Wspomnienie Świętego Bartłomieja

    Z natchnienia poszedłem na Mszę świętą o 7:00, a po drodze spotkałem gołębie jako znak pokoju. W tym czasie w różańcu Pana Jezusa wołałem za kapłanów, zakonników i specjalnie służących Panu Jezusowi.

   Nadal trwał wczorajszy smutek, a dodatkowo mam pokazywane dziadostwo tego świata: brzydkie budy, powalone płoty, bałagan na podwórkach, prowizorki, zniszczone ulice, odrapana chałupy, brudne sklepy.  Na przejściu dla pieszych musiałem uciekać przed samochodem ciężarowym. "Och! Panie jak to jest?"

    W tym nastroju wszedłem do Domu Pana, gdzie właśnie lud klęczał w ciszy po Eucharystii, a siostra śpiewała litanię do Świętego Rocha (patrona naszego parafii).

   W wizji z Apokalipsy (Ap 21,9b-14) pojawiło się "Miasto święte - Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga". Przepisuję to (16.09.2021 r.), a przez ciało przepływa wstrząs wywołujący łzy w oczach (u mnie jest to znak prawdy).

   Nagle zrozumiałem wielkie bezpieczeństwo, nie takie jak u nas, gdzie oddzielamy się drutem od napierających hord imigrantów za "dychę" (czyli po zapłaceniu 10 tys. dolarów). Psalmista będzie mówił w Ps 145 o wspaniałości i potędze wiecznego Królestwa Bożego, gdzie jest Pan (...) sprawiedliwy na wszystkich swych drogach i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
    Natomiast w Ewangelii: "Filip spotka Natanaela i powiedział do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa z Nazaretu".

    Ten wątpił, ale po zbliżeniu się do Pana Jezusa usłyszał, że jest prawdziwym Izraelitą "w którym nie ma podstępu". Ten zdziwił się i zawołał: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!"

    Teraz, gdy to przepisuję ujrzałem moją łaskę, bo ja doczekałem się Pana Jezusa, Syna Bożego, który otworzył dla mnie Królestwo Boże, gdzie pragnę powrócić nawet w tej chwilce, ale mam jeszcze dużo pracy. Tamtego dnia (27 lat temu) popłakałem się, a łzy same leciały na ziemię. Nie wyjaśnię stanu mojego serca  i duszy naszym językiem, bo oto Syn Boga Żywego ujawnił się!

    Z jednej strony niebieskie Jeruzalem, święci oraz ziemia z jej ohydą i najemnikami służącymi bez wiary. Kapłan pięknie odprawiał Mszę św., a towarzyszył mu kościelny bez komży! Tak chciałbym zapytać namaszczonego sługę Pana: czy wie w czym uczestniczy i powiedzieć mu, że jest cudotwórcą zamieniającym chleb na Ciało Duchowe Pana Jezusa.

   Z kościoła  wracałem inną drogą obok pięknych domów z kwiatami. Zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia. Pojechałem na wizytę, gdzie spotkałem pacjentkę podobną do Matki Bożej z obrazu wiszącego w chacie, w środku lasów. W drodze powrotnej podczas świętego poniżenia wzrok zatrzyma brama cmentarna z figurą Pana Jezusa.

    Napłynęła też osoba ojca M. M. Kolbego, który oddał życie za innego: oto święci i najemnicy, niebo i ohyda ziemi. Nie cieszy nic z tym czasie, gdy mam pokazywane troski Boga Ojca i wiem, że nie zaznam już radości ziemskiej - to jest niemożliwe.

   W tym czasie syn poprosił, abym wysłuchał piosenki-modlitwy o narkomanie: śpiewający zmarł już i prosi o przebaczenie. Ponownie oczy zalały łzy i w smutku rzuciłem się do łóżka...
                                                                                                                           APeeL