Przez kilka dni męczyłem się z napisaniem i opracowaniem pisma do Instytutu Psychiatrii i Neurologii. Szereg razy wszystko układałem, ale pisałem w złości...to samo, ale zawsze inaczej.

    Po modlitwach pomoc nadeszła w środku nocy. W jednym błysku ujrzałem, że: 1) mam napisać krótko (w pięciu punktach) 2) jako zwiastun sprawy (niech zgromadzą wskazane dokumenty) 3) dołączyć materiał już przygotowany  4) wysłać pocztą elektroniczną do wskazanych osób.

    Tak uczyniłem rano, a wielka radość zalała serce, bo sam nie doszedłbym do tego. Uwierz, że każdy proszący otrzyma taką pomoc. Z tym, że ją widzę i jestem za nią wdzięczny Dobremu Bogu.   

    Pełen zadziwienia podziękowałem Panu Jezusowi, a przypomniały się słowa psalmu 37 z niedzieli: Miej ufność w Panu (...) On spełni pragnienia twego serca. (...) zaufaj Mu, a On sam będzie działał (...)”. Ps 37    

    Wyobraź sobie teraz, że stoisz na czele państwa i masz podjąć decyzję: czy wysyłać wojska do Iraku i Afganistanu? Prezydent „Zgoda buduje” ma doradców, ale oni dysponują tylko swoimi przekonaniami i chcą podobać się pryncypałowi. Przy całym szacunku dla ich „wiedzy” politycznej nie mają dostępu do naszej przyszłości, a nawet swojej.

    15.00 Pan Jezus powiedział do s. Faustyny, że nie opisała wszystkiego po wizji, bo nie wspomniała o Jego Dobroci. To wielka prawda. My na co dzień nie widzimy Dobroci Boga. Przeciętny człowiek nie dziękuje za wszystko. Nawet gdybym nic nie miał to też bym za to dziękował, bo Pan Jezus nic nie miał.  

    Wczoraj psalmista wołała (Ps 31, 20-24): „Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie (...) Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie (...)”. Ps 31, 20-24  

     Wzrok zatrzymał Pan Jezus, Dobry Pasterz oraz piękny krzyż na ornacie kapłana. „Jak wielki cud Bóg uczynił, że Swe Ciało w chleb przemienił! Jezus mój!”. Św. Hostia ułożyła się w  zawiniątko (dar), a siostra śpiewała o Bogu, który przygotował dla mnie Wieczernik. 

    Dopiero po 10 minutach napłynęła słodycz i dobro. Musiałem głęboko oddychać...ciepło i pokój zalały okolicę serca, a cisza nastała w skołatanych myślach (wcześniej nie mogłem się skupić). Nie chciało się wyjść z kościoła. Z wdzięczności za dobroć Boga - w wielkim ukojeniu odmówiłem całą moją modlitwę.

    Patrzy rozświetlony urząd i napis w domu schadzek, że nie wolno wchodzić w nakryciu głowy, a kapłan odprawia w birecie, bo boi się przeziębienia głowy.  

    Kończę, a pasują tutaj słowa Pana Jezusa: „Bóg jest waszym Ojcem (...) napełnia was Swoimi dobrodziejstwami, abyście Go kochali (...)”...*                                APEL

* „Poemat Boga-Człowieka” Vox Domini ks. 6 str. 294-295