W pogotowiu o 1:00 w nocy zerwano na daleki wyjazd do porażonego, który miał upadek z wysokości pierwszego piętra i nie może ruszać kończynami dolnymi. Jest mi smutno, bo jest to poważny uraz, a jeszcze nie wiedziałem, że jest to początek intencji modlitewnej: za porażonych fizycznie lub duchowo.
Pan pokazuje mi różne porażenia w ciele fizycznym...
- prądem, po uderzeniu pioruna, w złamaniach i zatruciach, przeszyciem ostrym narzędziem oraz nagłymi chorobami (przepisuję to w czasie pandemi żółtej zarazy - 16.09.2021 r.)
- strachem (będzie takim pierwszy pacjent)
- upadkami z wysokości, topieniem się, zaczadzeniem, itd.
Przypomniały się trzy osoby z dyżuru sprzed kilku dni pokąsane przez osy. Naprawdę można umrzeć przy nadwrażliwości na ich jad. Wróciła też kara na zbuntowanych Izraelitów, gdy Pan zesłał na nich szarańczę i węże. To cierpienie jest nieskończone, a jego odpowiednikiem są stany duchowe (uszkodzenia naszych dusz).
Jakże piękne jest moje obecne życie, a zarazem współcierpienia w ramach intencji modlitewnych. Dziękuję i proszę Matkę Najświętszą o ochronę (w tym rodziny i poprowadzenie w zakupie mieszkania), a właśnie płynie "Zwiastowanie" i przejeżdżamy obok figury Matki Bożej Niepokalanej.
Wcześniej poszedłem do przychodni, gdzie trafiłem na przestraszonego (porażonego strachem), kochającego to nędzne życie, a nie stać go nawet na wyjazd do sanatorium. Dzisiaj wszystko szło błyskawicznie, nie skarżyłem się na dużą ilość chorych.
Chwilami serce i duszę zalewała słodycz, a żadnym językiem nie można tego przekazać! To jest działanie Ducha Świętego - szczególnie w nawale chorych, a nawet ich naporze. Chodzi o to, abym nikomu nie odmówił. W tej radości w pośpiechu trafiam na obiad do stołówki w piwnicy.
Ponownie napłynęła fala chorych ze wzmocnieniem (w sensie: "Jesteśmy z tobą"), a zarazem z pocieszeniem od Matki Bożej, że wszystko będzie dobrze podczas kontroli druków L4! Ponownie wrócą porażeni strachem przed chorobami i śmiercią.
Na Mszy wieczornej św. kapłan pięknie mówił o prośbach, które kierujemy do Pana Jezusa, a dla popłyną słowa Boga do proroka: "Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię [zwyciężyć], gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana - by cię ochraniać" (Jr 1,17-19). Natomiast psalmista pocieszy (Ps 71): "W Tobie, Panie, ucieczka moja (...) Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją (...)". Dzisiaj dojdzie do ścięcia Jana Chrzciciela z powodu nienawiści Herodiady (Ew 6, 17-19).
Wróciła osoba niewidomego oraz Eucharystia w intencji porażonych, a pokój zalał serce i duszę...jeszcze przed połknięciem Duchowego Ciała Pana Jezusa. Po latach będzie to raczej po połknięciu, a jest tak uczynione, aby nie używano Eucharystii do obrzędów satanistów. To działanie nie pojawia się u ludzi niegodnych, grzecznych. Usta zalał niesamowity smak...
Jeszcze na działce będą wracały obrazy chorych porażonych zwątpieniem i bezsensem życia, a to zabiera jego radość. Napłynęła bliskość Matki Bożej, a łzy zalewały oczy. Jakże cierpią w Niebie z powodu naszych strachów.
Napłynęła osoba naszego pracownika na wózku inwalidzkim (porażony po wypadku), sąsiada od 3 lat leżącego w łóżku oraz chorego na sclerosis multiplex, a także chodzącej z trudem. Pan sprawdził, że czułem cierpienie tych ludzi. Ja byłem jak inwalida.
Podczas powrotu z działki natknąłem się na idącego, który powłóczył nogą, chodzi w ramach ćwiczenia. Na dodatek kupiłem leki (córka jest uzależniona od środka przeczyszczającego). Żona opowiadała o szalejącym narkomanie.
Odczuwałem też stan uzależnionych od innych...przy braku pieniędzy. Teraz w lesie trafiłem na drzewa zniszczone przez korniki, odrywasz korę, a pod spodem samo próchno. Porażają ludzi także trujące grzyby.
Natenczas Pan Jezus powiedział do mnie z "Prawdziwego Życia w Bogu": "Czyż ja nie cierpię razem z tobą?" Właśnie pokazywano obrazy porażonych w Powstaniu Warszawskim. Nie ujrzysz bezmiaru tego cierpienia bez Światła Boga Ojca!
Jeszcze wieczorem trwał smutek i ból z pragnieniem wołania do Pana Jezusa. W ręku znalazła się książka "Szatan największy wróg człowieka". Mignęła też książka Świadków Jehowy: "Największy wśród ludzi". U nich Pan Jezus jest największy wśród ludzi, a to Syn Boga Żywego: największym wśród ludzi był św. Jan Chrzciciel.
Popłakałem się przy zakończeniu "św. Agonii" z koronką do pięciu św. Ran Pana Jezusa. Tam są obietnice: "mając Moje Rany macie wszystko. Najświętsze rany są dla dusz czyśćcowych skarbem nad skarby".
Jak nigdy jest to dla mnie jasne, ponieważ moje łzy dają ulgę mojemu sercu i duszy w tym momencie. Jeszcze ukryte Męki Pana Jezusa w ciemnicy, Syna Bożego, którego wrzucono do lochu pełnego nieczystości.
Mam ten wizerunek Zbawiciela, który będzie towarzyszył mi do końca życia, a Pan obiecuje, że ogrzeje takie mieszkania i każdą duszę zaleje radością. Zrozum, że ja znam poczucie Radości Bożej i wiem jak wielka to łaska.
W wielkim bólu padłem w sen, a po zerwaniu się o 1:30 dalej byłem sercem z Panem Jezusem w ciemnicy - to był właśnie ten czas i te godziny. Padłem na kolana z wołaniem: "Jezu! Jezu! Och Jezu!"...
APeeL