W śnie znalazłem się w domu rodzinnym, gdzie spotkałem zmarłego ojca. Po wstaniu żona mówiła o mojej rodzinie dalekiej od kościoła. Jako "obiekt" jechałem na Mszę Świętą, specjalnie inną trasą.
W kościele Szatan wskazał na "na śpiewające bobki'. Stanąłem pod obrazem św. Jana Chrzciciela, największego człowieka na ziemi. Nawet "patrzył" na mnie, a polega to na zatrzymaniu wzroku. Popłynie też informacja o poświęceniu przez Jana Pawła II bazyliki na Lateranie.
W Słowie od ołtarza popłynie relacja proroka Ezechiela (Ez 47,1-2.8-9.12) o Świątyni Boga na ziemi (?) po której był oprowadzany przez Anioła. Natomiast w liście św. Paweł pisał (1 Kor 3,9b-11.16-17): o Świątyni Boga Ojca, którą jesteśmy.
Pomyślałem o zbrodniczych działaniach bolszewików nawet w Moskwie. Zamiast figur naszej wiary stawiali pomniki ludobójco. Na Białorusi dotychczas stoi Lenin "zbawiciel" rodu ludzkiego. Szatan małpuje Dzieło Boga Ojca!
Psalmista wołał w Ps 46, że: "Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła (...) Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia
i góry zapadły w otchłań morza. (...) Pan Zastępów jest z nami (...)"...
Ja w tym czasie wolałem: "Tato, Ojcze! Tatusiu". Proszę o moją rodzinę, oddaję ich tobie. Mateczko Najświętsze proszę o ochronę zmarłych i żyjących, uzdrowienie córki w imię twoje Ojcze. Pomyślałem też o uzyskaniu dar uzdrawiania...dla chwały Boga Ojca. Później napłynie, że mam łaskę uzdrowienia ale duchowego!
Ociągałem się czy kupić kwiaty pod krzyż Pana Jezusa, ale napłynęło, abym nie "ściskał pieniędzy". A zważ, że jutro mam urodziny, a stale płynie wielka pomoc Boga Ojca w moich sprawach i w leczeniu chorych.
Po Eucharystii napłynęło pragnienie mówienia o Bogu Ojcu. Tak będzie zawsze, bo po zjednoczeniu z Panem Jezusem przeważa dusza. Ponadto nie wstydzimy się naszej wiary i mówienie o tym!
Szatan zna przebieg naszego dnia życia, a znam to z własnego doświadczenia. Przedrzeźnia natchnienia od Boga, rozprasza, podsuwa "dobre" pomysły ("reperacja samochodu"). Natenczas będę spał do 10:30, a później zawiozę kwiaty pod krzyż i znajdę się na działce pracowniczej, gdzie popłynie piosenka o przepływającym czasie.
Tam będę kręcił się bez celu (tak sprawia Szatan), a chodziło o to, abym nie pracował przy krzyżu. A dzisiaj jest tam szczególnie pięknie z płonącymi lampkami. Pomalowałem to co trzeba.
Przed chwilką dawałem sąsiadowi świadectwo wiary, ponieważ wycinał wielki krzak, a o tym była mowa w Ewangelii...zaleciłem, aby wycinał go po kawałku. To był symbol niszczenia naszego kościoła.
W telewizji trafię na program z Wadowic, gdzie z kościoła rodzinnego Jana Pawła II padną piękne słowa i informacja, że w swojej pierwszej parafii rozpoczął budowę nowego kościoła!
Niepotrzebnie poszedłem za pokusą i szukałem mechanika samochodowego...posłuchasz jego natchnienia i już cię ma. Wiedział że będę malował przy krzyżu i sprzątał, a to sprawi mi radość Bożą w sercu!
W nędznej budce na działce zapaliłem lampkę, a serce zalało gorliwość o Dom Boga, a naszej świątyni posługuje gdzie "chłop" na usługach władzy ludowej, przychodzi kiedy chce, nigdy nie założy komży...nawet podczas posługi kapłanom.
Po odejściu demona natychmiast odczytałem intencję modlitewną tego dnia: za gorliwych o twój Dom Panie. Podczas powrotu do domu wzrok zatrzymywały budowy, boiska, piękny salon mody z refleksją: ile wysiłku wkładamy w obiekty cywilne, świeckie. Nawet znalazłem ulotkę o rurach ciepłowniczych.
Napłynęła hierarchia naszego kościoła, prymas Józef Glemp, a serce zalało odczucie gorliwości o Dom Boga, nawet nie mogłem tego pisać, bo jest to łaska współuczestnictwa w cierpieniu Pana Jezusa. Wrócił obraz z filmu o Stalinie, gdzie pokazywano zburzenie świątyni Chrystusa Króla.
W domu żona gorliwie sprzątała mieszkanie, zapach kwiatów przynosił radość. Podczas mojej modlitwy oraz koronki do Miłosierdzia Bożego wzrok zatrzymał uszkodzony piorunochron oraz urwana rynna. Zarazem brygada robotników stawiała garaże.
Trwała bliskość Boga Ojca Wszechmogącego, a chwilami łzy płynęły po twarzy. Nie dostaniesz się do Królestwa Bożego bez uzyskania świętości. Rano płynęła piosenka o uciekającym czasie, a dzisiaj w nocy będę już miał 53 na 54 lata!
"Ojcze Najświętszy nic nie rozłączy mnie z tobą. Wiem że czekasz na mój powrót - tak jak my - na powrót syna i córki. Prowadź mnie Ojcze w tej drodze, jak swojej własności. Proszę". W sercu przepłyną obrazy...
- Kalina, który sprawił wybuch w świątyni Chrystusa Króla w Moskwie
- "Trybuna ludu" i bieżący w socjalizm
- moja rodzina daleka od Kościoła...
Późno. W ręku mam mam artykuł o sektach i innych "lepszych" kościołach, oderwanych od Watykanu jeszcze, misje i zabijanie z powodu gorliwości sług Pana! Czy przypadkowo odnalazłem dzisiaj moją legitymację członkostwa w Stowarzyszenie Pomocników Mariańskich? Podziękowałem za ten dzień...
APeeL