Łagodnie obudziła mnie żona...to też dar Boga, bo już dokonała zakupów. Leżymy przytuleni, sam utrzymuję wstrzemięźliwość, radość z jej radości. Ponownie napływa "Dzieła św. Jana"...to gruba księga, zabrałem ją na dyżur.

   Mam szczęście do pracy, bo już czeka na mnie daleki wyjazd! Lubię takie, zamknąłem oczy, wróciła tęsknota za Jezusem, płynie moja modlitwa: "Panie Jezu, mój Zbawicielu, proszę Cię, obejmij Swoim Miłosierdziem wszystkich niechętnych mi ludzi.

    Przecież większość z nich nie wie, że Ty Jesteś! Ty kochasz ich bardziej ode mnie, oni są lepsi ode mnie. Ja wiem, że Ty Jesteś, Jezu i robię Ci tyle przykrości...nie przychodzę do Ciebie bez Twojego wezwania, przecież tak było wczoraj, czekałeś na mnie, a ja nie przyszedłem do Ciebie!

    Z serca wołałem: "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario" w takt pracujących wycieraczek karetki. Zrobiłem się malutki, cichy, milczący. Napłynęła myśl, aby pacjentkę pozdrowić: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", a w drzwiach spotkaliśmy 86-lenią babulinkę, która trzęsła się z parkinsonizmu i była przestraszona (może pierwszy raz widziała lekarza?). Zapomniałem wymówić pozdrowienie Jezusa.

    W drodze powrotnej zauważyłem podobieństwo "wolnego dnia" (bez wezwania Jezusa) do wolności jaką niesie demokracja: więcej swobód, mniej kontroli, więcej samodyscypliny" - to wyższa próba.

   Trzeba zauważyć, że pojęcie wolności naszej i Wolności Bożej nie ma porównania. Wolność Boża to "bądź Wola Twoja", a to oznacza "zniewolenie" (w wypadku służby człowiekowi). Czy nasz kraj - tak niewolony - nadaje się do demokracji?

    Na "chybił - trafił" otworzyłem pismo św. Jana od Krzyża, gdzie trafiłem na zdanie: "nic nie ukoi miłości - tylko Twoja Obecność"...taki sens. To wielka prawda - boleść, miłość i tęsknotę za Jezusem nie ukoi nic i nikt! Może to uczynić tylko Sam Pan Jezus! Jakże pięknie pisze Jan o duszy.

Dusza zdrowa - wypełniona miłością.

Dusza chora - czyli "umarła", nie ma w niej miłości.

    W momencie, gdy zauważysz, że twoja dusza nie jest w pełni wypełniona...cierpisz. To już dobry znak. Czy widzisz na czym polega prowadzenie duchowe? Słuchaj tylko delikatnych natchnień.

    Stwórca dał nam Anioła Stróża i przez niego są przekazywane natchnienia! W tym momencie przypomniał się św. Tomasz z Akwinu, który po wielu latach pisania zauważył, że wszystko jest "źdźbłem słomy". Tak wielka i nieogarniona jest Mądrość Boża.

    O 16.00 wracamy z wyjazdu, a dusza jęczy: "Matko Boża. Panno Święta, Matko Jezusa, Ty znasz nas - wszystkich razem i każdego z osobna...prowadź nas do Syna Swego Jezusa! Jezu. Jezu. Jezu".

    Nic mnie nie ukoi, oprócz modlitwy i przyjęcia Św. Hostii. "Jezu, Jezu jak dobry jesteś dla mnie...jak dobry". W sekundzie widzę swoje bezeceństwa i wielką dobroduszność.

    Prorok (Syr 51,13-20) przekazuje, że szukał mądrości w modlitwie, a ja prosiłem Boga o ułożenie modlitwy, która jest uczestnictwem w Bolesnej Męce Pana Jezusa. W jakimś objawieniu przeczytałem, że tak powinniśmy się modlić (rozważać Mękę Pana)...

                                                                                                                APeeL