Tuż po północy czytałem pismo medyczne, ale tęsknoty duchowe skierowały mnie ku cierpiącym...właśnie przypomniała się ostatnia pacjentka...

- Chwaliłam pana w szpitalu i mówiłam, że wielu jest niegodnych umyć panu nogi. Wówczas poczułem się nijako i powiedziałem, że nie lubię pochwał. Ponieważ była przestraszona zaleciłem jej szukanie pokoju w Jezusie i nie walczyć ze światem!

   Teraz "ujrzałem" Pana Jezusa myjącego nogi swoim uczniom. Jak wyjaśnić komuś na czym polega wiara? Jak powiedzieć, że cały czas żyję w łączności z Jezusem i wszystko widzę z Jego strony.

   Większość patrzy od strony świata, a powinniśmy ujrzeć wszystko od Boga. Pomyślałem i tak mi się wypowiedziało, że jestem niewielkim światełkiem...od Boga! Nagle zrozumiałem jak wielki jest to zaszczyt! Przeważnie mówimy: "światełko do nieba", a tu odwrotnie...

   "Panie Jezu podtrzymuj we mnie to światełko!" W środku nocy, w ciszy i ciemności zacząłem wołać z ramionami wzniesionymi do Boga: "Ojcze mój, któryś jesteś w Niebie"...mówiłem to wolno i z dostojeństwem aż ramiona stały się ciężkie. Usiadłem odmawiając modlitwę przebłagalną.

   Położyłem się obok żony i z płaczem wołałem: "Matko! Ty byłaś na ziemi, miałaś ciało i wiesz, co oznaczają ludzkie pragnienia i pokusy. Dlatego rozumiesz jak trudno jest utrzymać czystość.

    Tuż przed zaśnięciem poprosiłem Pana Jezusa, aby nie dawał mi jawnych znaków, których potrzebują inni. Chciałbym tylko poznać miejsca, gdzie był i gdzie działał. To spełni się po latach (przepisuję 25.05.2022 r.)...ktoś zostawi dla mnie w kościele książkę "Oczami Jezusa" C. A. Amesa.

   Teraz w czasie snu prowadzę normalne ż y c i e...znalazłem się pod zamkniętymi drzwiami gabinetu lekarskiego kolegi, który został zamordowany. Dzisiaj wiedziałbym, że prosi o wsparcie modlitewne.

    Później trafiłem do jakiegoś biurowca z różnymi pokojami i dużą salą, gdzie wierchuszka lekarska żartowała, że każdy ma swoje miejsce na ziemi...dla niego najlepsza jest szubienica! Śmieli się z puszczaniem oka. Przebudził mnie mężczyzna z ławki w kościele, którego twarz zmieniła się w demoniczną! Takie wędrówki duchowe opisane są w książce "Eksterioryzacja".

   Ponownie mam ciężki dzień pracy...wpadła butelka spirytusu i kawa. Pieniądze wymęczonej chorobami i wizytami u lekarzy włożyłem do wypełnionej jej dokumentacji. To moja największa radość; bezinteresowna pomoc! Wówczas proszę, aby dziękowano Bogu z prośbą o dalsze prowadzenie sprawy!

    W "Dzienniczku" s. Faustyny tafię na słowa: "Jeżeli oddam posługę ciężko choremu, to Jezus uzyska większą pociechę niż z mojej modlitwy!" W ułamku sekundy zrozumiałem wielki sens mojego zawodu. Zawsze przed pracą muszę przekazywać mój wysiłek Jezusowi (uświęcić) i nie martwić się zmęczeniem oraz brakiem modlitwy. Ta praca - ofiara to coś lepszego niż modlitwa...

 Przy okazji tak cierpiącym wskazuje na Pana Jezusa, aby dołączyli swoje cierpienia do Jego Bolesnej Męki! Chwilami napływało wzmacniające uniesienie, co po latach okaże się działaniem Ducha Świętego.

  Pracę skończyłem o 16.00 całkowicie wyczerpany. Pod sklepem poczułem zapach chleba, a sercem znalazłem się na Ostatniej Wieczerzy, gdzie Pan Jezus: "wziął chleb w Swoje Święte i Czcigodne Ręce". Tak Pan Jezus podziękował mi za pracę, a łzy zalały oczy. Dodatkowo w domu trafiłem na piosenkę: "Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię".

   Przejrzałem dziennik literacki Jerzego Andrzejewskiego: "Z dnia na dzień". Ateizm to duże nieszczęście, męczysz się, niekiedy brak sensu życia, musisz martwić się o ułożenie każdego dnia życia. Mnie to układa Pan i pomaga w zadaniach.

   Z Panem Jezusem nigdy się nie znudzisz! Późno, oglądam film, a żona zerwała się i na kolanach pod kołdrą odmówiła modlitwę. W filmie demonicznym czytano słowa Ewangelii. W stanie normalnym przekazałem Stwórcy mój dzień pracy z prośbą o przyłączenie go do Męki Jezusa...

                                                                                                         APeeL