Wychodzę do pracy, a Szatan kusi do uczestnictwa w Mszy świętej porannej. Bóg Ojciec nie pragnie tego, ważniejsze jest wykonanie swojego zadania, bo wielu chorych czeka na mnie. Zważ, że jest to pokusa do bycia na Mszy świętej, a to nic złego!
U mnie jest to częsta kolizja: pragnienia duszy i ciała (odwrotności). Wolałbym Mszę św., bo dzisiaj dodatkowo mam dyżur w pogotowiu...czeka mnie nawał chorych. Nawet nie mogę odebrać wolnego za nadgodziny. To jest niewolnictwo, bo nie mam własnych chorych, a kierownik ginekolog nie interesuje się przychodnią. Chyba został skazany na to stanowisko...
Naprawdę ważniejsze są nasze obowiązki niż "przyjemności" duchowe...z oczyszczeniem po upadku. Tak byłoby fajnie: grzeszysz, a kapłan czeka na ciebie. Jeszcze lepiej jest w islamie, gdzie możesz otrzymać dyspensę do przodu na jednorazowe zgrzeszenie (np. bycie w burdelu).
Już od rana napływa ból rozłąki z Panem Jezusem. W ramach tej intencji rano w ręku znalazła się koperta "ITAKA" oraz zgodziłem się na swata dla kawalera, rolnika, dobrego człowieka, któremu potrzebna jest żona. Wiele kobiet jest też samotnych, nawet z dziećmi nie mających środków do życia. Przychodzą takie do mnie.
Teraz mam łzy w oczach, ponieważ z kasety płynęła piosenka Maryi Rodowicz: "szukam kogoś, kogoś na stałe...na dalszą drogę w dal, na życie całe. Kto, tak samo sam!" Jakby na ten czas z pierwszego programu radiowego popłynie rozmowa, apel Anny Dymnej, która mówiła o biednych i opuszczonych oraz naszej potrzebie objęcia ich opieką.
Do sekundowych błyskach rozgrywające serce i sprawiających łzy mam ukazaną rozłąkę ze Zbawicielem! Zarazem jest to współcierpieniem z Panem Jezusem osamotnionym w Ogrójcu (Getsemani).
Przypominają się słowa pieśni eucharystycznej: "tęskność, smutek, krwawy pot". To tylko błyski tęsknej miłości, ponieważ nasze serca są zbyt słabe na takie przeżycia.
Wcześniej idę do pogotowia (jeden budynek), ponieważ w oddzielnym pokoju mam wszystko (nawet małą maszynę do pisania). Bardzo często moje plany (poczytam, pomodlę się i zapisze wszystko) spalają na panewce.
Napłynęła refleksja dotycząca różnicy pomiędzy młodymi, a starymi...
1. młodzi: zbyt dużo czasu, nuda, trzeba coś robić, a brak planu na życie i na codzienność.
2. starzy: wiele planów, a czas płynie coraz szybciej...
W tym czasie w otwartym "Super expressie" będzie informacja o wypadku w którym zginęli rodzice 3-letniego dziecko, które siedziało na tylnym siedzeniu (ocalało).
Na ten czas wzywają do leżącego, pijanego, bezdomnego, nie mającego nikogo! Zabraliśmy go, a w ciepłej karetce zaczął dawać znaki życia. Nachyliłem się, a w jego oczach pojawiły się łzy. Podniósł rękę i wymamrotał: "w tym roku umrę". W szpitalu został traktowany jak niepotrzebny.
Popłakałem podczas drogi powrotnej i cały czas siedziałem skulony. Miałem wielkie pragnienie napicia się "Fanty", ale nie miałem grosza w kieszeni. Nagle wezwano do zmarłej babci...daleko, w polach, gdzie trafiłem na obrazki święte...pomogłem, wypisałem kartę zgonu i w ten sposób zarobiłem. Ciekawe, bo w tym rejonie przebywał mój dziadek, gdzie krótko był rolnikiem.
Jak bardzo smakował zimny i słodki napój. Podziękowałem dobremu Bogu Ojcu, a rano ucałowałem twarz Pana Jezusa z Całunu (mam na dyżurach ten obrazek). Napłynęły słowa piosenki: "szukam kogoś, kogoś na stałe". Przypomniał się też pobyt Pana Jezusa w Ogrójcu z łuną oświetlającą niebo (z wizyty domowej). Czy tak też było wówczas, gdy Pan Jezus modlił się przed pojmaniem?
Refleksja jest taka, że na ziemi nie można znaleźć kogoś na stałe, bo mamy tylko Boga Ojca i Jego Syna, a w potrzebie Pośredniczkę wszelkich łask, Matkę Najświętszą.
Nigdy nie będziesz samotny na tym zesłaniu...to tylko będzie współcierpienie ze Zbawicielem w Ogrójcu, które dalej trwa, bo Jezus jest nadal obrażany, poniżany i opuszczany...
APeeL