Po wczorajszym dniu nadal źle się czułem i nie wstałem na poranne nabożeństwo, bo byłem zły na zakurzony kościół, który odnowiono wielkim wysiłkiem. Gospodarz powinien czuwać nad brygadą remontową, bo nie zaklejono szpar podczas wiercenia murów.

    Jak teraz odkurzysz wszystkie zakamarki, gzymsy, obrazy. Wiara upada w zastraszającym tempie i to jest zły czas na budowanie i remonty. Podobne pomysły ma o. Rydzyk: geotermia, pierwszy na świecie kościół z aquaparkiem, a budowa Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie wciąż trwa!

   Wyszedłem po „Gazetę warszawską” i spotkałem zamyśloną znajomą, której wskazałem na pułapkę takiego stanu, bo nasze różne kłopoty szatan wykorzystuje i zalewa nas strachami o przyszłość, lękiem o zdrowie (znam to jako lekarz) lub swoimi oszukańczymi sugestiami.

   Na pewno na da natchnienia, aby z kłopotami udać się z ufnością do Boga Ojca. Zaprosiłem ją do kościoła na codzienne nabożeństwo, które jest wielką łaską, a ona ma czas (emerytka).

   Moje doświadczenie i refleksja jest następująca. W chwilach naszych słabości, a jest to czas po przebudzeniu lub w kłopotach zły zaprasza nas do pokoiku o nazwie: „rozmyślania”. Wpuszcza wówczas w nasze głowy...do centralnego układu nerwowego (cun) czyli naszego komputera - konika trojańskiego!

   Myśli są niby nasze, ale poznasz wszystko po owocach. W religiach bezbożnych nazywa się to „kontemplacją”, która doprowadza do jakiegoś uniesienia duchowego. Na miejscu szatana zalewałbym tych ludzi całymi wiadrami „wspaniałości”, a w tym czasie pokazywał zagubiony świat, który „nie kontempluje”.

   Ten diabelski pokoik jest zarazem wylęgarnią mądrusiów, a dalej różnych „chrześcijan odnowicieli”, bo tak teraz siebie nazywają masoni. Jeszcze wyżej dochodzimy do zwiedzionych przez szatana i opętanych.

    Jeżeli nie jesteś katolikiem to możesz nawet mieć „prowadzenie”, będzie ci się wiodło, a wszystko dotyczącego tego świata może się układać. Spróbuj tylko drgnąć w kierunku wiary w Boga Objawionego, modlitwy do Matki Bożej, nie wspomnę o Mszy św. z Eucharystią, a sam zobaczysz! 

    Specjalnie zostaniesz zalany w kościele tysiącem spraw, które w momencie zjednania z Panem Jezusem...cudownie znikną! Do czego możesz dojdziesz sam bez prowadzenia przez Boga?  

    Rada jest prosta: zajrzyj od czasu do czasu do swojej głowy i sprawdź o czym myślałeś. Sprawdź to na sobie, a będziesz wiedział, bo dyskusja  nic nie da. To czyta się długo, ale „przeleciało” na łączach mózgowych w kilka chwil. Nawet na tym fakcie zważ na naszą nędzę!

     Na Mszy św. wieczornej rozmyślałem i przepłynęły czytania. W końcu zawołałem do Pana Jezusa, że  oddaję mu kolegów lekarzy, bo stanowią zbyt dużą siłę...niech drgnie serce chociaż jednego, może choć jeden się przestraszy.

    Nie mogę przecież w złości podchodzić do Eucharystii, która objęła mnie i padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym.

    Bardzo przyjemne jest takie wewnętrzne dyskutowanie, a nawet gadanie do siebie, ale owoc tego jest kwaśny lub zepsuty (od demona). Zamiast tego trzeba modlić się (rozmawiać) , ale...z Deus Abba, Omnipotens Pater.                

    Tuż przed odmówieniem mojej modlitwy znalazłem w słowniku odpowiednie określenie dotyczące naszego zamyślenia, bo trafienie przez demona oznacza nasze duchowe zatopienie.

    Przez godzinę krążyłem po miasteczku nad rzeczką i wołałem do Boga za zatopionych w myślach i duszach takich...                                                                                                      APEL