Św. Teresy od Krzyża
Mam poczucie dobrego dnia z przepływającymi obrazami "Ojczyzny chrześcijan", która znajduje się ponad światem (duchowa) w różnych krajach i sercach podobnych do mojego. To Królestwo Boże, które jest w nas. Nijak nie można tego przekazać.
Nam nie potrzebne są karabiny. Zarazem toczy się z nami śmiertelny bój duchowy...ponad światem - w naszych sercach, duszach i śr. masowego przekazu.
Zły zalecał zabranie książki do czytania, a pracowałem bez wytchnienia do 15.15. Z polecenia mojego obrońcy padłem na kolana i tak odmówiłem modlitwy poranne, a w drodze do pracy w Różańcu Pana Jezusa padną słowa: "Panie Jezu obejmij każdego z mojej rodziny, spraw, aby wykonywali Twoją Wolę!" Napływa pytanie; a wolna wola każdego?
"Panie Jezu! Ty wiesz..jaka jest wola każdego, większość z powodu tej wolnej woli wykonuje wolę diabła! Proszę Jezu mój, niech to będzie Twoja Wola. Bądź Jezu każdemu Twoją Mocą i ochroną...spraw, aby syn odczytał Wolę Ojca"...
Łzy zalały mi oczy. Dziwne, bo po uniesieniu głowy ujrzałem koniec wieży naszego kościoła! Sam sobie nie wierzyłem!
- Dziadku! Nie ma śmierci, a Urbana nie wolno zabijać. Ojciec kocha go bardziej od nas...tak było przecież ze św. Pawłem. Pan Jezus wszystko pokazał...z Herodem nie kłócił się, a zamęczony w bestialski sposób przebaczył i powołał pierwszego świętego - św. Łotra!
-
Pani ma powołanie - modlitwy za dusze czyśćcowe, a jedna z nich przybyła do pani w biały dzień...to proste, proszę dalej tak czynić, ale święta pora to 15.00 z koronką do Miłosierdzia Bożego, której intencję trzeba odczytywać..podobnie intencję dnia i św. Hostii...to wielka delikatność, a zły przeszkadza!
-
Nie mogę normalnie leczyć, ponieważ jestem lekarzem katolickim (ciało i dusza to jedność). Czy pani ma śmiertelną chorobę (przerzut nowotworowy do płuca po operacji sutka). Nie ma śmierci, a powolne odchodzenia do Prawdziwej Ojczyzny to wielki dar Ojca! Widziałem, ze moje słowa nie trafiły do jej serca...wolałaby oszukiwanie, odciąganie od Sakramentu Namaszczenia Chorych z nadzieją na życie na tym zesłaniu. Jest oczywiste, ze nie możemy rezygnować z kuracji. S. Faustyna tak przerwała leczenie gruźlicy, za co została zgoniona przez Jezusa.
-
Pan był na zesłaniu...teraz jesteśmy w takiej samej sytuacji - wygnańcy z Nieba. Proszę nie przeklinać, ponieważ trudno tam trafić przeklętnikowi..trzeba prosić Matkę o zmianę tego brzydkiego przyzwyczajenia.
-
W żadnym wypadku nie może być automatycznej kary (na ziemi) za grzechy, ponieważ wykluczałoby to Miłosierdzie Boże...nawet w ostatniej chwilce życia!
-
Proszę zauważyć ile sytuacji jest pokazane przez zwykłego pijaka (pijak, udajacy pijaka, zdrowy, ale tak chodzący (nawet łapie go milicja) - ile możliwości. Dlatego trudna jest nasza ocena!
Przesuwali się przestraszeni, zagubieni, ci co mają do mnie pretensje, że sa chorzy. W locie załatwiam dwoje młodych, którzy idą do piekarni. Trochę dziwne zajęcie dla młodej i pięknej dziewczyny...noc, piekarnia, czasami pijani.
- Proszę cię od Matki Bożej, abyś zachowała godność kobiety w tej pracy!
- Tobie chłopie...dobra robota, abyś nie polubił zbytnio tego świata (śmiejemy się).
W odczycie intencji pomogła książeczka o Jerzym Matulewiczu: "Prawdziwy Apostoł jedności oddany bez reszty głoszeniu Ewangelii i dziełu uświęcania dusz".
Wracałem noga za nogą, a dzisiaj jest Sejm RP...to dodatkowa dla mnie udręka. Nie obchodzi mnie to i nie mam żadnej niechęci. Niech oni się wstydzą. Może uważają, że "z kłopotów pomieszało mi się w głowie"...stąd latanie do kościoła.
W tym momencie, gdy wołam do Pana, a pragnę być "w komórce mojego serca"...każdy spotkany, każdy znajomy jest wrogiem, bo przeszkadza z nadprzyrodzonym kontakcie z Bogiem. W pewnym momencie napłynęło cierpienie Pana Jezusa (2-3 sekundy), bo dłużej nie wytrzymasz....Jego "św. Osamotnienie".
Wielki smutek zalał serce z poczuciem: "zobacz jak Ja Byłem Osamotniony"! To jest zrozumiałe, ponieważ teraz można porozmawiać o Matce Bożej, modlitwie, Panu Jezusie, czasami o Ojcu, a wówczas wszyscy byli wrogami Syna Bożego oraz życia wiecznego. Mój Nauczyciel musiał podpierać wszystko cudami, aby uprawomocnić Swoje Słowa. Dzisiaj to niepotrzebne...
Wymieniłem kwiaty na Krzyżu Jezusa i sąsiadowi ukradłem śliwki na działce (będzie miał mniejszy grzech, ponieważ pozwala, aby dary Nieba niszczały..opadają i gniją). Kupiłem alkohol, ale "nie na dzisiaj tylko na sobotę"!
Dzisiaj czekam na żonę, ale zły czuwa...psuje spotkanie, a żona nie wierzy w jego skuteczność (w dniach płodnych kusi, a rozdziela, gdy możemy być razem...to jest podobne jak w czasie postu lub innego wyrzeczenia).
"Matko moja! Matko naszych rodzin! Ty, tylko Ty wiesz jak pragnę jej szczęścia i wynagrodzenia wszystkich przykrości, które jej uczyniłem. Ja wiem, że ten świat i jego przyjemności już nie dla mnie...może sprawisz Matko, że kiedyś zbliżę się do czystości Serca Pana Jezusa - naprawdę nie wiem jak, może przez śmierć?"
Teraz w ręku mam "Dzieła" św. Teresy od Jezusa: "Pan (...) dopuszcza na miłośników Swoich te męki duchowe (...) pokusy (...) abyśmy zrozumieli, że jesteśmy niczym (...) Istoto duchowa, nie masz się czego smucić, gdy już stoisz na tak wysokim stopniu, jakim jest pragnienie obcowania z Bogiem samym i porzucenie dla miłości Jego uciech światowych (...)". Prawie zdziwiony otworzyłem usta...
APeeL