Z pustym sercem idę na pierwszą Mszę św., a rozproszenia uniemożliwiają modlitwę. Właśnie natknąłem się na „ćmoka”. To gość, który zawsze biegnie - z palącym się papierosem - niby za czymś. Jedno jest pewne: robaki go nie zjedzą. 

     Św. Paweł zachęca nas abyśmy „(...) postępowali w sposób godny powołania (...) z całą pokorą (...) znosząc siebie nawzajem w miłości”. Ef 4, 1-4.11-13  To piękne słowa, które powinni poznać walczący o mandat posła lub senatora, bo zachowanie wielu jest uwłaczające godności człowieka.

    Do marszałka partyjnego Stefka dołączył prezydent Bronek, który właśnie podpisał ustawę utrudniającą dostęp do informacji o wyczynach rządu, bo „zgoda między swoimi” buduje. W niedzielę, na Mszy św. przekaże pokój Polakom i jako katolik przyjmie św. Hostię. Jak takiego później sądzić?

    Na mijanej tablicy wisi reklama chłopów zza stodoły (PSL-u) z hasłem „człowiek jest najważniejszy” czyli ustawienie rodzin w spółkach (nepotyzm). Przypomina się też Piotr Gadzinowski, który przed siedzibą SLD łamał chleb i małpując Eucharystię podawał go „chrześcijanom niewierzącym”.

    Janusz Palikot w TVN Info mówił o wolności słowa, a popiera go Jerzy Urban, który z tym ma tyle wspólnego, co świnia z koniem wyścigowym. Ten kandydat na posła powinien wytłumaczyć się, kto mu pozwolił na produkcję alkoholu i za co kupił samolot, który zapomniał wpisać w zeznaniu podatkowym.

    Do „Super Stacji” dzwoniła chrypiąca staruszka, która „jest u nich na etacie” i mówiła o czarnej mafii (kapłanach) - trzeba mówić o czerwonej, ale nie  wolno.

   Dzisiaj Pan Jezus powołał celnika Mateusza, który rzucił wszystko i poszedł za Nim. Dalej trwała pustka i rozproszenia. Komunia św. pękła na pół i rozpłynęła się w ustach.

    Zobacz ciąg zdarzeń: przełamałem się i poszedłem na Mszę św. o 6.30, a w drodze z kościoła zostałem zaproszony na zebranie wyborcze PiS-u, gdzie spotkam senatora Stanisława Karczewskiego, który pisze w naszym miesięczniku lekarskim („Pulsie”). Senator dał mi wizytówkę i powiedział, że z interwencją w mojej sprawie poczekamy do wyborów.

   Ponieważ godzina zebrania kolidowała z Mszą św. wieczorną pojechaliśmy do Sanktuarium Maryjnego, gdzie jest grupa kobiet, które codziennie odmawia różaniec. Popłakałem się podczas zawołania „Matko Dobrej Rady” w litanii do NMP, bo przypomniał się czas mojego nawrócenia. 

    Na zebraniu wyborczym powiedziałem, że Polska jest wybrana przez Boga i stąd wściekłe ataki wrogów wszelkiej maści. Wspomniałem o premierze do którego pisałem w 2008 roku, że  nie ma charyzmy, pozwala manipulować swoją osobą, mówi nie z serca tylko wyuczonymi formułami i jest chory na władzę, ale prezydentem nie będzie.

    Najgorsze jest to, że rządzi bez błogosławieństwa Bożego, bo powiedział „tak mi dopomóż Bóg”, a jego rząd postępuje wg zalecenia Owsiaka „róbta, co chceta”. Wszystko się sprawdziło.

    Stwierdziłem też, że  PiS przegra, bo nie mówi o „państwie w państwie”, a wszystko powinniśmy nazywać po imieniu: złodzieje, prowokatorzy, oszukańcy! Nie ujrzysz tego, a szczególnie fałszu intelektualnego bez światła. Prawda ma jedno oblicze, nie ma w niej „tak, ale” lub „bo” - sprawiedliwość jest, ale dla naszych i drzwi same otwierają się przed byłymi zdrajcami.

    Pan Bóg to widzi i każdy będzie musiał zdać relację z tego, co czyni. Wyobraź sobie urzędnika-kapusia, który działa na rozkaz i nic go nie obchodzi biedny, skrzywdzony, samotny i szukający pomocy. Później ujrzy to „drzewo krzywdy”.

    W jednej sekundzie zobaczy ciche samobójstwa zrozpaczonych, rodziny, które się rozpadły, płaczące dzieci, zmarłych z powodu zimna, bezsilnych po jego słowach, a nawet zbrodnie, bo jakaś rodzina może dokonać aborcji z powodu braku środków do życia.

    Ponownie znaleźliśmy się miedzy Rosją i Niemcami. Tylko Bóg może nas ocalić: "Oto wyzwolę lud mój spod władzy kraju na wschodzie i kraju na zachodzie słońca. Sprowadzę ich (...)  będą moim ludem, a Ja będę ich Bogiem, wiernym i sprawiedliwym". Za 8, 1-8

   W takim stanie wróciłem do domu. Napłynęła postać Putina, który szykuje się do 12 lat prezydentury, a moje miasto jest oblepione zdjęciami Ewy Kopacz, która przez cztery lata...odmłodniała i wypiękniała. Wczoraj napisałem list do J. Urbana, ale podarłem go...                                                     APEL 

 

   .