Po przebudzeniu w nocy radość zalała serce, że to już sobota. Nagle wezwano mnie do ambulatorium, gdzie pacjentka zwijała się z powodu bólów brzucha. W oczekiwaniu na efekty działania zastrzyków śpiewałem w sercu: "Zmartwychwstał Pan", a Pan Jezus z Całunu uśmiechał się do mnie. W tym czasie, o świcie towarzyszył mi śpiew ptaszków (pogotowie jest w lesie).
Pan dodatkowo powiedział do mnie z "Prawdziwego życia w Bogu" (t. VI str. 92): "Wstań! Wstań i kładź ręce na chorych, a ja ich uzdrowię. Mów! A odgłos Moich Słów w twoich ustach sprawi, że ich duch wpadnie Mój uścisk".
Dar uzdrowienia to wielka łaska, ale chyba nie dla mnie, bo nie mam czasu. Pan dodał: "Ja jestem Zmartwychwstaniem, a księciem tego świata jest Śmierć"! Zdziwiłem się, bo przed chwilką dusza śpiewała: "Zmartwychwstał Pan".
Jakże Pan Bóg potrafi zaskoczyć, bo na dodatek płynie kojąca muzyka radiowa. Człowiek wstaje zaspany i tak jest z naszą duszą budzącą się duchowo. Przypomniała się wizyta u starszego małżeństwa przestraszonego śmiercią i pytającego czy nie umrą latosi? Pewnie odpowiedziałem że nie i śmieliśmy się.
Wczoraj czytałem relację świętej prowadzonej każdego dnia i to w każdej chwilce. Widzę, że to samo jest ze mną: stąd takie są zapiski dotyczące moich przeżyć. Nie wyobrażam sobie jak inaczej można opisać stany duchowe?
O 6:00 zbudziły mnie dzwony kościelne, ale nie chce się klęknąć i zmówić "Anioł Pański". W końcu uczyniłem to, a Pan sprawił, że obudziłem się o 6:30 całkowicie wyspany. Teraz ponownie płynie piękna melodia, patrzy Pan Jezus z Całunu, a moje oczy zalewają łzy.
Młody człowiek śpiewał o dziewczynie, a moje serce stało się blisko Sercu Pana Jezusa. Trzeba podwieźć syna do autobusu, ale on nie wie, że ja bardziej martwię się o niego! Tak jest też z naszym Jedynym Ojcem w Niebie.
Przestraszył się snem, bo z kolegą miał wypadek. Tłumaczę mu, że to nie musi się zdarzyć, a jeżeli już to trzeba prosić o zamianę tego cierpienia, skorzystać z Mszy świętej z Eucharystią, prosić o ochronę Matki: przecież w niebie nie chcą naszego cierpienia, ale trzeba się zgłosić i poprosić.
Bł. Dorota z Mątowów, mistyczka i stygmatyczka (6 luty 1347-25 czerwca 1394) dała się zamurować dla Pana i żyła tak 14 lat: łzy zakręcił się w oczach, ponieważ mnie nie chciało się klęknąć do modlitwy, teraz płynie relacja z poligonu.
Ile tam jest zakazów: nie wolno rozmawiać na korytarzu, a zarazem trzeba chodzić po wojskowemu. Wielu wyćwiczonych ginie później...jak dwóch naszych saperów czy rozminowywania pól w Jugosławii! Jeden zakłada zbrodnicze narzędzie, inny usuwa je i ginie za bezbronnych!
Teraz o 8:00 w duszy płynie pieśń: "Ja wiem w Kogo ja wierzę". Na ten moment z kasety padną słowa: "wszyscy uwielbiajmy Go padając na twarze, zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył, albowiem on jest naszym Bogiem"...
Badam dzieciątko, które zwymiotowało na ciocię, która mówi do mnie że preferuję myślenie pozytywne! Odpowiedziałem jej, że idzie w ziemię, bo jest to prowadzenie Boże w każdej chwili mojego życia!
Dzisiaj będzie cała seria dziwnych "przypadków"...
- dziecko gryzące palec, które sprawiło sobie infekcję bakteriami brudnych rąk oraz owsicę
- mężczyzna z kokluszem (epidemia), któremu wykryto nosicielstwo gronkowca
- starsza pani z przewlekłym nieżytem żołądka, która nie znosi wielu pokarmów...w tym mleka (brak laktazy)
- dziadek z zapaleniem płuc leczony gentamycyną, która nie działa
- nerwica u chorą tarczycą do wyjaśnienia (wole).
Już południe, "Anioł Pański", a pokój Boży zalewa serce. To wielki dar z nieba: "Dziękuję Ojcze! Dziękuję!". Nagła napłynęła tęsknota z pragnieniem podziękowania zmarłej matce za urodzenie mnie, za życie.
Przykro mi ponieważ brat z żoną uważają, że wszystko zależy od ich przedsiębiorczości. Już wiem, że mam wołać za tych wszystkich, którzy nie dziękują Bogu za stworzenie! Ja do końca nie wiem, co oznacza dla mnie stworzenie: czy to jest szansa powrotu do nieba?
Pan pokazuje mi też, co my sami tworzymy: oto przepiękna lilia, którą żona otrzymała od dzieci, tworzone rasy różnych zwierząt, szczepy winne. Tak też jest w Winnicy Pana. Chciałem synowi podarować święty obrazek, ale powiedział, abym nie robił z domu kościoła. W złości odmówił też przyjęcia lodów.
Podobnie czynią ludzie Bogu Ojcu...na złość nie chodzą do kościoła. Jakże to wszystko jest przykro dla Serca Bożego. O 15:00 w drodze pod krzyż popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji dnia.
Szatan sprawiał rozproszenia, na działce podsuwał bezsensowne prace. Za płotkiem 80-latka grzebała na kolanach w suchym piachu! "Jezu mój!" Cieszy oprawiony wizerunek Pana Jezusa z Sercem, a w tym czasie z "Prawdziwego życia w Bogu" (tom VI) popłyną słowa do mnie: "radości mego Najświętszego Serca posłuchaj (...) Rozumowanie śmiertelnych nie jest Boże!"
To prawda, bo znam to z gabinetu lekarskiego, lepiej od kapłana do którego przychodzą poszukujący Boga lub przychodzący zwyczajowo do kościoła! Jeszcze słowa z tego tomu: "Ja, Jezus, kocham cię i błogosławię". Moje serce zadrżało i popłynie "Droga Krzyżowa " oraz "św. Agonia" z mojej modlitwy w intencji tego dnia. Chce się płakać, a nawet oddać swoje życie w takim momencie!
Przed Mszą świętą wieczorną kościół był opanowany przez weselników. Później pozostała garstka ludzi: "nie chcą Ciebie. Panie, nie chcą Ciebie Panie Jezu, nie chcą Twojego Serca i Twoich Łask". Nie docierały czytania, ale w serce wpadła prośba setnika do Pana Jezusa o uzdrowienie jego sługi z podkreśleniem, że nie jest godzin, aby Jezus wszedł pod jego dach.
Łzy zalały oczy, ponieważ ja też nie jestem godzin, aby Pan Jezus przybył do mojego domu, a on tam jest nawet teraz. Podczas pisania powie do mnie: "Cieszy mnie, kiedy przypominasz sobie o Mojej Obecności".
Podczas konsekracji moją uwagę przykuły słowa kapłana: "Święty jesteś Boże i słusznie Cię chwali wszelkie stworzenie". Łzy zalewały oczy, ponieważ płynęły pieśni, które śpiewano mi rano: "Przyjdź mój Panie. Przyjdź mój Boże".
Popłynie litanie do Najświętszego Serca Pana Jezusa w intencji tego dnia, a podczas powrotu wzrok zatrzymywały matki z wózkami, babcie oraz źle chodząca dziewczyna (mongolizm).
"Dziś ze mną będziesz w raju". Modlitwa skończona wielki ból trwał dalej podczas koronki do 5-u św. Ran Pana Jezusa. Nie mogłem się ukoić, a Pan Jezus mówił dalej do mnie: "oczyszczę cię i dam ci serce nowe, i wleję w ciebie nowego ducha! Idź ku wysuszonym kościom (...) tchnę na umarłych (...) przypomnę im, że nie znajdą miłości większej od tej, którą ma ich Stworzyciel".
Wiem już, że za każdą chwilkę mojego życia mam dziękować i poświęcać Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, tak jakbym żył ostatni dzień. Tak mam właśnie żyć, ponieważ każde zło jest dla Pana Jezusa obrzydliwością. Ja wiem, jak wielką sprawia Mu przykrość.
Płynie muzyka weselna, radość, światło i pokój. Jakże to wszystko piękne i tajemnicze! Dobry jest mój Pan! "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...
APeeL