Idę na nabożeństwo poranne, a radość zalewa serce. W uniesieniu, a zarazem bólu wołam za „potrzebujących opamiętania” (intencja wczorajsza). Wielki jest nawał takich dusz od głupich do jawnych wrogów.

   Pan Bóg sądzi każdego inaczej, bo wielu czyni zło świadomie, planując, a później  realizując z premedytacją! Jak nigdy odmówiłem koronkę do miłosierdzia (3x) oraz połowę mojej modlitwy. 

    W drzwiach kościoła przywitała mnie muzyka organowa...jakby dla mnie! Powiesz, że to pycha, a ja zapytam: dlaczego nie wolno mówić o chwale tych, którzy uczestniczą w dziele zbawiania? Napłynęła postać św. Pawła, mojego Profesora, a  łzy zalały oczy. Jak to będzie, gdy się spotkamy?

    Siostra zaśpiewała: „Pan jest Pasterzem moim i nie brak mi niczego”. To prawda, bo mam wszystko potrzebne na tym zesłaniu...jak Wałęsa w Arłamowie! Ale to nic wobec zjednania z Panem Jezusem, a tego nie da się przekazać naszym językiem. Może wyjaśni to druga pieśń śpiewana dla mnie:

               „Pan mój Wódz i Pasterz mój, o jak szczęśliwy mój los!:  
               Gdy mnie Pan jako Pasterz prowadzi wszystko mam czego chcę. (...)   
                nic złego mnie spotkać nie może, gdy czuwasz Panie nade mną”.

    Na ten moment Pan Jezus zapytał swoich uczniów co sądzą o Nim ludzie i kim jest dla nich? Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjaszem, Synem żyjącego Boga”.

   Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony, bo nie ciało i krew objawiły ci [to], lecz mój Ojciec, Ten w niebie. I ja ci oświadczam, że ty jesteś Piotrem, [Skałą], i na tej skale będę budował mój kościół, a oddziały piekła go nie przemogą./../”. Mt 16,13-19  

    W moje serce wpadły słowa o Kościele Pana Jezusa, którego nie przemogą moce piekielne. Łzy pojawiły się w oczach, bo na forach trwa bezpardonowa walka z wiarą katolicką.  Zamieścili ten wpis na forum Onet.pl („Kościół w Polsce i na świecie”).

     Komunia św. jak nigdy pękła na pół, a obie części zwinęły się. Nie wiem co to oznacza, ale zobaczymy po przebiegu dnia...”Niechaj z nami będzie Pan! Alleluja”.

   Wyświęciłem mieszkanie, bo zły nie lubi, gdy jesteś szczęśliwy z Bogiem. Czas jego adoracji minął, bo nie gram w karty przy wódce z gubieniem siebie i innych.

    Z radością wróciłem na Mszę św. wieczorną, a tuż po wejściu do kościoła zawołałem z głębi duszy: „Panie Jezu! nie mogę już żyć bez Ciebie”. Komunia św. rozpłynęła się w ustach. W drodze powrotnej ponownie 3x odmówiłem koronkę do miłosierdzia Bożego, a przed snem przypomniano o zakończeniu mojej modlitwy.

    Dzień zakończył sen w którym znalazłem w kaplicy cmentarnej, gdzie trafiłem na Mszę św. odprawianą przez 3 kapłanów. Padłem na kolana obok dwójki dzieci przyjmujących Pana Jezusa. Kapłan przyniósł dla mnie duże św. Hostie zaznaczone w środku czerwonymi krzyżami (jak w pogotowiu). Zdziwiłem się, bo otrzymałem jakby namaszczenie, a dokonał tego sekretarz KEP Józef Kloch!

    Po przebudzeniu wielka radość zalała duszę pragnącą chwalić Pana. Na ten moment w Internecie trafiłem na psalm: „Pan jest moim Pasterzem, nie brak mi niczego. (...) orzeźwia moją duszę. (...) namaszcza mi głowę olejkiem (...) zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy”...                                                                                                      APEL