Tuż po wstaniu napłynęło pragnienie niesienia pomocy, wiem, że dzisiaj mam pracować dla Chwały Boga Ojca. Napłynęła osoba o. Pio i jego poczucie "żaru palącego duszę i serce".

    Nagłe zapytanie: "czy ty chciałbyś mieć też stygmaty"? Przez sekundkę wszystko staje się jasne i czuję, że Pan da poznać ten ból! Z głę­bi serca wołam: "Jezu mój! Jezu! Przecież wszystko to Wola Ojca, a ja wiem, że lud wstydzi się Ciebie, Jezu!" Płyną modlitwy poranne i trudno mi wyjść do pracy.

  • Dobry mąż...on jest tak dobry, że nawet nie będzie miał zapłaty, ponieważ taki stworzony i dany! Gdzie trafiają dobrzy ludzie po śmierci? Zawsze mnie to interesowało. Dobry człowiek, który odrzuca Jezusa i Ojca lub nic o nich nie potrzebuje wiedzieć. Wystarcza mu żona, którą kocha! Trzeba za niego wołać...on jest pani dany i pa­ni za niego odpowiada! Trzeba wołać o łaskę wiary dla niego!

  • Pokochał pan ziemię? Dlaczego nie chce pan uwierzyć, że jest Niebo ?

  • Hodowla świni stała się pani celem życia, a zdrowia ubywa...ręce tylko dla Różańca...przestrzegam panią, ponieważ lat 62, śmierci nie ma, często chwalą nagłą, gdzie pani trafi?

  • Pan zapatrzył się na ciało..,zły straszy chorobami i śmiercią, a lat 72 i do te­go skłania ku nieprawnemu związkowi! Skalanie! Oczekiwanie na ślub to też próba z Nieba. W czasie tej próby można umrzeć bez św. Hostii!

   Z początku dnia trafiła się pacjentka z Oławy, a tam p. Domański (Objawienia Matki Bożej). Przekazuję moje uwagi, że "kościół nie może stwierdzić bez badań fałszywości tego objawienia...jakże chciałbym rozmawiać z takim panem, przecież Matka mówi do każdego. Pani może to sprawdzić, przekazać sprawę, prosić, a właśnie poród jest najlepszą okazją".

   Ciekawe czy p. Domański uczestniczy w życiu duchowym, czy przyjmuje św. Hostię? Serce zalewała niewyobrażalna i całkowicie niemożliwa do przekazania Radość Boża. Tą radość przerywa wezwanie do pogotowia (lekarz był na wyjeździe), ponieważ dzisiaj pracuję dla "Chwały Ojca"...pobiegłem tam jak na skrzydłach!

    Pracuję tak jak dla najbliższych. Nawet mówię to ciężko poszkodowanej, którą zbywa chirurg, że "trzeba tak załatwiać jak matkę".

    W samo południe serce zalało wielkie pragnienie modlitwy: "Jezu mój!" Pochyliłem się nad piecykiem elektrycznym, grzeję dłonie (zimno w gabinecie),a w sercu mam pokój ze słodyczą w nadbrzuszu. Po latach będę wiedział, ze jest to działanie Ducha Świętego.

    Płacze babuszka wygoniona ze swojego domu...w Wigilię! Wskazuję jej na "wybra­nie, próbę, którą należy dołączyć do Męki Pana Jezusa"...pomagam, pocieszam.

   Z szafki wyjąłem wycinek artykułu "Dzwony pokoju dla Europy". Prawie wychodzę, a Pan przysłał zagubioną córkę śmiertelnie chorej matki (rak piersi po naświetlaniach): matka modli się, przyjmuje chorobę...proszę jej nie męczyć, śmierć ciała nic nie oznacza, a pani pragnie czynić jakieś diabelskie dobro, które jest zgodne z pani wolą...trzeba prosić Niebo o natchnienia, pozostawić matkę, nie oszczędzać węgla...ona musi spokojnie umrzeć z Bogiem tutaj!"

    14.00 wizyta u biednych i do tego bezrobotnego...tam wskazuję na pomoc modlitewną Nieba w szukaniu pracy i żony, nie traceniu ufności. Zły nie lubi takich momentów. Właśnie przysłał znajomą z synem, który wymaga "lewego zwolnienia z powrotu do jednostki". 

   Wychodzę, smutek zalał serce i mam intencję koronki do Miłosierdzia Bożego: "za biednych i bezrobotnych". Modlitwa przenika moje serce, trwa jeszcze w domu. Utraciłem pokój, a dodatkowo okazało się, że mam dyżur. Zapomniałem.

    Dzisiaj próbuję ułożyć własną Koronkę Pokoju. Podczas pisania z programu drugiego telewizji popłyną słowa: "Dość płaczu, dość cierpień, dość wojen! Nie po to się narodziliśmy...musimy zrobić wszystko, nie możemy dopuścić do tego, abyśmy kierowali się nienawiścią! Przecież w tobie...we mnie jest miłość. Połączmy dłonie tworząc zastępy Niebieskie dążące do Prawdy i Pokoju. Precz z nienawiścią! Niech żyje pokój!"...

                                                                                                                 APeeL