Boże Narodzenie

    Kończę dyżur w pogotowiu, a po wstaniu zaczynam toaletę - lubię kąpiel pod prysznicem. O 6.40 pojawił się telewizyjny program o Bożym Narodzeniu z obrazem Monstrancji i Panem Jezusem Miłosiernym, który w przypływie rozszerzał się i zajął cały ekran telewizora. Nieskończone są możliwości telewizji. "Jezu mój! Jak to jest? Dlaczego nie dają audycji katolickiej dla rolników np. o 5.15 rano?"

    Płynie "Anioł Pański", ale w żaden sposób nie wychodzi. Nie wiem dlaczego, ale po kilku próbach napływa zalecenie: "zaczynaj od modlitw porannych i od koronki pokoju". Jakże Niebo umie z nami rozma­wiać, a jest to język nieskończony.

   To tak jak z twoim dzieciątkiem lub osobą ukochaną. Wystarczy spojrzenie, gest, jakaś aluzja, ruch zwykłym zielonym listeczkiem lub ręką, podarowana czekoladka, miły szept lub jedni słowo. Zarazem ludzie dziwią się, że Bóg Ojciec mówi do nas w podobnie nieskończony sposób.

    W zawołaniu o prowadzenie do Boga Ojca powstają całe ciągi zdarzeń. To pokazuje wybuch kontrolowany. Jako przykład trafił się oficer ateista oraz pani, która przewodziła wybudowaniu przy moim bloku wielkiej i pięknej kapliczki MB Niepokalanej.

   Teraz jestem wśród ludu Bożego. Płynie śpiew "Lulajże Jezuniu”, a w mojej duszy pojawił się wielki smutek, bo przyjście Pana Jezusa jest początkiem Jego Męki. Radość jest przy Zmartwychwstaniu, bo wówczas ostatecznie zostało otworzone Niebo!

   W ciszy kołysze się Jezusek, migają lampki, a w tym czasie kapłan podaje Ciało Pana Jezusa siostrze organistce. Te święta oznaczają Pokój, ale my mamy wolną wolę (dobrowolność), a nawet w mojej rodzinie przeważają żyjący tylko tym światem. Tam, gdzie wkracza Pan Jezus - tam atakuje z wściekłością Przeciwnik Boga.

    Pan przez chwilkę dał mi Swój smutek, bo nie miał na ziemi wytchnienia. Nie miał też możliwości do modlitwy, musiał uciekać od Apostołów. Natchnienie zaleca przy­jęcie św. Hostii za wszystkich moich prześladowców z przebaczeniem im. Uczyniłem to z wielką radością, ponieważ dzisiaj jest Dzień Pokoju !

   W domu trwał wielki pokój, a w tym czasie w telewizji śpiewała Ewy Błoch! Napłynęło delikatne zaproszenie do trzeźwości. Napłynął obraz Pana Jezusa w Ogrójcu, który znalazłem w domu rodzinnym. Tak, bo dzisiaj wszyscy goszczą się ("świętują") zapominając o Zbawicielu!

    Ten dzień kończy się spo­tkaniem z artystami w "Piwnicy pod baranami " - skąd popłynie psalm: "Chwalcie Pana". Żona przebudziła się, słuchaliśmy razem, a ja skulony popłakałem się: "Panie tak wiele dobra dajesz, a ludzie tego nie widzą...nawet Niebo dla nas, nędzników otworzyłeś, a większość nie chce Ciebie".

   Uciekłem do ciemnej kuchni i na kolanach trwałem w modlitwie (nie mam własnego pokoju)...

                                                                                                                APeeL