Ludzie cisi, pracowici, dobrzy i uczynni żyją w cieniu, nie pchają się na stanowiska i nie pragną błyszczeć...często zauważamy to dopiero po ich odejściu. Tak też jest w małżeństwach, których nienawidzi Mefistofeles (Kłamca) pragnący ich rozbicia...

   Dzień zmarnowałem na sprawie spadkowej, która dla rodzin jest wielką próbą, bo posiadanie to jedna z rakiet Przeciwnika Boga. Nie dziwi skłócenie rodzin i różne przestępstwa (manipulacje)...z zabijaniem bogaczy przez zrozpaczonych. Łzy zakręciły się w oczach, bo cóż da człowiekowi majątek, gdy traci na duszy.

    Podczas wchodzenia do Domu Boga z głośnika płynął głos żony modlącej się z niewiastami przed Monstrancją...w intencji kapłanów. Nie będę jej chwalił, ale dopiero na starość doceniłem łaskę Boga w naszym "przypadkowym" spotkaniu. 

   W Słowie (1krl 2,1-4.10-12) nadszedł czas śmierci Dawida, który powiedział do syna Salomona: "Ja wyruszam w drogę [przeznaczoną ludziom na] całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem! Będziesz strzegł zarządzeń Pana, Boga twego, aby iść za Jego wskazaniami, przestrzegać Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz (...)."

    Natomiast psalmista w ps 1 mówił ode mnie: "Bądź błogosławiony, o Panie (...) Twoja jest, o Panie, wielkość, moc, sława, majestat i chwała, bo wszystko, co jest na niebie i na ziemi, jest Twoje. (...) Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzi".

   Dzisiaj Pan Jezus rozesłał Dwunastu (Mk 6,7-13) z zaleceniem, aby "nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie".

   Po Eucharystii zostałem odmieniony w sercu, a proboszcz zaprosił nas na chwilkę rozmowy. Dopiero po latach ujrzał moją łaskę i pragnie przekazać moje świadectwa wiary biskupowi.

    Ja nie lubię pochwał, wyróżnień, odznaczeń, bo wszystko, co czynię odbywa się dzięki Bogu Ojcu. Tyle lat pisania dziennika, opracowywanie wszystkiego to wynik Bożej mocy, a nie mojego działania. Kiedyś odnalazł mnie mający moją wiarę, który stwierdził, że nie ma takiego powołania. W naszej wierze brak jest świadectw wiary...

    Wrócił też czas mojego nieświadomego prowadzenia przez Boga Ojca, gdzie w LO miałem natchnienie, aby przez 4 lata zebrać wszystko o fitogenezie. Dzięki temu zdałem celująco na studia w AM (na egzaminie był temat: "Fitogeneza i jej znaczenie dla życia"). Łzy zakręciły się w oczach...

  Jakby na znak przepisuję świadectwo wiary z 20.07.1994, gdzie Pan skierował do Jeremiasza następujące słowo (Jr 1,1.4-10):

   "Poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię. I rzekłem: Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem! Pan zaś odpowiedział mi: Nie mów: Jestem młodzieńcem, gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę".

 Do tego była tam Ewangelia: Mt 13,1-9 o siewcy, a takim się czuję. Natomiast Deus Abba powie do mnie przez Vassulę: "Krocz ze Mną. Słowa, które wypowiadasz nie są twoimi słowami, lecz Moimi. Udzielę ci pomocy, jakiej potrzebujesz (...)".

    Zważ ile chwały ma dobry sportowiec, aktor, polityk...czekają na takich odznaczenia, hołubienie w mass-mediach. Natomiast w naszej wierze jest to krzyż, korona cierniowa, różne cierpienia, w tym odrzucenie, a nawet ubranie w czerwony płaszcz...jednak nie wolno nam milczeć, bo kamienie wołać będą.

   Po powrocie z kościoła odmówiłem w tej intencji moją modlitwę...towarzysząc grającym w piłkę nożną...

                                                                                                        APeeL

Aktualnie przepisane...

20.07.1994(ś) ZA WYKLĘTYCH I DUSZE TAKICH

    Syn nie posłuchał mojej rady, aby - uczestnictwem w Mszy św. - podziękował za łaskę pracy i urlop. Teraz nie może zasnąć, ponieważ obok jest nocny klub skąd płyną przekleństwa, śmiechy i wrzaski, a nawet trzask tłuczonej szyby i to wszystko przez pół nocy.

   Nie wiem dlaczego w duszy płynęły słowa Międzynarodówki: "Wyklęty powstań ludu ziemi!" Trwało to także rano. W drodze na Mszę św. zaprosiłem starszego właściciela baru, aby zostawił interes i poszedł ze mną do kościoła, gdzie dają życie prawdziwe. Czy przypadkowo właśnie przejeżdżał karawan?

  Natychmiast zacząłem odmawiać moją modlitwę zaczynającą się od "świętego Osamotnienia Pana Jezusa" w intencji tego dnia, bo już na ziemi mamy pokazane: błogosławieństwo lub rzucenie klątwy!

    W efekcie jesteśmy wypędzeniu z domu, co w duchowości oznacza "Utracony raj". To jest wynik naszego nieposłuszeństwo, a wręcz bunt, który jest pokazany na naszych dzieciach często karanych dla ich dobra. Zarazem mamy pokazane dwa królestwa: piękne domy i slamsy, Niebo i ziemię. Śpiew i proste zawołania rozrywały serce z powodu naszego wygnania. "Panie zmiłuj się nad nami"...

   Jezus w Ewangelii mówił o ziarnie, a ja zapytałem: jaki plon mam przynieść? Napłynęło pragnienie oddania życia za wiarę ("Stokrotny plon"). Nie zrozumie tego normalny człowiek, a żadnym językiem nie można tego przekazać.

    Nie mogłem się ukoić, pozostałem na następnej Mszy świętej z pragnieniem znalezienia się w celi pustelnika. W odosobnieniu popłynie "św. Poniżenie Pana Jezusa" z Jego ukoronowaniem cierniem.

    Nagle zrozumiałem, że najważniejszym zadaniem naszego życia jest doprowadzenie do Boga Ojca jak największej ilości dusz (dzieło zbawiania). Ja jestem lekarzem, ale to nie jest ostateczny cel mojego życia!

    Z "Prawdziwego Życia w Bogu" (t VI str. 39) popłynie ostrzeżenie, że "znajdziecie się w stanie wojny duchowej, jakiej jeszcze nie było, z armią pochodzącą od mocy Ciemności". Przepłynęły obrazy wojny na górze, gdzie czerwony schował się za czarnego, wielu udaje bezczelnie katolików i mówią w naszym imieniu, ale od Kłamcy!

    Wróciło poczucie wygnania z moim wołaniem: "Ojcze! Ojcze mój! Dlaczego tutaj jestem?"  Na ten czas z kasety popłyną słowa z mojego serca (zespół "Konkret"): "Przez wszystko przemawiasz do mnie Panie. Tyś pełen miłości. Tyś pełen zbawienia. Tyś Panem i Twórcą ziemskiego istnienia. Przez całą twoją dobroć i przez zmartwychwstanie. Przez dłoń przyjacielską".

   Łzy zalały oczy, ponieważ w pisemku diecezjalnym (zabrałem z kościoła) była informacja o 61-letnim Chińczyku, który przez 40 lat oczekiwał na realizację powołania kapłańskiego. To wyjaśnił tytuł artykułu "Dar od Boga".

    Natomiast dziewczynka recytowała słowa, że wszystko chwali Boga, a ja dodam, że 90% ludzi nie zna Go i nie potrzebuje. Popłakałem się z zawołaniem: "Pomóż Jezu, podaj mi dłoń". W takich momentach zrozumiesz pragnienie powrotu do Nieba! Spotkasz to u każdego zawołanego! Rozstanie z Domem Boga staje się wielkim cierpieniem.

    To cierpienie jest zarazem wielką łaską, ponieważ pokazuje nam, co oznacza oddalenie od Boga Ojca! Napłynął wyjazd syna bez pożegnania się: wyszedł bez słowa! Pojechałem na działkę, na miejscu samotne, gdzie na kolanach odmawiałem moją modlitwę.

    W ekstazie jeden z sąsiadów chciał wejść na działkę i zobaczyć co czynię! Powiedziałem mu niby żartując: nie zapraszałem pana, bo właśnie uciekłem od ludzi!

    Z kasety zacząłem słuchać nagranej Mszy świętej z Wielkiego Piątku, gdzie apostoł Piotr powiedział: "my którzy jedliśmy i piliśmy z Nim". Z serca wyrwał się krzyk: "Jezu! Jezu! Jak to było? Jaki Ty byłeś, tak przy stole!"

   Teraz Pan w pocieszeniu mówił do mnie (przez was Vassulę): "Ja i ty, razem zjednoczeni, związani na całą wieczność". Dzisiaj, gdy to przepisuję (03.02.2022) określam to jednym słowem: "My".

   Wyjaśniło się moje rozważania ze słowami św. Jana od Krzyża o posłuszeństwie czyli odczytywaniu Woli Boga Ojca. "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                        APeeL