Ludzie normalni nie mogą pojąć mojej miłości do Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego...do Matki Zbawiciela oraz do Cudu Ostatniego (Eucharystii).

   Zobacz jak rozdawane są dary przez Boga, bo „Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”. Wystarczy przez sekundę wyobrazić sobie smutek oczekiwania wielu proroków, którzy zapowiadali nadejście Pana Jezusa, a nie doczekali się istnienia Królestwa Bożego. Jak wówczas koili swoja tęskną miłość do Boga na tym zesłaniu? 

   Ja jestem tego żywym dowodem, bo nie miałem żadnych zasług, największy grzesznik, bo jeszcze po przebudzeniu był czas, że „służyłem dwóm panom”...Bogu, a jednocześnie sprzyjający zachciankom ciała i przejmujący się troskami doczesnymi! Większość bowiem kocha ten światy i żyje dla życia.   

    Zarazem jest zarzut, że żaden mistyk świecki nie pisze tak o sobie, ale mnie to nic nie obchodzi. Mój proboszcz od 12 lat widzi mnie na codziennej Mszy św. (jeżeli idę na drugą to zawsze jest przekazywana na Ręce Matki Bożej)...i nie wierzy w otrzymanie takiej łaski od Boga Ojca. Dopiero po latach potwierdzi moje doznania: mistykę eucharystyczną z charyzmatem odczytywania Woli Boga Ojca. Tak też wytykano palcami Pana Jezusa, "syna cieśli". 

   Nawet miał pretensję, że od 10 lat walczyłem o wodę święconą, krytykowałem posługiwanie kościelnego bez komży z lekceważeniem obowiązków, które powinien mieć we krwi: zapalanie świec, sprawdzenie nagłośnienia lub podanie mikrofonu czytającemu na klęczniku kapłanowi. Wszystko się wykonuje, a Ołtarz Święty z Tabernakulum jest nie odmalowany.

    Zdziwienie wywołuje też też mówienie o działaniu Przeciwnika Boga Ojca, a szczególnie Matki Najświętszej. Od rana trwały koszmary wymagające wyświęcenia całego mieszkania. Nie śmiej się - to praktyka! Dopiero po tym płynęły modlitwy poranne. Pojawiła się osoba matki ziemskiej, która przyjęła za ojca ziemskiego cierpienie, ponieważ był: "głuchym i ślepym w wierze".

    Podczas kończenia modlitwy "Wierzę w Boga Ojca" przy zamkniętych oczach i to w dłoniach pojawiła się smuga od Gwiazdy Betlejemskiej. Serce zalała moc Boża: "Ojcze...niech ten dzień przepływa zgodnie z Twoją Wolą".

   Wchodzę na dyżur: ciepło, dobrze i cicho. "Dziękuję Ojcze za pracę i wszystkie łaski". Dzisiaj pracuję "na dwa fronty": pogotowie i przychodnia. Bałem się nawału, ale nic się nie działo: koklusz także u dorosłych sprawiający kolegom kłopoty rozpoznawcze, przeziębienia, kobiecina z nerwicą, której nie mo­gę wyjaśnić, aby poprosiła o Pokój Boży. Jakże chciałbym pomagać potrzebującym wsparcia duchowego.

   Udało się, radość z poczuciem piękna tego świata "Dziękuję Ojcze! Dziękuję!" Nie zna świat tej Radości Bożej! Żadnym językiem tego nie wyrazisz. Przenikam w jakiś sposób wszystko co mnie otacza...to jakaś Boża Miłość.

   Oto ludzie wiozą drzewo w lesie, zwierzęta, ludzie w pracy i świat materialny. W tej radości posłuchałem polecenia, aby umyć samochód. Nawet zdziwiłem się, bo do świąt jeszcze daleko, mam dyżur. Kolega śmiał się z polecenie z Nieba, że "od jutro będzie mróz".

   Wzywający pomylił numer domu, gdzie po wejściu zostaliśmy poczęstowani kaszanką i kiełbasą. Czy Ojciec Dobry i Ostateczny nie pokazuje przez to rodziny ludzkiej?

   Za chwilkę jest próba. Z miejsca, gdzie otrzymałem datek trafiam do biedy z propozycją zapłaty jeżeli będę miał resztę! Taką właśnie miałem, ale powiedziałem: jak czułbym się, przecież pani ma sześcioro dzieci i męża lubiącego alkohol!

   Z radością zawiozłem żonie pachnącą wędlinę. Dobroć mojego Prawdziwego Ojca jest Nieskończona! Łzy zale­wają oczy przy samym wspomnieniu tych zdarzeń!

   W wolnej chwili napisałem list do o. Jacka Salija. Zły nie znosi świadectw wiary, kolega "stale szemrzący" wkroczył do gabinetu z chorą i zaczynamy "rozmowę". Wprost uciekłem od niego, bo ma poglądy z "Gazety Wyborczej"!

   Nie udało się to mam wezwanie do szatańskiego zamieszania (za kolegę dyżurnego, który pojechał na kolację)...do pijaka, który rozrabiał, ale uciekł, a wszystko tłumaczą mi dwie pijane kobiety...wyglądające jak "strzygi"...tylko kły w jamie ustnej.

   Jedna jest wysoka jak tyka, a druga malutka i pokraczna. Podczas odjazdu mówię do nich "musicie rzucić palenie i picie...trzeba poprosić kapłana, aby wyświęcił dom, modlić się i wołać do Nieba o odmienienie głowy domu!"

   Od dłuższego czasu chciałem uzyskać kontakt z jakimś towarzystwem łączącym katolików i Żydów...właśnie podają, że powstała Rada Chrześcijan i Żydów. Dzisiaj byłem poddany dwom próbom chytrości, a ujrzałem to teraz. Na wyjeździe podarowano mi trzy kiełbaski (dla zespołu)! Na przekór nie podzieliłem się, bo oni są bogatsi ode mnie!

                                                                                                       APeeL