MB Częstochowskiej

   Na dyżurze w pogotowiu przebudziłem się o 1.30, a to już piątek i symboliczny czas pobytu Pana Jezusa w Getsemani (początek Jego Bolesnej Męki). Właśnie "patrzy" - oświetlony przez lampę pod oknem - Pan Jezus Miłosierny. Zacząłem moją modlitwę w intencji rządzących, bo trwa posiedzenie Sejmu RP z przewodnią siłą narodu.

   O 3.30 poproszono do pacjenta w ambulatorium, ponownie "spojrzał" Pan Jezus Miłosierny. Po powrocie od chorego padłem na kolana. Podczas odmawiania koronki do Ukrytych Cierpień Pana Jezusa odebrałem natchnienie:

- Wynagrodzę ci to, obiecuję...

- Panie Jezu przecież to moja radość: modlitwa koi moją duszę, nie pragnę żadnej nagrody...

   Koniec dyżuru, popłynie dalsza część mojej modlitwy (jest na witrynie). Smutek zalał serce, ponieważ nasz prezydent to „Boleksław”, który w Belwederze udaje niewinnego, a to bezpieka. Wskazuje na to także Tadeusz Isakowicz-Zalewski, duchowny katolicki obrządku ormiańskiego, który widzi wszystko podobnie do mnie, bo od Boga Ojca.  

    Dzisiaj trafiłem do kontrolującej druki zwolnień lekarskich, a po wyjściu - podczas przechodzenia koło kościoła garnizonowego w Radomiu - usłyszałem litanię próśb do Matki Bożej: "za rządzących i prezydenta". Popłakałem się z powodu prowadzenia przez Boga Ojca.

    Wstąpiłem do świątyni, gdzie padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym, a łzy zalały oczy. Później przed Monstrancją prosiłem w intencji rządzących, aby przejrzeli. Pozostałem przed Pietą (Panem Jezusem konającym), gdzie miałem wielkie pragnienie, aby dotknąć św. Głowy Zbawiciela i pocałować Jego martwe ciało. Popłakałem się, po uczynieniu tego i musiałem wyjść, ponieważ kościelny dzwonił kluczami.

    Po powrocie na mojej działce pracowniczej popłynie św. Agonia Pana Jezusa z powtarzaniem: "Ojcze, wybacz im, ponieważ nie wiedza, co czynią". W nędznej budce, na kolanach popłynie ("dziesiątkami") św. Agonia Pana Jezusa.

    Natenczas Pan Jezus powie z "Prawdziwego Życia w Bogu" (T 1, str. 72): "Żołnierze podnieśli mój krzyż i wstawili go do ziemi (...) Nie widziałem żadnego przyjaciela, lecz tylko tych, którzy wyśmiewali się ze Mnie (...) opuszczony przez wszystkie, którzy Mnie kochali (...) W Twoje Ręce oddaję duszę Moją, Tobie oddaję Ducha Mego".

   Pod krzyżem Pana Jezusa wyczyściłem płotek, postawiłem świeże kwiaty i zapaliłem lampkę..."obym tak czynił do końca życia". Dzisiaj, gdy to przepisuję (16.09.2021) jestem zadziwiony tym zawołaniem, bo tak jest faktycznie.

   Jednak zaczynają napadać na nas...w telewizji pokazano niszczącego krzyż w kościele, który dodatkowo złamał szczękę proboszczowi. Pod moim krzyżem wyrwano kwiaty (na znak ostrzeżenia). Nie podoba się mój kult tego świętego znaku Boga na ziemi.

    Podczas powrotu do domu na szybie samochodu zauważyłem obrazek Pana Jezusa z Sercem w koronie (...) leżał odwrócony na półce pod tylną szybę. Coś pięknego, jakże różne znaki dają z nieba. Teraz przeglądam artykuły: właśnie zaprotestowano przeciwko tygodnikowi "Wprost", bo dali zdjęcie Matki Bożej Częstochowskiej i Pana Jezusa w maskach przeciwgazowych!

    Późno, a Pan mówi ponownie do mnie z w/w przekazu, że "Żyjący, nareszcie żyjący. Wskrzesiłem cię z martwych!"  Ja wiem o tym, bo wokół jest pełno trupów, którym przewodzi tyg. "Nie". Trafia się też potwierdzenie intencji; w reportażu telewizyjnym będzie mowa o arogancji "władzy ludowej". Przypomnę, że wówczas rządziła koalicja PSL-SLD z premierem Waldemarem Pawlakiem (26.10.1993 - 01.03.1995)...

                                                                                                                      APeeL