Podczas wczorajszej Komunii św. napłynęła prośba o milczenie (Ciało Pana Jezusa ustawiło się pionowo i poprzecznie: „zamknęło mi usta”). Ktoś, kto jest normalny zdziwi się i pomyśli o dziwactwie. Wiele podobnych przeżyć z byciem w Piekle opisuje s. Faustyna...nazywana „głupią Fausią”.
U mnie koledzy z dwóch słów dotyczących łaski odczytywania Woli Boga Ojca („mowy nieba”) rozpoznali zaocznie psychozę (psychiatrzy jasnowidze). Wiara dla nich to „brak krytycyzmu do własnych przeżyć”, bo Tam Nic Nie Ma...
Nie posłuchałem prośby i podczas uniesienie modlitewnego trafiłem do fryzjera, gdzie gadałem jak najęty, a nawet sprośnie żartowałem wskazując, że fryzjerzy nie mają informacji jak w WC (przekreślony symbol mężczyzny lub kobiety).
Z tego powodu pomylił się też facet, który wszedł z zepsutym zegarkiem do burdelu. Po pomyłce zapytał dlaczego w oknie mają wielki zegar? W odpowiedzi zapytano: a co mieliśmy tak wystawić?
Takie gadki - przeplatałem świadectwami wiary dla interesującego się duchowością cyrulika - są niedopuszczalne! Dopiero rano zauważyłem pokusę, która przerwała uniesienie modlitewne, a w pomieszczeniu zamkniętym nie potrafię wołać do Boga.
Serce zalał ból z wielkim uniżeniem, który zrozumie posiadający moją łaskę. Ze łzami w oczach i przepraszając skończyłem Drogę Krzyżową i św. Agonię Pana Jezusa w intencji: tych, którzy nie wierzą w zatroskanie Boga Ojca.
Na ten moment kapłan powie, że ludzie pragną zdarzeń oszałamiających (dlatego Pan Jezus czynił jawne cuda), ale mnie to jest niepotrzebne, bo Cudem Ostatnim jest Komunia św.!
W Słowie padnie zalecenie od Boga przez proroka (Jon 3,1-10), aby poszedł do Niniwy i ostrzegł miasto, że za 40 dni będzie zniszczone. Uwierzyli mu i od króla do prostaczka oblekli się w wory i usiedli na popiele. Tak zostali ocaleni...
Ja od dłuższego czasu wołam do rządzących, w tym do prezydenta RP, aby uczynili to samo w komfortowych warunkach...w Świątyni Opatrzności Bożej, ponieważ taka jest właśnie nasza sytuacja. Po co została wybudowana? W tym czasie pokładamy ufność w nowoczesnej broni oraz w partnerach (USA, Francja i Anglia).
Psalmista wołał w Ps 51: „Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie (…) Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz”. Natomiast Pan Jezus wskazał w Ewangelii (Łk 11,29-32), że jest znakiem dla nas jak Jonasz dla Niniwy.
Popłakałem się po przyjęciu Ciała Zbawiciela, a serce zalało uniżenie i cichość z poczuciem nicości oraz słodycz ze smutkiem rozstania. Zapisuję to z płaczem i sercem rozrywanym bólem duchowym...w miejsce wieńcowego po zamianie serc z Panem Jezusem.
Na ten czas popłynie pieśń: „Matko Najświętsza do Serca Twego”, a w tym czasie pomyślałem o Matce Niepokalanej, która „przyszła pod mój blok” (postawiono figurę) i jest naszą ochroną.
Nie spodziewałem się tak nagłych przeżyć w których bez wahania mógłbym oddać moje życie. Nie ma to nic wspólnego z bohaterstwem...nawet typu kamikadze. Stałem się innym człowiekiem: pragnę milczenia, cichości, samotności i modlitwy. Tego nie można przekazać i jest zrozumiałe, że budzi zdziwienie u racjonalistów, ateistów i psychiatrów.
Żona zauważyła, że za sprzątanie przy figurze Matki Bożej przed kościołem otrzymała piękny, pleciony kosz, bo młodzi przejmujący mieszkania wszystko wyrzucają do śmietnika...
Na ten czas z YouTube popłynie piosenka orkiestry z Chmielnej: "Miłość i smutek" przy której popłakałem się z powodu tęsknej miłości spowodowanej rozłąką z Bogiem Ojcem.
„Serce, które z bólu drży (…) miłość i smutek wciąż idą w parze i zawsze trudno rozłączyć je (…) ktoś mi zabrał kochanie (…) na tęsknotę nie ma rady, gdy niezmiennie w oczach ktoś ma łzy”.
Nigdy nie ułożyłbym tak pięknego początku tego dni: „Jezu mój"!
APeeL
Aktualnie przepisane...
02.09.1994(pt) ZA PRZEBIJAJĄCYCH SERCE ZBAWICIELA...
Po przebudzeniu radość zalała serce, ponieważ dzisiaj jest Pierwszy Piątek m-ca. Każdy dzień z Panem Jezusem jest nieskończenie ciekawy. W kościele trafiłem na słowa kapłana o oddaniu życia za nas przez Pana Jezusa z wylewem Miłosierdzia z Jego przebitego Boku.
W natchnieniu wyczułem, że jest to intencja tego dnia, ponieważ trwa wielkie cierpienie Boga w Trójcy Jedynego spowodowane odwróceniem ludzkości, wiernością zniewolonych ze służeniem „dwóm panom”.
Słowa modlitw, zawołań i czytań rozrywały serce, a łzy same płynęły na posadzkę kościoła. W jednym błysku miałem pokazaną łaskę bycia w Domu Pana!
Po Eucharystii znalazłem się pod obrazem Trójcy Świętej obok niewidomego, który też codziennie uczestniczy w Mszy św. „Zbawienie prawych pochodzi od Pana”...dlaczego ludzie nie chcą zbawienia? Popłynie litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa, które jest wciąż ranione i przebijane.
Z kościoła wyszedłem z pragnieniem milczenia, samotności i modlitwy...jako inny człowiek. Na początek pracy z taśmy magnetofonu popłynie pieśń: „Matka, która z Synem się żegnała”. Zrozum moje cierpienie, rozdźwięk pomiędzy duszą w ekstazie i zmarniałym ciałem fizycznym, pomiędzy tym i tamtym światem!
Na poczekalni pacjenci nie chcieli przepuścić 91-letniej starowinki, która jeszcze „wychodzi w pole”. Poprosiłem ją, aby prowadziła życie tylko modlitewne, bo pracą grzeszy (szkodzi sobie). Natomiast chorym na poczekalni przekazałem, że każdego z nich będę brał pierwszego w takim wieku...z zapytaniem czy do piekła też będą tak się pchali.
Teraz mężczyzna w średnim wieku powiedział o koledze, który zmarł nagle (byłem tam pogotowiem). Dodatkowo przekazał, że jego babcia wołała do Boga (nie wiedziała, że jest obok): „Panie! Dlaczego trzymasz mnie tutaj? Zabierz mnie stąd!”
Napłynęło poczucie obecności Pana Jezusa z Jego upomnieniem: „Pamiętajcie o Mojej Stałej Obecności”. Pragnę wcześniej skończyć, bo mam do zreperowania samochód (na jutrzejszy wyjazd), ale z „Prawdziwego Życia w Bogu” (t. VI, str. 192) padną słowa:
„Wypoczywaj we mnie, Ja poniosę twoje zmartwienia, twoje troski. Daj mi je, ofiaruj mi je, a Ja poniosę, przyniosę ci ulgę. Jeśli zdasz się na mnie, będę mógł spełniać Moją wolę"...dodając, że „moje serce umieścił w Swoim”. Później samochód oddam do naprawy, a mechanik sam go przyprowadzi...
Na ten moment Denis Roussos śpiewał „Goodbye My Love”, smutek zalał serce, a w pocieszeniu zawołałem: „Jezu! Och! Jezu! Jezu!”. Słodycz falami zalewała serce i duszę, a zarazem było to wzmocnienie przed nawałem pracy.
Po uporaniu się z chorymi napłynęło poczucie Obecności Boga Ojca z pragnieniem odmawiania mojej modlitwy, którą rozpocznę w pokoju lekarza dyżurnego i którą będę kontynuował na wyjeździe do odległej wioski.
Podczas powrotu wzrok zatrzymał napis: "ŻYD”, a ja ujrzałem ten naród, który przestrzega celebracji (modlitwy, obrzędy, jarmułki, kiwanie się przed Ścianą Płaczu, czytania w synagogach). Jakże ranią swego Zbawiciela, bo to Jego bracia! W tym czasie czułem obecność Pana Jezusa i nie było dla mnie tego świata!
„Weronika obciera św. Oblicze Pana Jezusa”, a ja wołam: „Ojcze wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”. Na ten czas w telewizji popłyną obrazy głosujących za aborcją. Jednocześnie pokazano dzieciątko z wadami po operacji w Instytucie Pediatrii.
W ciszy kończył się dyżur, a ja wołałem: „Boże! Mój Boże czemuś Mnie opuścił”. Te słowa umierającego Pana Jezusa sprawiły smutek, a zarazem radość, bo wiem, że zostało otworzone Królestwo Boże!
Zapaliłem w podzięce lampkę Panu Jezusowi...jestem pierwszy na kolejce do ambulatorium i na wyjazd, ale do rana nikogo nie było. Tak Pan pomógł przed wyjazdem z żoną...
APeeL