Planuję Mszę Św. o 7.00 w naszym kościle, a demon natychmiast podsuwa mi inne. Wówczas "uprawiałem" czercing czyli "krążenie po kościołach". Dzisiaj jest wspomnienie św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego Patrona Polski

   W Słowie Pan Jezus ukazywał się Apostołom, musiał udowadniać, że ma ciało (jadł chleb) i przekazał, że spłynie na nich moc Ducha Świętego (Dz 1,3-8)

   Psalmista pocieszył mnie, na tę chwilkę w Ps 126, 1-6: "Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości" (...) Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew, lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy".

   Natomiast św. Paweł miał duży dylemat...podobny do mojego (Flp 1,20c-30): "Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne".

   Ja pragnę wrócić do Ojczyzny Prawdziwej, ale mam jeszcze wielkie zadanie: przepisanie i opracowanie dziennika z jego rozpowszechnieniem poprzez Internet. Ponadto muszę iść za Panem Jezusem i służyć wg Jego stwierdzenia (J 12,26): Tam, "gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec"...

   Po Eucharystii nie mogłem wyjść...dodatkowo po powrocie do domu trafiłem na wnuczka, który krzyczał, że chce bawić się w zabijanie...ucinanie głów. To efekt działania jego mamy, która lubi spać z włączonym telewizorem, a on ogląda wówczas  horrory (3-latek)!

   Ponadto sfrustrowana jest żona: często ma niejasne pretensje do mnie z powodu zaginięcia syna oraz tego, że spadła na nią opieka nad wnuczkiem. Nie ma we mnie złości, bo ona nie widzi tego i nie rozumie, że zraniona rani mnie. Współczuję i rozumiem jej rozterki duchowe, ale cóż mogą uczynić?

  Ogólne zniechęcenie rodziny. W rozterce zmieniłem moje zamiary: wyszedłem z domu, ale to też nie dało pokoju, ponieważ wrócił koszmar mojej codziennej pracy (nie mam swoich pacjentów, przybywają z obcych ośrodków, tak jak do siebie). Podczas choroby lub urlopu lekarza jego zastępstwo spada na mnie, co jest mobbingiem, bo nie otrzymuję wówczas zwolnienia z moich obowiązków.

   Najgorsze i niebezpieczne są zastępstwa prowadzącego izbę lekarską, który nie ma specjalizacji, chorzy na noc i w święta są pod opieka pielęgniarki, ponieważ nie ma tam dyżurów lekarzy.

   Przepłynął cały świat ludzi zniechęconych życiem, chorobami, brakiem pracy, konfliktami, różnymi nieuzasadnionymi krzywdami, itd. W tym wszystkim i to w ramach intencji modlitewnej sam zostałem zalany niechęcią do pracy z pragnieniem wypoczynku. Wszystko zakończył film o siostrze Faustynie...na jej tle moje cierpienia są bladym cieniem.

                                                                                                                   APeeL