Z trudem zerwałem się na Mszę świętą o 7:30.  Podziękowałem Matce Bożej za wczorajszy dzień, a także Bogu Ojcu i Panu Jezusowi. Bogu Ojcu za Jego największy dar  - Jezusa Chrystusa, Syna, który - poprzez swoją Bolesną Mękę - otworzył nam Królestwo Boże. Większość lekceważy ten dar, nie wierzą w istnienie  Raju.

    W kościele wzrok zatrzymał fresk Ojca Prawdziwego na sklepieniu kościoła. Nie wiem też dlaczego zabrałem kasetę z "Pieśniami żydowskimi". Później wyjaśni  to odczytana intencja modlitewna.

   Jakby na ten moment popłyną słowa PS 84: "Jak miła Panie jest Świątynia Twoja". Napłynął obraz budujących ten kościół oraz kłopoty tych, którym jest daleko do świątyni lub nie mają możliwości przybycia. "Ojcze! Dziękuję za ten kościół, bo "Dusza moja  pragnie Przedsionków Pańskich (...) szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie."

   Dzisiaj atakują "towarzysze", jeden - w środku nabożeństwa - przysiadł się do mnie w pustym kościele...ostentacyjnie uciekłem! Popłynie Ewangelia Łk 6,39-42 o obłudzie tych, którzy widzą "drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegają".

    Eucharystia będzie w intencji tych, którzy nie chcą darów Ojca. Na szczycie tej piramidy jest naród żydowski, wybrany przez Boga i wyprowadzony z Egiptu, a dalej są to Świadkowie Jehowy oraz  kościoły oderwane od następcy Świętego Piotra.

   Podczas pracy w przychodni około 10:00 napłynęła obecność Boga Ojca, a łzy zalały oczy. W tym momencie mówiłem do pacjentki o Panu Jezusie oraz Eucharystii dającej moc i życie!

     Pomyślałem o otrzymanych darach;

- wczorajszą kiełbasę oddałem personelowi, ponieważ robili sobie posiłek, tak też uczyniłem z otrzymanymi śliwkami

- kawę i miód oddałem biednej...

   O 15:00 zaczynam dyżur w pogotowiu, a wcześniej podjechałem pod krzyż zapalić lampkę Panu Jezusowi. Natomiast w koronce do Miłosierdzia Bożego wolałem za objętych dzisiejszą intencją. Pan dał ukojenie w postaci snu, a mam jego niedobory.

    Teraz jadę do umierającej pielęgniarki  (świadka Jehowy), a w tym czasie płynie moja modlitwa -  właśnie wypada Droga Krzyżowa. Chora wyniszczona pragnie wyleczenia. Bieda, a niepotrzebnie wydaje na leki o wątpliwym działaniu. Każdy zbywa takich chorych, bo nie ma odwagi mówić o życiu przyszłym, zresztą większość lekarzy jest niewierząca.

   W tym czasie nie mogłem pozbyć się jej męża, a chciałem porozmawiać z chorą i jej matką, którą poprosiłem z całego serca, aby wezwała kapłana, ponieważ ostatni będą pierwszymi. Dodałem, że nie ma śmierci, gaśnie tylko ciało, a pani nie wie o tym. Dlatego Szatan wskazuje na ratunek ciała! Świadkowie Jehowy mówią o Szatanie, ale nie widzą że właśnie ich oszukał.

- Ja miałem pani to powiedzieć, ponieważ z Nieba płynie zaproszenie, a pani ma wolną wolę!

   Teraz pędzimy do dzieciątka, pasuje część radosna różańca, a właśnie przejeżdżamy obok figury Matki Niepokalanej. Trafiłem do biednych, którzy mówią, że "leczą mocą Bożą".

    Następnie pomagam człowiekowi z urazem kręgosłupa, a to schodzi się z odmawianiem Drogą Krzyżową i bólem zalewającym moje serce i duszę. Pan Jezus z tomu 6, strona 89 "Prawdziwego Życia w Bogu" mówi do mnie: "twoje modlitwy są jak 1000 klejnotów w moich oczach, jak słodka melodia dla moich uszu".

   W tym czasie przewijają się ludzkie kłopoty: chore dzieci, rany i urazy. Ile niebezpieczeństw niesie nasze życie. Właśnie pędzimy do urazu ręki obok "mojego" krzyża. Jak ci opisać ból mojego serca? Teraz jedyną moją radością są modlitwy oraz współcierpienie ze Zbawicielem! Na ten moment wypada: "Podniesienie Pana Jezusa na krzyżu i Jego słowa: "Ojcze! Wybacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią".

   W pokoju lekarza dyżurnego zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, padłem na kolana, nie obchodzi mnie ten świat! Zawołałem też o córkę, która jest w tej grupie z prośbą o uzdrowienie, bo "cóż to dla Ciebie, Boże". Wprost wierzę, że Pan ją dotknie. "Boże Ojcze! Jakże pragnę mówić o tobie mocnym głosem...przez megafony. 

    Z zabranej kasety płynie homilia Jana Pawła II. Słuchałem zadziwiony, bo Papież mówił o darze Ojca  - Miłości.  Nigdy nie pomyślałbym, że jest to wszechogarniająca miłość. To największy dar na ziemi, a my kojarzymy wszystko ze zdrowiem, posiadaniem, sławą oraz o naszych pragnieniach, często głupich.

    Przypomniały się wcześniejsze Słowa Pana Jezusa  do Vassuli Ryden, a teraz do mnie: "szukałem kogoś, kogo mógłbym uformować moją siłą i kogo mógłbym rzucić świat jak zarzuca się sieć w morze, aby przyciągnąć do Mnie dusze". Radość zalała moje serce.

    Z włączonego radia Maryja popłynie relacja młodzieży  - często proszącej o różne dary, a po otrzymaniu ich...nie dziękują! W ręku mam artykuł o uzdrawianiu, a tam jest opis rozłamu pomiędzy wyznawcami Jezusa i judaizmem.

    Żydzi nie mogli zgodzić się, że Jezus jest oczekiwanym Zbawicielem. Zrozum cierpienie Pana Jezusa i miłość do takich jak ja, którzy wiedzą, że Jest, widzą, że Jest i świadczą o tym!

    Na koniec z kasety popłyną melodie akordeonowe w moim wykonaniu. Pan Jezus tak właśnie dziękuje za ten dzień, bo wie, że to lubię! Nawet myślałem, gdzie one są, ponieważ mam dużo nagrań. "Dziękuję, Panie Jezu za ten dzień". 

                                                                                                                APeeL