Przed Mszą św. popłyną moje modlitwy poranne (sam je ułożyłem), które poprzedza „Anioł Pański”, a kończy „Koronka pokoju”.

   Po Eucharystii i błogosławieństwie pozostałem w pustym kościele i wołałem: „Panie mój, Jezu jakże Ty potrafisz obdarzyć, pocieszyć i napełnić pokojem”. Nagle zły duch zalał mnie pobudzeniem seksualnym...jak wielkie jest to cierpienie dla wierzących kapłanów.

   Tylko Matka Boża i Pan Jezus znają udręki ludzi ślubujących czystość. Zły wie w jaki punkt ich uderzać. Na ten moment zawołałem: „Matko przekazuję Ci to moje cierpienie - możesz uczynić z nim wg Twojej woli”.

   Teraz, podczas słuchania nabożeństwa Kościoła Polsko-Katolickiego zastanawiam się skąd tam biorą biskupów, a przecież konsekracja wymaga namaszczenia kapłana, bo ten kawałek chleba jest przekazywany wprost od Pana Jezusa - poprzez Apostołów i obecnego papieża do kapłanów.

   Przy słowach Modlitwy Pańskiej: „odpuść nam nasze winy” napłynął obraz mordowania dzieciątek i wielkiej łaski Miłosierdzia Bożego. Łzy zakręciły się w oczach, a ból chciał rozerwać serce.

   "Boże Ojcze Wszechmogący dziękuję Ci za Pokój, Światło, Miłość...za dom, rodzinę, złą córkę i dobrą żonę, za syna, który jest na dyskotece, telewizję, oświetloną choinkę, za śledzia i wódkę”…

   To śmieszne, ale wszystko jest od Boga Ojca: „Boże spraw, aby każdy zrozumiał, że Ty to wszystko dajesz, a ludzie nawet nie wiedzą, że Ty Jesteś...to zarazem Twoja Tajemnica”. Bóg Ojciec pragnie naszego powrotu, ale jednych obdarza rozumem, a innym daje Światło...

                                                                                                                        APeeL