O 2:00 w nocy padłem na kolana z wołaniem za szerzących zło: "Ojcze! Proszę, bo tyle wołam o pokój na świecie, spraw Ojcze, aby zapanował chociaż tutaj, bo walka nic nie da. Tylko Ty możesz to sprawić”!

    Chodziło o ustanie podłości, specjalnie nasłanych przez bezpiekę, którzy profanują miejsce uświęconej przy figurze Matki Najświętszej obok mojego bloku. Całe noce chichocą dziewczyny, pary wchodzą w krzaki, strzelają z petard, itd). Dzisiaj, gdy to przepisuję (25.02.2022) tak nękano ks. Jerzego Popiełuszkę oraz profanowano krzyż smoleński w Warszawie (po zamachu).

    Po przebudzeniu wzrok zatrzymał Pan Jezus „porcelanowy”, a to jest prośba o czystość. Jest mi zarazem przykro, ponieważ Szatan sprawił rozłąkę duchową z żoną. To nie jest jej wina, ponieważ nie wytrzymuje napięć i tak się zachowuje, a to nas dzieli.

   Wyszedłem na Mszę świętą, a w garażu wzrok zatrzymał krzyżyk. Krzyknąłem tylko „Jezu! Jezu! Tylko z Tobą jest dobrze! Matko nasza! Jak wielki smutek mam w sercu...w swoim osamotnieniu z powodu tęsknej miłości...na tej ziemi”.

    Przy drzwiach kościoła zasłabła znajoma, a później zatrzymywałem się przy trzech nieprzytomnych (w różnych miejscach, po alkoholu). Spokojnie spali w kurzu drogi. Tak utracili swoją godność, ale nie jest mi wesoło, ponieważ sam prowadziłem takie życie!

    W czytaniu (1 Krl 19,4-8) Eliasz prosił o śmierć, a ja rozumiem go w moim smutku. Jednak Anioł potrącił do, a tak samo jestem budzony. Psalmista wołał (Ps 34) „Wszyscy zobaczcie, jak nasz Pan jest dobry. (...) Jego chwała będzie zawsze na moich ustach (…) Szczęśliwy człowiek który znajduje w nim ucieczkę”. Popłakałem się, dobrze że nikogo nie było obok.

    Św. Paweł (Ef 4,30-5,2) zapewnił nas, że zniknie wśród was wszelka gorycz. Natomiast w Ewangelii (J6,41-51) Pan Jezus będzie mówił o Chlebie Życia. Tak jest naprawdę, bo tylko Ciało Pana Jezusa daje moc Bożą i chęć trwania! Jakże piękne są słowa zawołań modlitewnych! Jak wielka to łaska Ojca Przedwiecznego.

    Po wejściu do pogotowia miałem pragnienie otrzymania dalekiego wyjazdu. Tak też się stało, bo trafiliśmy do mężczyzny potrąconego przez samochód i dzięki temu popłynie cała moja modlitwa. Nie mogłem wrócić do świata, trwał ucisk w sercu i nie ustawa tęsknota w duszy.

    Na ten czas zaczął się sztuczny tłok od szatana: powtórka leków, informacja, pokusa dzwonienia do radia Maryja, zasłabnięcie na pielgrzymce, personel zagadywał, dwa razy atakowała mnie żona chorego z oddziału na górze.

   Teraz mam modlić się za dobrych, a wyjechałem z kierowcą który po otwarciu ust okropnie przeklina, a jego serce jest pełne pełne nienawiści do mnie. Nie odzywałem się, ale jeszcze nic nie zapowiadało tak ciężkiego dyżuru.

   Piękne domy, działki, a wewnątrz ludzie umęczeni różnymi sprawami. Trafiliśmy do zniszczonego nowotworem, a mój wzrok zatrzymał krzyż z napłynięciem osoby córki. Po powrocie w ambulatorium pogotowia trafiłem na: pokąsanie, anginy, urazy, wylew krwawy w hemofilii, zapuchnięte oczy, niestrawności i różne bóle.

    Natomiast karetką krążyliśmy po domach: zatrucie ciążowe, biegunka, ciężko chora babuszka, który nagle zmarł syn...poprosiłem ją, aby to cierpienie przekazała po Eucharystii w jego intencji.

    W „przerwie” pędziliśmy do wypadku, gdzie dwóch młodych mężczyzn straciło życie. Podbiegł do nich kapłan z pielgrzymki i udzielił im ostatnie namaszczenie z zostawieniem dokumentu udzielonej tej posługi!

    Jakże Jedyny Bóg Ojciec, Najdroższy i Najświętszy pokazuje mi wszystko! Nic nie ukrywa, a ja jestem w środku życia! Sam wołam do Niego i pomagam innych. Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego i moja modlitwa.

   Tak znalazłem się u umierającej, która była przy zabitych z krzykami połowy wsi. Chcieli zlinczować winnego dziadka (82 lata). Jeszcze ostry dysku u młodego, żółtaczka, zatrucie pokarmowe i infekcja w drogach moczowych.

   W ostatnim domu tego dnia trafiłem na obrazy: Matki Bożej z życzliwie spoglądającym na mnie świętym Józefem! Żona chorego (niemowa od urodzenia) obdarowała mnie kwiatami i „zapytała” komu je podaruję? Poprosiłem męża, aby ich językiem pokazał, że to dla mojej żony. Chwycił jej jedną rękę drugą, a babcia uradowała się z serca. Ile cierpienia jest w ludziach, a zarazem miłości.

    W tym czasie kolega zrobił błąd, ponieważ zostawił w domu mężczyznę, który stracił mowę. Żona poprosiła mnie i skierowałem go na neurologię (prawdopodobnie udar niedokrwienny).

    Przed północą wzrok zatrzymał Pan Jezus miłosierny i siostra Faustynka, a otrzymane kwiaty przechyliły się w kierunku wizerunku Zbawiciela. Nie spodziewałem się tak ciężkiej pracy. Przepłynął cały dzień: od poranka z zawołaniem do Boga Ojca do radości z kwiatów dla Pana Jezusa...

                                                                                                             APeeL