Ruszyłem samochodem, aby posprzątać pod krzyżem z wymianą skrzynki z kwiatami, a w tym czasie zerwała się ulewa. Dobrze, że nie zrezygnowałem, ponieważ na miejscu zaświeciło słońce i zaśpiewały ptaki, a radość zalała serce.
Przed nabożeństwem Drogi Krzyżowej z późniejszą Mszą św. poprosiłem o pomoc, abym dzisiaj dał odpowiednie świadectwo wiary. W kościele „spojrzał” obraz s. Faustyny oraz wizerunek Ducha Świętego.
Intencja był podana już na początku nabożeństwa, które prowadziły dzieci (rozważania, zawołania ze słowami Pana Jezusa do nich). "Poszedłem" z nimi za Panem Jezusem, a ekstaza sprawiła, że nie mogłem wstać z kolan. Stanu mojej duszy i serca nie da się wyrazić...szkoda, że w ciasnocie nie mogłem udokumentować moich przeżyć.
Przypomniał się obraz po zmarłej babci: Pan Jezus błogoslawiący matki i dzieci. Zrobiłem jego zdjecie, mam oprawione w ramce, a obraz oddałem, bo była to pamiątka rodzinna. Pozostałem na Mszy św. w uniesieniu duchowym, które będzie trwało 2.5 godziny.
Żydzi ustalili (Ewangelia: J 10,31-42), że Jezusa trzeba ukamienować „za bluźnierstwo” i za to, że „będąc człowiekiem” uważał „siebie za Boga”. Pan powiedział: „choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”.
Eucharystia zamieniła się w „mannę z nieba”, a po wyjściu z kościoła podniosłem nagrobek z odwróconym krzyżem, a jest ich cała sterta. Z pragnienia serca podjechałem pod „mój krzyż”...jak ktoś na grób najbliższej na świecie osoby. Nawet teraz, gdy to zapisuję miłość zalewa serce, a w oczach kręcą się łzy.
Dla mistyków bardzo trudny jest kontakt z normalnymi ludźmi, a szczególnie z niewiernymi, bowiem dzieli nas „mur berliński”. Jakby na znak dla wyjaśnienia tego problemu podszedł do mnie znajomy. Nie chciałem rozmawiać, ponieważ dalej trwała ekstaza (wg kolegów psychiatrów jest to „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”).
Nawet powiedziałem, że jestem teraz duszą z ciałem, a on ciałem z duszą. Wiele razy dyskutowaliśmy, ale on nie może dotrzeć do Autostrady Słońca...
Przekażę jego problemy, bo są typowe...także dla wierzących. Nie pytałem czy był dzisiaj w kościele (Droga Krzyżowa)...
1.Sprawa innych wiar...zaleciłem przeczytanie wczorajszej intencji (07.04.2022 za podszywających się pod innych)...
2. Kuszenie przez Mefistofelesa każdego z nas oraz „wielkich” tego świata (wystarczył miesiąc, aby poruszyć posadami świata). Każdy z nas ma wiele problemów na tym zesłaniu, a tu niszczenie ze strzelaniem do wszystkiego, co się rusza...
3. Nałogi. AA...szczytna formacja, ale brak tam wołania o uzdrowienie do Boga...spowiadają się sami sobie, zamiast zaczynać spotkania od Mszy św. Ja mam nałóg odjęty (modlitwy i Msze św. pacjentek), a on stale musi być czujny.
4. Proszenie o wszystko, co krytykował, bo ktoś ma sprawę i pada na kolana. Trzeba wołać nie tylko w sprawie, bo „robisz krok przyjdź najpierw do Mnie”...zaleca nasz Zbawiciel. Ma być „bądź Wola Twoja” we wszystkim, a nie „róbta, co chceta”.
Przekazałem mu, aby w obecnym remoncie (nie idzie) poprosił o prowadzenie św. Józefa, którego obrazek właśnie zabrałem z kościoła. Zauważył, że nie jest to nieprzypadkowe. Wskazałem zarazem, aby w problemach duchowych wołał do Ducha Świętego.
Dałem też przykład ewidentnej pomocy w obecnej pandemii (uzyskałem odporność po prośbie o zachorowanie...dwa razy z przerwą), a on ma następstwa po szczepionce (wielu pilotów - w ten sposób - straciło uprawnienia)...
APeeL