Nie wiedziałem, że ta intencja jest tak ważna dla Pana Jezusa, bo faktycznie ludzie obojętni religijnie (duchowo) sprawiają Bogu wielkie cierpienie.

    Po otrzymaniu tylko namiastki tej przykrości ból rozrywał serce, a tak się stało, że nawet mogłem umrzeć, bo podczas modlitwy doznałem bólu wieńcowego. Pomnóż to przez miliardy, a zrozumiesz przebijanie Serca Pana Jezusa i Boga naszego.

    Nic nie zapowiadało tej intencji i po wyjściu do kościoła na 6.30 moją duszę zalała radość i pokój, a po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” powtarzałem słowa prośby z pieśni do Boga: „i chroń od zguby, gdy zagraża cios”.    

     Św. Paweł zalecał dzisiaj posłuszeństwo („czyńcie wszystko bez szemrań”), bycie bez zarzutu i winy jako dzieci Boże pełne „źródła światła w świecie”. Flp 2, 12-18

   Natomiast Pan Jezus mówił o zagubionych owcach i radości w niebie u aniołów Bożych „z jednego grzesznika, który się nawraca”. Łk 15, 1-10

    Ja wiem o tym i wiem zarazem jak trudno jest wyrwać bestii duszę, którą zwabił. Z drugiej strony widzę oceany ludzi obojętnych duchowo.

  Przypomniał się pobytu w Zakopanem (czerwiec 2008 r.), gdzie w pustym kościele odmawiałem modlitwę, a obok Pana Jezusa w Monstrancji chodzili turyści...

   Ciekawe czy mogliby tak spacerować po mauzoleum tow. Lenina lub Kima. Przypomniał się też kolega-chirurg ze snu, który wyglądał "marnie", a reprezentował obojętność religijną.

     Jak nigdy - po dzisiejszej Eucharystii - padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym i odmówiłem koronkę.

  Około południa trafiłem na znajomą, która okazała się obojętną duchowo. Zobacz jak przebiegała nasza rozmowa, bo jest symptomatyczna i świadczy o dużej lekkomyślności tych ludzi:

1. Sprawność naszego ciała.

    Ona jest w grupie wierzących w uprawianie sportu, chodzenie z kijkami, ćwiczenia, itd., bo sprawniejsi żyją dłużej.

- Trzeba zachować proporcje, bo zdrowie ma trzy poziomy: duchowy (nawrócenie), psychiczny (zależy od duchowego) oraz fizyczny. Ludzie to odwrócili i sprawili, że doszło do adoracji ciała (kult bożka). Niektórzy biegają raz w tygodniu lub jeżdżą na nartach raz w roku, a jest to bardzo szkodliwe.  

2. Sprawa uczęszczania do kościoła.

   Mnie nie obchodzi kto chodzi do kościoła, a kto nie...kościół nie może sprawdzać tego, przecież wierni nie będą donosić!

-   Nie rozumie pani misji katolików i tego, że odpowiadamy za zbawienie swoje i innych. Ja w tej chwilce odpowiadam za panią i nasze spotkanie nie jest przypadkowe, bo widzę osobę obojętną duchowo.

3. Pochówek z celebracją kościelną.

   To jest decyzja każdego człowieka, musi ustalić wszystko z rodziną...nie może o tym decydować proboszcz.

-   Wskazałem jej na to, że każdy katolik ma prawa i obowiązki. Nawet z partii wyrzucają, gdy nie płacisz składek. Jeżeli ktoś nie uczestniczy latami w Mszach św. niedzielnych (grzech śmiertelny) to traci prawo do pochówku kościelnego - nawet na cmentarzu parafialnym (jeżeli jest komunalny). 

    Tego nie mogła zrozumieć, bo Kościół święty (Mistyczne Ciało Pana Jezusa) stał się zakładem pogrzebowym. Mój sąsiad świadomie odmawiał przyjęcia kapłana, ale pogrzeb miał katolicki.

4. Nie można być apodyktycznym w ocenach.

   Powtórzyłem jej rozmowę z kolegą ateistą, który na moje próby przyciągnięcia go do Prawdy stwierdził, że jestem tendencyjny. Do śmierci biegał z kijkami, a rodzina przed pogrzebem żądała uczestnictwo wielu kapłanów, bo był zasłużony! Na pewno nie był zasłużony przed Bogiem...

5. Latanie do kościoła jak tercjarka.       

    Powiedziałem jej, że poproszę Boga, aby  dał jej moje pragnienie Eucharystii, aby przelał na nią moją łaskę (największy dar). Dopiero w tym głodzie zrozumie dlaczego nie nudzi się nam chleb codzienny, a takim samym jest Eucharystia. Zaleciłem, aby obserwowała znaki, bo szatan będzie ją odciągał od Sakramentu Pojednania. 

    Nie wiedziałem, że moje pragnienie zostanie zrealizowane już w ten 1-wszy piątek. Całą Mszę św. oraz Eucharystię przekazałem dodatkowo w tej intencji i w wielkim bólu odmawiałem moją modlitwę. Nie mogłem dojść do siebie jeszcze przez dwie godziny, a cały dzień spędziłem w wielkiej powadze.

   Zrozumiałem jak wielki ból Najśw. Sercu Pana Jezusa sprawiają dusze obojętne. Nawet popłakałem się, a dzisiaj, gdy to edytuję o 6.25 spotkałem znajomego, który mieszka przy kościele i właśnie biegł do sklepu po świeże bułeczki.

   Trzy razy zapraszałem go na Msze święte, ale nie drgnął. Nie chce Chleba Prawdziwego dającego życie. Już niedługo usłyszy pod furtą do Nieba, że nie znają takiego...                                                                                                                                                            APEL