Po wczorajszym posypaniu głowy popiołem chciałem Wielki Post rozpocząć w czystości. Na ten czas "Prawdziwe życie w Bogu" otworzyło się na słowach Pana Jezusa do Vassuli Ryden (tom czwarty, strona 413):
"Módl się za kapłanów, proś by zwrócili się ku Mnie, czerpali ze mnie środki do życia, pokój i miłość. Wielu ginie i to nawet bardzo szybko (...) jeśli wśród nich jest kilku utrzymujących się ciągle przy życiu: zawdzięczają to moim łzom".
Właśnie przybyło dwóch spowiedników, a w pokucie kapłan zalecił przeczytanie dzisiejszych zawołań z Mszy św. oraz odmówienie cząstki różańca (Tajemnie Światła) o Ustanowieniu Eucharystii. Te cz. modlitwy różańcowej uchwalił Jan Paweł II. Popłakałem się z powodu tego obdarowania, bo jest to moja łaska (mistyka eucharystyczna) z zaproszeniem Pana Jezusa do mojej izdebki.
Jakże pasują tutaj słowa Mojżesza przekazane do ludu (Pwt 30,15-20): „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście (…) życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego (...)”.
To wszystko wiem i proszę każdego, aby zaczął postępować wg „bądź Wola Twoja”, bo to oznacza miłowanie Boga, chodzenie Jego drogami z pełnieniem Jego poleceń. To jest droga do świętości z trafieniem do Królestwa Bożego.
Potwierdził to psalmista (Ps 1,1-4.6):
„Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w prawie Pańskim upodobał sobie i rozmyśla nad nim dniem i nocą”.
Pan Jezus potwierdził to wszystko (Mt 4,17): „Nawracajcie się, bliskie jest Królestwo niebieskie". Zapowiedział też przebieg Swojej Bolesnej Męki (Ewangelia: Łk 9,22-25): będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.
Mamy iść po śladach Jego Stóp, zaprzeć się samego siebie, przyjmować cierpienia („nieść sój krzyż”), bo „cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?”
Święta Hostia złamała się, a to oznacza czekające mnie cierpienie duchowe. Później zadzwoni córka o 15.00...w czasie koronki do Miłosierdzia Bożego i ponownie wywołując zamieszanie zapowiedzią swojego przyjazdu (wielkie mi zdarzenie).
Ja pragnę jej drgnięcia ku Bogu, bo odwróciła się i zginie marnie. Żona nie rozumie tego, bo ją kocha. Pozostałem na drugiej Mszy św. i wołałem do Boga. To jeden krzyk niewypowiedzianej wdzięczności, a ponowna Eucharystii ułożyła się ochronnie na podniebieniu...z niesamowitym smakiem i zamieniła się w mannę z Nieba!
APeeL