W smutku wyszedłem do pracy z podziękowaniem za piękne zakończenie świąt. W pracy spotkało mnie zaskoczenie, ponieważ nie było żadnego pacjenta! Zaskoczony padłem na kolana i odmówiłem modlitwy poranne i koronkę pokoju.

    Zły przyprowadził matkę z córką, która "tylko jeden raz dała się namówić!"...chyba chodziło o ciążę. Ponownie przeczytałem list do red. J. Urbana, ale stwierdziłem, że takiego nie mogę wysłać. Demon pilnowałem mnie, abym nie zapalił lampki pod krzyżem Pana Jezusa! Włóczył po mieście bez celu, a w domu trafiłem na kłótnię żony z córką.

    Teraz, już w pogotowiu o 15.00 mam daleki wyjazd z odmawianiem koronki do św. Ran Pana Jezusa. "Pani Jezu przyjmij do Swoich św. Ran i św. Krwi całe zło córki". Łzy same płynęły z oczu. W tym czasie szatan zalewał mnie obrazami seksualnymi. Co chwilkę przysypiałem budząc się z koszmarami. Pomyśl teraz o pobycie skazańców w Piekle.

   Teraz mam nagłe wezwanie do poparzonego dzieciątka (ściągnął czajnik na brzuch). Matka rozpacza, dziecko krzyczy, a ja jestem w rozterce, ponieważ nie wiem ile podać morfiny! Nawet nie mamy maleńkiej igły i strzykawki.

    W karetce popłynie droga krzyżowa, która zatrzyma się na "Spotkaniu Pana Jezusa z Matką Bożą". To "męczeństwo dwóch serc". Jakże mam to wszystko ułożone. Matka Boża i Pan Jezus, córka i żona, poparzone dzieciątko i rozpaczająca matka.

    Zawieja, ślizgawica, nie można pospieszyć. W tym czasie przepływają obrazy dzieci poparzonych napalmem w Wietnamie. W tym męczeństwie prawie wołam do Matki, aby "poprowadziła ten wypadek", bo wszędzie króluje nasza nędza: ja lekarz, a jaka pomoc?"

   Po szczęśliwym dowiezieniu i obejrzeniu dzieciątka w szpitalu na korytarzu zawołałem: "Jezu zmiłuj się! Jezu zmiłuj się! Bóg Ojciec dał nam wszystko: będą wypadki, zorganizujcie pomoc, a my sami sobie szkodzimy (broń jądrowa i napalm).

    O 22.00 na ponownym dalekim wyjeździe odczułem, że Bóg Ojciec bardziej kocha grzeszników niż mnie, bo cierpią. Ponownie popłynie koronka do św. Ran i św. Krwi Pana Jezusa, aby takie dusze doznały oczyszczenia oraz do Matki Bożej o maleńkie światełko dla nich...

    O świcie wezwano mnie do nieprzytomnego, któremu spod kołdry wystawały wąsy, a na twarzy miał uśmiech. Ma szatan sztuczki, a dalej czeka mnie - po ścisłym poście w intencji pokoju na świecie - ciężki dzień w przychodni...

                                                                                                              APeeL