O świcie przepłynęły obrazy boju duchowego nad nami. My znamy to z obrazów różnych wojen, a dzisiaj, gdy to przepisuję (08.07.2022) toczy się taka na Ukrainie...z groźbą konfliktu globalnego. Za oknem wichura i burza, a w mieszkaniu ciepło i bezpiecznie.
To dwa światy...z dualizmem w świecie nadprzyrodzonym i przewagą sił ciemności na ziemi...pod przewodnictwem lekceważonego Księcia Ciemności Mefistofelesa (Kłamcy i Niszczyciela).
Jest to nasza cielesność, która przeważa (władza, posiadanie - złoto i seks jak symbol przyjemności), zło i "dobro" podsuwane przez Szatana z jego ziemskimi lisami i dworakami...
Dalej to mass-media z "dziwnie mówiącymi" typu Małachowskiego, jawnego wroga - Jerzego Urbana oraz groźnego przeciwnika - Adama Michnika!
Natomiast strona Boża (Królestwo Niebieskie) to: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty, Matka Boża, Aniołowie i całe zastępy świętych oraz błogosławionych, dusza, duchowość, człowiek wewnętrzny, garstka wyznawców na świecie z brakiem równych szans w tej walce...
Nie wiedziałem czy nie jest to kuszenie i uciekłem do modlitwy w intencji własnego zbawienia. Kto sądzi, że łatwo jest uzyskać własne zbawienie ten jest w wielkim błędzie! Spójrz, przecież Ojciec pokazuje: ile czasu trzeba uczyć się, aby postawić kuchnię? Teraz magister, lekarz, pułkownik, pilot i chirurg naczyniowy lub neurochirurg. Ile egzaminów można oblać!
W deszczu biegnę na Mszę Św. w udręce ze strony ciała, bo wilgoć zapycha nos i uszy. Podczas modlitwy do serca wrócił pokój i radość Boża. W kościele zatrzymałem się przed wizerunkiem Matki Bożej do której zawołałem za rodzinę.
Źle słyszałem, całe szczęście, że było mało ludzi. "Panie Jezu pomóż w tej sprawie, nie chcę być głuchy..pragnę dobrze słyszeć Słowo Boże!" Jak się okaże woszczyna będzie moją zmorą przez wiele lat.
Po modlitwach doszedłem do metody: sprawdzamy stan błon bębenkowych u laryngologa i oczyszczamy przewody. Później małą gruszką wlewamy do przewodów słuchowych ciepłą wodę (trzeba dojść jak często, bo może to być 1-2 razy dziennie lub raz na tydzień).
W zatkaniu do przewodów słuchowych wlewamy wodę utlenioną (1-2 razy dziennie przez trzy dni), która rozpuszcza woszczynę (będzie "syk"). Zapisz to i przekazuj udręczonym z rodziny i znajomym.
Pojawił się obraz "mordowania dzieci nienarodzonych" z kolegą, który rzucał się do tego zabiegu z pianą na ustach...od Szatana! Serce ścisnął wielki ból: "Jezu mój! Jezu! Jezu! Przebacz takim!"...powtarzałem w nieskończoność.
Po Eucharystii moc Boża sprawiła pragnienie modlitwy, która trwała cztery godziny! Czy łatwo jest uzyskać zbawienie? Zobacz sam. Ty, który może nigdy w życiu nie modliłeś się!
Jakże chciałbym zbawienia innych. Oto podwożę panią z naszej administracji i mówię jej: "proszę naprawdę uwierzyć w to, że nie kończy się nasz byt wraz z ciałem...to, że jest życie wieczne i jesteśmy tuż po śmierci! Jeżeli pani w to uwierzy będzie już blisko Boga!
Młodemu człowiekowi tłumaczę, że "trzeba uwierzyć, że ci, co odeszli są, a Bóg obdarza nas Pokojem, który w jego chorobie wrzodowej jest najlepszym lekiem! Nasza siła woli to kupa śmiechu dla złego ducha - on takich lubi i nawet nie drażni! Niech pan zawoła o ten Dar Boga. Pocieszyłem też wdowę (mąż zmarł niedawno), aby "nie pokładała nadziei w ciele, ponieważ dalej jesteśmy!"
Innej, rumianej 60-ce przekazałem, że "ma wielkie zdrowie z zespołem przeciążenia z powodu nadwagi, a jako wierząca...nigdy w życiu nie pościła nawet jednego dnia dla Matki Bożej! Proszę zacząć dzisiaj...razem ze mną, a mam dyżur w pogotowiu i wytrzymam!" Tak się złożyło, że jeszcze nic nie jadła (a już 10.00)!
Przez cały czas denerwuję się, ponieważ chcę pojechać do laryngologa. Pan trzyma mnie i bada moją ufność...aż do 13.40, kiedy to spokojnie pojechałem i trafiłem na pustą poczekalni! Uszy przeczyszczono i po wszystkim! Jakże Pan próbuje w każdej chwilce, a już zwątpiłem w pomoc!
W żaden sposób nie mogę odmówić Koronki do Miłosierdzia, a zły sprytnie podsuwał, że nie muszę modlić się za siebie, przecież już jestem zbawiony!
W tym czasie serce zalała wielka pustka. Dodatkowo chwyciła mnie senność. Do modlitw wróciłem po przebudzeniu, a mam ich wielki zestaw. Dzisiaj wszystkie za mnie. "Panie Jezu przez zasługę Twojego Świętego Życia...Jezu, spraw abym nie opuścił Ciebie i przy pomocy św. Hostii kroczył ku zbawieniu!" To zdanie zatrzymało wzrok tuż po przebudzeniu się.
O 19.00 odruchowo włączyłem UKF II, gdzie były Tajemnice Serca z serii "Korzenie Jedności" - jak wielka to łaska, ponieważ popłyną do mnie słowa Jana Pawła II:
"Serce Jezusa Źródło Życia i Świętości, Serce Jezusa przebłaganie za grzechy nasze", a dalej o życiu wg ciała, które przynosi śmierć (zmysłowość, instynkty, mentalność pogańska). Ojciec Jacek Salij mówi o potrzebie poddania się prowadzeniu przez Boga Ojca. To daje Wolność Prawdziwą.
Nie wolno mówić: "Nie!" - Bogu Ojcu! Nie wolno żyć wg własnego widzimisię. Zakazy i przykazania nie ograniczają naszej wolności, ale są wielkim Darem Boga wskazującym Drogę!" Serce zalała Radość Boża. Chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem...
Trochę mi smutno, ponieważ syn pogniewał się i wyjechał nie wiadomo dokąd, a czeka na niego upragniony telewizor i magnetowid! Czy tak nie postępuje większość ludzi w stosunku do Boga Ojca Prawdziwego?
Czy ja taki nie byłem? Czy tak właśnie nie traktowałem Nieba z Jego darami? Ludzie nie chcą...nie wierzą, że Ojciec ma dla nas dary. Nagle trafia się wyjazd i małą lampką w karetce oświetlam słowa: "Kończy się dzień z Tobą Ojcze, który przybliżył mnie do Wieczności. Dziękuję za Światło, które koiło serce. Dziękuję za Syna Twego, Jezusa Chrystusa, który otworzył moje serce na Swój Pokój."
W tym momencie psuje się lampka i przerywa modlitwy...czy tak miał zakończyć się ten piękny dzień? Jeszcze chwilka muzyki peruwiańskiej i słowa ks. Zawitkowskiego o tym, że ludzie naprawdę nie wierzą w Zmartwychwstanie Pana Jezusa. Tak jest i ja to wiem. Ks. Jan Zieja na pożegnanie mówił: "Idziemy do Boga!"
APeeL