O świcie dotknąłem żony i poprosiłem Pana Jezusa,aby uchronił ją od większych kłopotów. Później zerwała się na Mszę Św. a ja - po przyśnięciu ujrzałem kolegę z pracy - zwinnie wspinającego się na ożebrowanie dachu. Faktycznie rzucił przyjmowanie chorych i wybrał ("lokalny stołek").
Od demona napłynęło złośliwe przekleństwo dotyczące posłuszeństwa Bogu Ojcu związane z moją łaską ("bądź Wola Twoja"). Odpowiedziałem, że ty,zły duchu także służysz Jednemu Panu".
- Znalazł się i to Rycerz Niepokalanej...dodał! To wynik jego nienawiści do Matki Pana Jezusa!
- Spojrzałem w lustro i stwierdziłem, że faktycznie marny ze mnie rycerz z ciałem i duszą!
Pomyślałem, że zbyt mało czasu poświęcam na modlitwy, a prowadzę życie duchowe. Jak to jest u innych, a szczególnie wspinających się po drabinie do panowania?
Na początku przyjęć chorych, robienia sobie kawy z wielką mocą napłynęło poczucie bliskości Boga Ojca, a z serca wyrwało się wołanie: "mój Stworzycielu i Wszechrzeczy". W tym momencie pragniesz samotności i ciszy, ale nie ma ucieczki przez zamieszaniem w tym życiu. Pragniesz też wykrzyczeć swoją wiarę na cały świat, głosić, ze Pan Jezus Jest! W wyobraźni znalazłem w telewizji, gdzie odpowiedziałem na pytanie...
- Co oznacza dla pana wiara, co to jest?
- To stała łączność własnego istnienia ze Stwórcą, Panem Jezusem. Jego Matką i wszystkimi, którzy byli i są!
1. W tym stanie trafiłem karetką do biednej chatki ze staruszkiem i jego pogodną córką, ograniczoną umysłowo z nieślubnym synkiem. Nawet personel był zdziwiony ich biedą. Wokół bogate domy,wybetonowane podwórka i zachodnie samochody.
Pomyślałem o objęciu opieką tej rodziny... ile radości dalibyśmy tym bliźnim na zesłaniu. Serce zalała miłosna tęsknota za Panem Jezusem, której nie da się wypowiedzieć...krzyczałem tylko: "Jezu, Jezu, Jezu"! W tej właśnie chwilce pękła szklanka z zimna kawą i zalała mi ubranie.
Popłynie moja modlitwa przebłagalna z wołaniem: "Boże,Ty wszystko jasno pokazujesz, że dałeś nam wszystko, abyśmy dzielili się". Czy można zrozumieć cierpienie Matki wszystkich ludzi i Jezusa, którzy widzą jawną niesprawiedliwość.
Jakże wszyscy czują się lepsi od tej nienormalnej z panieńskim dzieckiem! "Boże,Ojcze Wszechmogący, proszę Cię z całego serca, pomóż tym ludzi!" W smutku i ciszy serca popłynie wyznanie naszej wiary.
2. Na następnym wyjeździe trafię do innej mieszkanka wynajętego przez młode małżeństwo z dzieckiem i babcią...z trudem szukają parę groszy na leki. Państwo dokłada nadal bogatym do samochodów, a generałowie mają leki bezpłatne.
3. Znowu chatka z babcią, która wie, że jutro umrze...wciśnięto mi pieniądze, które oddałem, ale uparli się obdarować mnie: "Jezu wybacz moją nędzę! Jezu wybacz!" Dodatkowo te pieniądze dam później synkowi na gazety!
Teraz młodzieżowy zespół śpiewa dla mnie: "jutro będę duży - dzisiaj jestem mały!" Ja w tym czasie zawołałem "Jezu mój dopomóż, aby moja ręka wyciągała się do dawania"...
4. Około 17.00 trafiłem do czwartej biednej chatki! Zrozumiałem, że dzisiaj wysyła mnie do tych ludzi Matka Boża. Wszędzie trzeba jeździć z torbami cukierków.
W czasie radiowego koncertu życzeń, który słuchaliśmy w karetce przeżywałem udrękę, ponieważ wróciła wielka tęsknota za Jezusem. Przypomniała się pierwsza miłość i cierpienia związane z jej niespełnieniem. Tak jest pokazana miłość czysta.
Zacząłem krzyczeć: "Jezu mój...Jezu! jakże chciałbym ukazać Twoje Miłosierdzie na mojej osobie: w myślach, słowach i uczynkach. Jak wielkie to szczęście, gdy Ty to ja, a ja to Ty!"
Napłynęły obrazy - z Jezusem jestem w małe kawiarni w Gdańsku, na polanie z Cyganami, na weselu, a dalej na weselu w Kanie Galilejskiej!
"Jakże musiałeś cierpieć Jezu, gdy patrzyłeś na bawiących się ludzi, którzy nie znali Prawdziwego Ojca! Jezu, Jezu, Jezu"! W tym momencie chciałbym być uczniem Jezusa, chodzić z Nim w Palestynie. Pozostaje mi: tu i teraz...dzięki Ci Panie mój za to!"
Nagle otrzymałem od Matki Bożej: różaniec z Janem Pawłem II z Rzymu. Przed chwilką nie znałem tej modlitwy. Powiedziałem tylko do personelu, że Jezus wyzwolił nas z wszystkich więzów i zostawił nam Chleb Życia - Eucharystię! Dlatego potrzebny jest Kościół!
Teraz patrzę na papieża, jestem z nim sercem i potwierdzam, że modlitwa jest silniejsza od każdej broni...trzeba tylko ujrzeć to w Bożym Świetle! Bądź pozdrowiona czyta kapłan czarny jak heban, a ja płaczę!
Koledze dyżurnemu na jego wątpliwości duchowe przekazałem, że wszystko jest prawdziwe w wierze katolickiej. Demony też wiedzą o tym i dlatego podsuwają zwątpienie i zalewają nas "problemami".
APeeL