Nie mogłem spać z powodu priapizmu, który wywołuje pobudzenie seksualne. To jest niezależne ode mnie, budzisz się z takim cierpieniem i to na koniec tego ziemskiego zesłania. Można powiedzieć, że "kiedyś chciałeś to masz".
Z drugiej strony wielkim cierpieniem - także dla małżeństwa - jest niepełny wzwód lub całkowity jego brak (np. w cukrzycy, po operacjach prostaty, itd.). Wszystko jest wielką łaską Boga Ojca...zrozumiesz innych, gdy zabiorą (słuch, wzrok, utrzymanie równowagi, a nawet możliwość połykania, itd.).
Czas szybko płynie...zrywają na Rezurekcję. Idę do kościoła z pochyloną głową, nie ma we mnie radości ziemskiej z powodu pustego grobu Pana Jezusa: "Zmartwychwstał Pan, Zmartwychwstał Pan, Alleluja".
Rozpraszają wybuchy petard, a ich huk przeszkadza w skupienie...natomiast gra orkiestry sprawia płacz ze łzami płynącymi po twarzy. W tym uniesieniu duchowym kolega lekarz wita mnie czułym objęciem, jakby chciał powiedzieć: "ja tutaj też jestem". Przekazałem mu, że nie kłaniamy się w kościele, a on nie wie o tym, bo rzadko przychodzi do Domu Pana.
Jego słowa przypomniały nocne wejście do łazienki, gdzie z ciemności odezwała się córka: ja jestem! Podczas powrotu do łóżka myśl uciekła do Pana Jezusa i Zmartwychwstania. Po Mszy Świętej pod krzyż ponownie zawiozłem róże, ponieważ zabrałem je do domu z powodu mrozu.
To dzień duchowy, w nim jest cała Tajemnica naszej wiary...Pan Jest, nie ma śmierci, Szatan został pokonany. To Dzień Zwycięstwa (ruscy znają się na chwale wojennej) w agonistyce duchowej, boju o ten świat pomiędzy Synem Boga Żywego i Księciem Tego Świata!
To jest przecież dzień radości Bożej! Pan jest przy każdym z nas i mówi: Oto Jestem! Ta radość nie ma wiele wspólnego z naszym pustosłowiem i chichotami po głupich żartach. Całkowicie "bezduszne" są spotkania w rodzinie z żartami, obżarstwem i gadaniem o niczym. Dlaczego niewierzący odwiedzają wierzących w takich dniach (właśnie jest u nas taka córka z kolega...tak nazywam mężów po ślubach cywilnych)?
Nawet chwilki modlitwy, tak postępuje większość, a ja sam zgubiłem krzyżyk i różaniec! Jakże zapominamy o tym, aby wysławiać Pana Jezusa. Po wszystkim stała się cisza nocna z tykaniem zegara i śpiewającym ptaszkiem (o 4.00) jako przeciwwaga dla huku petard z "rozrywkami". To co raduje ciało nie koi naszej duszy i nie przynosi jej pokoju.
W tym stanie napłynęło pragnienie zerwania z tym światem...stąd biorą się pustelnicy. W mojej sytuacji (rodzina, służba chorym) moje marzenie duchowe nie może być spełnione. Zarazem rozczarowuje dawanie świadectwa wiary, mówienie o Bogu Ojca niewiele daje.
Musze założyć stronę internetową, aby rozgłaszać chwałę Pana na cały świat, bo moja łaska jest rzadka (odczytywanie Woli Boga Ojca), a przecież wielu szuka wiary, pragnie żywego świadectwa, bo nie mają czasu nawet na czytanie! W tym śpiewie ptaszka napłynęło pragnienie bycia na Mszy Świętej porannej!
Dzisiaj będzie opis stworzenia nieba i ziemi (Rdz 1,1-2,2), psalmista będzie głosił chwałę Pana (Ps 104), a Abrahama zostanie poddany próbie zawierzenia Bogu...poprzez oddania własnego syna jako ofiary (Rdz 22,1-8).
Natomiast w Ewangelii: Mt 28. 1-10 dwie Marie (w tym Magdalena) spotkają otwarty grób Zbawiciela z Aniołem, którego postać "jaśniała jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy". Anioł powiedział, że Jezusa Ukrzyżowanego nie ma tutaj, ponieważ zmartwychwstał.
"A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: Powstał z martwych i oto udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie"...
Za kilka dni psalmista będzie wołał (w Ps 8): "Jak jest przedziwne imię Twoje, Panie!
O Panie, Panie nasz, jak przedziwne jest imię Twoje po całej ziemi.
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, czym syn człowieczy, że troszczysz się o niego.
Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, uwieńczyłeś go czcią i chwałą".
Jakby na potwierdzenie tej intencji w "Fakcie" czytałem art. komentatora Macieja Rybińskiego pod jego hasłem: "Jestem, więc piszę"...
APeeL