionego...w Indiach, Korei Północnej oraz w „buszu”.

    Ja nie znam ogromu tych braci i sióstr, ale chodzi o to, że różna jest odpowiedzialność dusz „niewierzących”. Nie można postawić ich w jednym rzędzie z ludźmi  obojętnymi duchowo, którzy  codziennie przechodzą obok kościoła, katolikami „leniwcami”, którym nie chce się wstać na spotkanie z Panem Jezusem oraz chrześcijanami wychowanymi „w swojej wierze” (Małysz, Janda, Michalik).

   Ja dzisiaj za Hiobem mogę powiedzieć, że będę widział Boga. Tylko nie mów mi, że to pycha...zamiast tego wstań rano i przyjdź do kościoła.

     Psalmista zawołał od Ołtarza Pańskiego: „W krainie życia ujrzę dobroć Boga. / Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? / Pan obrońcą mego życia,  przed kim miałbym czuć trwogę?” Ps 27

     Dzisiaj właśnie Pan Jezus umiera z donośnym zawołaniem do naszego wspólnego Ojca, a przez to jesteśmy braćmi: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego". W tym momencie ziemia została poruszona; zapadł mrok, wystąpiła wichura i trzęsienie ziemi, a zasłona w Przybytku Pańskim została rozdarta.

    Przez sekundę wyobraź sobie panikę wśród bezpieki świątynnej, bo do takich przemawia tylko pokazana moc. Mimo tego trwają do dzisiaj z zakłamaniu wierząc, że przestrzeganie Prawa otworzy im „ciasne drzwi”, ale będą wołać nadaremnie «Panie, otwórz nam». Usłyszą tylko «Nie wiem, skąd jesteście»... 

    Do czasu Eucharystii zły rozpraszał, wpuszczał rozmyślania, a nawet zaprowadził mnie na blog Joanny Senyszyn, która przeszła zawał serca i „złagodniała” w atakowaniu Kościoła świętego. Myślę, że częściowe sprawiły to moje modlitwy, bo walczę z takimi, a równocześnie wołam do Boga o otworzenie im oczu.    

    Przed zjednaniem z Panem Jezusem padłem na kolana, a później wołałem ze łzami w oczach w intencji dusz ludzi dobrych, ale niewierzących, które najdłużej przebywają w czyśćcu.

   „Ojcze! Wspomóż najdłużej przebywające dusze w czyśćcu, które do przybycia tam nie znały Ciebie! Przytul ich i powiedź im o mnie. Poproś je, aby modlitwą otoczyły moich prześladowców. Niech przekażą im swoje pragnienie ujrzenia Ciebie...”.    

   Wieczorem wyszedłem na modlitwę i prawie omdlewałem podczas wołania do Boga. W tym stanie trafiłem pod cmentarz z rozświetlonymi grobami grzeszników wszelkiej maści.

     Zapaliłem lampkę-serce pod krzyżem w intencji tych dusz, a następnego ranka postawiłem wielki kwiat w miejsce zmarzniętego. Jako podziękowanie znalazłem tam cztery cukierki czekoladowe, a w naszym języku to symbol wdzięczności...każdy ojciec ziemski tak obdarowuje swoje pociechy. 

    „Panie Jezu! przyjmij ten kwiat od tych dusz, które nie mogą tego uczynić, a tak pragną wynagrodzić Twoje miłosierdzie”. Nie mogłem się ukoić, a nawet teraz, gdy to piszę napływa bliskość Pana Jezusa.                                                                                                APEL    

 

„Gazeta wyborcza” 25-26 października  2014 Magazyn świąteczny, gdzie dano esej apologetyczny i sceptyczny „Jezus ośmieszony” Leszka Kołakowskiego, a który właśnie pasuje do dzisiejszej intencji. Wprost wiem, że dusza autora jest w czyśćcu i obejmuje ją ta intencja modlitewna. Wołałem za niego do Boga i wspomniałem podczas stawiania kwiatu pod krzyżem z zapaloną lampką.  

   Rozważania dałem na www.gazeta.pl Forum Religia Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim oraz na WolaBogaOjca.blog.pl