Św. Józefa

     Rano miałem problem z decyzją: "czy mieć wolne w pracy". Nie znałem przebiegu tego dnia, a z książki "Boskie Serce Jezusa" wynikało, że "wszystko przeznaczę dzisiaj Jemu"! Nawet zdziwiłem się, przecież to "wolny dzień".

    W krótkim śnie znalazłem się w sklepie z natchnieniem, że muszę załatwiać "coś z krzyżem". Demon jątrzył, że "wydatek jest niepotrzebny, tracę też cenny czas". Odpowiedziałem: "wydatek i strata czasu dla Pana Jezusa...to właśnie jest mój zysk!"

    Od czasu nawrócenia (1988-1989) - po podniesieniu krzyża powalonego przez czas - opiekuję się tym świętym miejscem. Wcześniej poprosiłem w modlitwie o pomoc św. Józefa w odmalowaniu wielkiej figury Pana Jezusa oraz wykonaniu płotka z kwietnikiem.

    To naprawdę wielki kłopot, ponieważ nie mam czasu. Skąd wezmę podnośnik? Załatwiłem wolny dzień, a po śniadaniu posłuchałem natchnienia, aby trafić do stolarza (zamówienie płotka), gdzie spotkałem robotników - obcinających drzewa przy liniach elektrycznych - z podnośnikiem!

    Stolarza zawiozłem pod krzyż. Nawet powiedziałem, aby zauważył znak, bo dzisiaj jest wspomnienie św. Józefa. Dałem mu godziwą zapłatę zaznaczając, że jest od Opiekuna ziemskiego Pana Jezusa.

    W tym milczeniu i pokoju czekałem - modląc się - na brygadę z podnośnikiem...tak zasnąłem z twarzą w dłoniach, a później napłynęło zalecenie: "pamiętaj o dobrym wynagrodzeniu". To jest szczególnie ważne dla niewierzących, bo mogliby złościć się przeze mnie na Jezusa!

    Najwięcej radości miałem, gdy maszyneria stała pod krzyżem, szło malowanie...przecież tak powinno być. Wiosna, maluje się płoty i chałupy, sprząta ulice, a krzyże to uciążliwy dodatek, najlepiej gdyby zajmowała się nimi jakaś "organizacja"!

    Wszystko poszło sprawnie, figura została pomalowana, a kwiaty przybite na odpowiedniej wysokości (przed zerwaniem). Zobacz jak mało marnuje się czasu, gdy pomagają z Nieba!

- Zapytano: dlaczego właśnie pan zajmuje się tym krzyżem...mało jest babek, emerytek?

- Nie wiem jak panu odpowiedzieć, ale czynię to z potrzeby serca, nie dla własnej chwały lub fałszu, chęci po­kazania się. To naprawdę wielkie przeżycie.

    Czas na Mszę św. do Oblubieńca NMPanny z litanią do św. Józefa, mój uśmiech wywołało spotkanie naszych oczu z obrazu z kątownikiem w jego dłoni. W tej radości posłuchałem natchnienia, aby otworzyć Biblię, gdzie trafiłem na słowa Psalm 84:

"Szczęście mieszkania w świątyni.

Dusza moja pragnie i tęskni do przedsieni Pańskich.

Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące;

wolę stać w progu domu mojego Boga, niż mieszkać w namiotach grzeszników (...)".

    W kościele, jak nigdy usiadłem po stronie babskiej. Tam na ławce leżało 2 złote...zapłata dla mnie! Sam zobacz jak dziękują z Królestwa Bożego.

    Nagle napłynęło cierpienie św. Józefa, który całe życie był pracowity, nie narzucający się, cichy i delikatny...pełen lęku i obaw o Jezuska. Łzy zalały moje oczy, podziękowałem za jego pomoc. W Niebie, tak jak na ziemi każdy ma inne kompetencje: przecież nie wypada, aby Pan Jezus pomagał w strojeniu krzyża na ziemi!

                                                           Św. Józef Rodzina Boża

   Podczas posiedzeń Sejmu Rzeczypospolitej Ludowej...towarzysze sa niespokojni. Nie wiem, co będzie w raportach...chyba uwaga, że "obiekt" był pod krzyżem. Gdybym został świętym to miałbym najlepszą "dokumentację". 

   Wieczór, rodzinka w komplecie, rozpoczyna się seans telewizyjny. Właśnie pokazują taniec seksualny dzikich, ale białych z polewaniem się krwią koguta oraz pędzeniem nagich w obozie koncentracyjnym...dla delikatności ciała migały przez sztachety. Córka była zachwycona, powstała kłótnia od demona, bo miała natchnienie, aby przyjechać dzisiaj...

                                                                                                                     APeeL