Idę wolno do pracy. Po wczorajszej "wódeczce z darów" nie jestem swój. Wolno, bardzo wolno odmawiam "Ojcze nasz i Zdrowaś Mario", a podczas wymawiania słów: "przyjął ciało" ujrzałem dzieciątka, które w momencie poczęcia przyjmują ciało! Jakże piękny to akt! Jezus właśnie "przyjął ciało" - zrobił to dla wszystkich i dla mnie.

    W dalszym ciąga odmawiam moją modlitwę przebłagalną. Pierwszy raz zdarzyło się, że obejmują ją wszystkich spotykanych znajomych, których wolałbym nie spotykać. Każdą z tych osób obejmuję serdeczną miłością płynącą wprost z serca. Nawet wołałem do Jezusa o Miłosierdzie dla każdego z osobna i wszystkich razem.

    W gabinecie napłynęly zadania duchowe w tej fazie...

1. szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego poprzez rozdawanie ulotek odbite odpowiednim osobom

2. połączenie adoracji nocnej z kultem Miłosierdzia Bożego

3. zorganizowanie stałego palenia zniczy pod krzyżami

4. sprawa wybudowania kapliczki...

    Od tych chwil do godziny 19.00 żyłem "normalnie" - tak jak większość ludzi! Przyjmowałem pacjentów, pomagałem, byłem grzeczny, zjadłem obiad, krążyłem po mieści i drzemałem w łóżku, przeżywaliśmy piękne chwile z żoną.

    O 19.00 natchnienie podpowiedziało, abym pomodlił się za lotnika strąconego nad Irakiem. Nie wiem dlaczego za tego młodego chłopaka? "Panie Jezu! Proszę Cię. Ty mnie zawsze wysłuchujesz...Ty masz czas dla każdego, kto zgłasza się do Ciebie...daj mu pocieszenie".

   Wczoraj przeczytałem zapytanie: "czy chcesz zostać męczennikiem?", a w wyobraźni ujrzałem bombę w kościele z zapalonym lontem...odważnie podbiegłem i wyniosłem zakrywają własnym ciałem.

   W tym czasie chwalę Boga jak islamiści Allaha, ale oni mordują niewinnych braci i siostry oraz dzieci. Proszę Jezusa o siłę w przystąpieniu do Św. Hostii za moich "dobroczyńców", którzy mnie śledzą. Po Eucharystii "ujrzałem" nas wszystkich trzymających się za ręce, rozradowanych końcem naszego wygnania z powrotem do Królestwa Bożego. 

- Odkurzacz wyciągnął koniec torby spod szafy! Zaczerwieniłem się, bo moja intymność została ujawniona. Mam nadzieję, że żona nie czytała zapisków. Jak nie wierzyć snom (wcześnie to przeżyłem)?

                                                                                                             APeeL