W środku ciemnej nocy zawołałem do Jezusa "Panie Jezu proszę Cię o przekazanie podziękowania Stwórcy za Jego Mądrość i urządzenie tego świata". Nie mogłem spać, zapaliłem lampkę i w dziele Św. Jana od Krzyża przeczytałem, że Mądrość Boża w swoim działaniu nie zostawia śladu...Boga kochaj Jego Miłością!

    O 1.30 pędzimy 110 km/godzinę do krwotoku poporodowego. Na moich kolanach kwili niemowlę: "Matko pomóż, wiem, że pomożesz!" W drodze powrotnej ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną za niechętnych mi ludzi.

    Nie mogłem zasnąć z powodu tęsknej miłości za Panem Jezusem. Słyszę bicie dzwonów, mijam brzydkiego, młodego mężczyznę, a on pozdrawia mnie: "Witam tego, który wielbi Maryję". Zdziwiłem się, bo to nieznajomy...poszedłem za nim, rozprowadzał broszurki o NMP.

    To był sen, a jakże zostałem pocieszony. Podczas czekania w samochodzie na zmiennika z radia płynęły słowa pozdrowienia Anioła do Matki, który przekazał Jej posłanie od Boga i zalecił, aby Syna nazwała Jezusem.

    Wczoraj i dzisiaj napłynęło, aby do kościoła iść pół godziny wcześniej i tak się stało. W radości szedłem do Domu Pana („ja umarłem, mnie nie ma, bo żyje tylko dla Pana Jezusa”). To sprawiło, że słuchałem od początku modlitwy za zmarłych!

    Znamy określenie, że „stary człowiek” czyli nawrócił się, a tu jest zmartwychwstanie Pana Jezusa w moim sercu! Zważ jak niezmienna jest Prawda Boża!Złapała mnie śmiertelna senność...nawet zasnąłem! Tuż przed Św. Hostią prawie jęczałem i nie mogłem nic wypowiedzieć oprócz Imienia Jezusa - tonem błagalnym.

    Po Eucharystii popłakałem się zjednany ze Zbawicielem wymawiając Imię Zbawiciela z dziękczynieniem. Pokój, wielki pokój przy pięknej pogodzie narwalem kwiatów dla Pana Jezusa.

  Jakże mała jest nasza wdzięczność za obdarowanie, ponieważ uważamy że wszystko nam się należy, że wynika z naszej zapobiegliwości. W sercu pojawiło się poczucie, że Pan Jezus przyjdzie do mnie z Bogiem Ojcem.

    Niepotrzebnie wdaliśmy się z żoną w idiotyczne dyskusje ze sfrustrowaną córką, która nie poszła do kościoła i całą swoją ufność złożyła w ręce koleżanki. Normalnie nie wytłumaczysz tego! To zaślepienie podtrzymuje zły duch.

   Konstrukcja myślowa jest prosta: "nikt cię nie rozumie i nie kocha oprócz tej serdecznej przyjaciółki, a rodzice nie rozumieją tej przyjaźni, ponieważ nie mają takiej bratniej duszy! Przy tym chodzą do kościoła i tak się zachowują!"

- Córeczko zapamiętaj sobie...czekałem na twój przyjazd (powrót) do domu, wyszukiwałem ci różne podarunki i z matką twoją chcemy dla ciebie prawdziwego dobra...jak nikt!

- Nie masz przyjaciela, to nic nie rozumiesz!

- Moim Przyjacielem jest Pan Jezus!

            Usiadłem smutny w ciszy...

                                                                                               APeeL