Św. Teresy od Dzieciątka Jezus

   Po wyjściu z domu i przechodzeniu koło figury Matki Bożej Niepokalanej, która "przyszła" pod nasz blok dusza zaczęła wołać: "Tato! Tato! Tatusiu! My jesteśmy Twoimi dziećmi, a ja wśród nich".

   Wielka tęsknota za Bogiem zalała serce, którą zrozumie syn czekający na spotkanie z ojcem ziemskim. Jakże wszystko jest pokazane. Na tę chwilkę wzrok zatrzymał obraz Pana Jezusa błogosławiącego matki z dziećmi.

   W kościele wzrok przykuł wizerunek Ducha Świętego nad ołtarzem, a w serce wpadły słowa kapłana o pokornych, małych i przyjmujących cierpienia. Łzy zalały oczy, bo mało jest takich.

    W Słowie płynącym od ołtarza Hiob przeklinał swój dzień narodzenia (Hi 3,1-3.11-17.20-23): "Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona (...) Po cóż (...) piersi podały mi pokarm? (...) Po co się daje życie strapionym, istnieniem złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno (...)".

   To wstrząsające słowa z jednej strony pragnącego życia królewskiego, a z drugiej śmierci. Ilu jest takich na świecie nieświadomych życia wiecznego naszej duszy. Ilu wierzy, że ją posiadamy?

    Na ten czas psalmista wołał w imieniu takich (Ps 88,2-8), aby ich modlitwa dotarła do Boga Ojca...dusz przepełnionych nieszczęściem, wg nich idących do grobu. Wówczas śmierć oznaczała wpadnięcie do grobu...tak jak obecnie u niewierzących. Nad takimi Bóg już nie roztaczał opieki i zapominał o nich!

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (23.08.2022) ból przenikał ciało, ponieważ to było przed przybyciem Syna Bożego, który otworzył Królestwo Boże, a Duch Święty wszystko nam odkrył! 

   Natomiast Pan Jezus szedł z uczniami do Jerozolimy (Ewangelia: Łk 9,51-56). Kup książkę "Oczami Jezusa" zawierającej wizje z trzech lat tej wędrówki), a nie pożałujesz .

    Podczas pieśni o naszym wygnaniu, smutku rozłąki i tego życia było wskazane schronienie, którym jest Serce Pana Jezusa! Kto to ułożył, bo wprost dotyczyło mojej osoby. Później trafię na modlących się pod piękną figurą Pana Jezusa z Najświętszym Sercem.

   Napłynął obraz suki przy przychodni chroniącej swoje małe. Kiedyś przybiegła pod okno pogotowia z krzykiem, bo ktoś zabrał jednego szczeniaka. Całe stado było w rozpaczy. 

   W przychodni trafiłem na wielu chorych z rożnymi prośbami, w tym biednych i starych, dodatkowo zniszczonych z wypracowania...aż chciało się płakać. Wielu wskazywałem drogę duchową, matkę kapłana prosiłem o przyjęcie cierpień zastępczych, a babuszkę o modlitwy...nie tylko o swoje zdrowie. Poprosiłem też pacjenta chorego 20 lat na duszność astmatyczną, aby przekazał to cierpienie (uświęcił) Matce Bożej.

   Człowiek ledwie żywy, a kolega mówi, abym przyjmował krzyż. On widział moje udręczenie, ale powiedział to z dozą szyderstwa, bo jest antyklerykałem. Dodatkowo spotkała mnie przykrość, bo zgubiłem mój ulubiony krzyżyk, taki jak ma na piesi s. Faustyna.

    Z drugiej strony w przychodnim spotkała mnie łaska, ponieważ otrzymałem duży i piękny gabinet lekarski. Zamówię później narożny stół na którym będzie oddzielne miejsce do pisania na maszynie. To wielka pomoc dla chorych, bo wszystko mogą przeczytać, a ponadto zaświadczenia, druki na rentę i do sanatorium zawierają wszystkie dane o ich zdrowiu.

   Zawiesiłem tam krzyż z likwidowanego oddziału wewnętrznego, który s. przełożona przyniosła pod fartuchem. Dodałem do niego glinianą płaskorzeźbę Głowy Pana Jezusa w koronie cierniowej (wykonaną przez pacjentkę).

   Serce zalał pokój Boży i spokój. Popłynęła cała moja modlitwa z podziękowaniem za ten dzień.

                                                                                                               APeeL