Od rana napływał pokój i dobro...z radością. Początek modlitwy, a wzrok zatrzymało wschodzące słońce, drgające na wietrze liście drzew oraz kwiaty na kaktusie, a także obraz Matki Bożej ze złożonymi dłońmi (w modlitwie). Jakże piękne byłyby obrazy telewizyjne z nałożonym szeptem "Zdrowaś Maryjo". Wczorajszy film o św. Brygidzie wykonał człowiek "normalny" i niezbyt mu wyszło.
Jadę do pracy, płynie Różaniec Pana Jezusa: "Panie Jezu...może w tym dniu była taka właśnie pogoda? Przepływają różne obrazy. "Ojcze nasz", a serce zalewa radość, dobro i piękno. Nie wypowiesz tego...
W "Słowie na dzień"...powiedzą do mnie: "Radosnego daninę miłuje Bóg", a w gabinecie biedna wdowa, którą proszę, aby mówiła z mocą o Niebie, duszy, życiu, naszym Kościele, potrzebie modlitw, postów, czuwań, wyrzeczeń.
Jakby dla niej przeczytam Słowa Matki z kalendarza Medziugorie (25.06.1985): "Różańcem pokonacie wszelkie zło jakim szatan ma zamiar prześladować Kościół Katolicki". Proszę ją, aby to czyniła, ponieważ kamienie wołać będą. Niech doda jeszcze 5 sobót dla Matki.
Pan dał niespodziewaną przerwę (były karty, ale bez pacjentów), a ten czas wykorzystuję napływającym zawołaniami modlitewnymi, ale już wzywają do omdlenia! "Jezu jakże to ciężki bój!"
Szatan jest niezmordowany: rano przerwał modlitwy na wyprostowanie wygiętego dna patelni. Chodzi o to, że patelnia z tłuszczem nie zsunie się z palników. Uderzyłem, ale zapomniałem, że śpi syn!
Wróciłem do modlitwy, serce zalewała tęsknota oddalenia od Pana Jezusa, a zarazem bycie z Nim na Drodze Krzyżowej. Z twarzą w dłoniach bujałem się w ciele w rytm wołania: "przez zasługę św. Ran i św. Krwi Ojcze Miłosierny zmiłuj się nad wszystkimi poganami świata"! Nawet sam zdziwiłem się tym, że "wszystkimi poganami świata", ale tak popłynęło przeze mnie, a w św. Poniżeniu: "za pogan z mojego otoczenia"!
Droga Krzyżowa płynie wolno, a ja każdą stację przekazuję:
- za sprzeciwiających się wierze
- za zmorzonych wiarą
- za pogan kochających siebie
- za tych, którzy nie chcą jednoczyć się w cierpieniach
- za zdradzających Jezusa za małą zapłatę
- za porzucających Jezusa dla ludzkiej czci i poważania
- za nie podejmujących Krzyża Jezusa
- za słuchających świata
- za dusze nad przepaścią nie wracające do Jezusa
- za tych,którzy nie potrafią porzucić dóbr ziemskich"...
Na zakończenie pracy zrobił się nawał chorych, bo ostatni nie będą czekali...tak minęła godzina święta (15.00). Modlitwa ustna jest Bogu niepotrzebna, bo ma to być "rozmowa", a nie "klepanie" słów. Z doświadczenia wiem, że później nadejdzie ten czas.
Ponadto mam wielkie pragnienie zapalić lampkę na Krzyżu Jezusa, a moja dusza jest daleka od świata. Wcześniej dziwiłem się, że dzisiaj zły nie atakuje i nie wiedziałem, że pułapka już była zastawiona!
Niespodziewanie zostałem wysłany (przez żonę) po zakup magnetowidu! Nie mam pojęcia o technice, ale trzeba zadowolić dziecko...na 19-letnie urodziny! Wyczuwam coś w eterze i cały czas wołam do Matki "Pod Twoją Obronę", ale starczyło na magnetowid i telewizor!
Nie wiedziałem, że to wszystkie nasze pieniądze. Matka sprawiła,że magnetowid został wniesiony z napisem "wykonano w Korei". Żona pogniewała się i wszystko odwiozłem. To był czas niestosowny na ten zakup.
W smutku usiadłem w samochodzie, popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego. Dodałem: "Jezu mój! Jezu! Wszystko jest w Tobie...nie ma nic ciekawego poza Tobą. Cóż oznacza magnetowid? To strata pieniędzy i czasu dla syna oraz klub w domu, a wokół tyle biedy! Panie Jezu miej miłosierdzie nad tymi wszystkimi na świecie, przecież takich jest większość!"
Pojechałem i zapaliłem lampkę pod krzyżem, a radość wróciła do serca. Tam podczas "św. Agonii" zawołałem: "Jezu mój...na chwilkę opuścisz, a ja już upadam, nie wiem co czynię. Przecież już tutaj jestem w Raju, a na dodatek dałeś mi Matkę Prawdziwą!
Wracałem smutny z pochylona głową, a po chwilce w oddali ujrzałem figurę Świętej Bożej Rodzicielki!
APeeL