Nękają mnie straszne sny. Po obudzeniu próbuję odmawiać "Ojcze nasz", ale mylę się. Napływa pocieszenie: piękna melodia kościelna. Wróciła osoba kierowcy karetki, jakby mojego brata, nawet podobnie mówią i przeklinają. Jak wyglądają duszetakich ludzi na tamtym świecie?

    Zacząłem i odmówiłem całą modlitwę przebłagalną za: "nie wierzących w istnienie szatana".Demon nasłał faceta z prywatną sprawą. Na koniec dyżuru czytam "Dziennik" Anieli Salawy, a z serca wyrwał się krzyk: "Jezu jakie to wszystko bliskie mojemu sercu."

   W szumie zmiany dyżurantów, krzykach i żartach łaknę ciszy, komnatki, gdzie mógłbym paść na kolana i modlić się. W moim sercu jest wielki pokój Boży...nawet wolno i cicho mówię! "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario". To czas wielkiej łaski Boga Ojca, której nie wolno zmarnować, bo nie otrzymasz większych darów!

    W tym przeszkadza Przeciwnik Boga, a wówczas następuje szarpanie się ciała z duszą. "Jezu mój! Jezu! Dawco Wszystkiego, który za mnie oddałeś Swoje Życie Życie...kochasz każdego z nas bardzie niż Siebie!" Nic nie może ukoić mojej tęsknoty za Jezusem.

     Pojawiły się obrazy z męki Zbawiciela...nie zrozumiesz tego ludzkim rozumem. Żona wyszła, a ja jestem 70 km dalej - tam, gdzie odprawia się Msza Św. transmitowana przez radio. Właśnie płynie pieśń ze słowami: "któryś za mnie cierpiał rany, Panie Jezu zmiłuj się nade mną".

   Znowu słowa o nienawistnym przeciwniku Jezusa, który potrafi operować Pismem Świętym! W swoich machinacjach wie, że uderza w Jezusa - Syna Bożego! Dzisiaj idę na Mszę Św. jak "normalny" człowiek. Wówczas nie modlę się, nie mam poczucia tęsknoty za Zbawicielem, można to określić jednym słowem: o b o j ę t n o ś ć  duchowa. Zarazem wiem, że przybycie w takim stanie

    Na jednym z podwórek stoi przyrząd do cięcia metalu. W wyobraźni Zły ucina mi rękę, może jeszcze drugą...nie będziesz miał czym jeść! Tak próbuje przestraszyć mnie, ale Jezus pomoże mi, gdy nadejdzie czas dania świadectwa.

    Wiem, że przybycie w tym stanie na Mszę Św. z przyjęciem Eucharystii ma szczególną moc! To próba od Boga: co zrobisz, gdy zostaniesz "opuszczony". Tak było z Panem Jezusem na krzyżu: "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?"

    Nie docierały czytania, nawet przysypiałem, a po wyjściu z kościoła ciągnie mnie do żartujących ludzi. Nie ma radości i pokoju w duszy. Pan Jezus pokazuje mi stan większości dusz ludzkich, które przybywają tutaj "z obowiązku bycia na Mszy Św. niedzielnej".

    Przenieś ten stan na wrogów naszej wiary, dodatkowo kuszonych chęcią zabijania wiernych Bogu Objawionemu (bolszewicy, islamiści, itd.). W tym momencie przypomniałem sobie dobrowolnie ofiarowanie chęci picia alkoholu (kuszenie) za młodego człowieka...właśnie mam chęć "na setkę".

   W tym czasie przypomni się energoterapeuta Nowak, który swoją energią kasuje kuszenie w nałogach. Ja w domu padłem na kolana z wołaniem: Panie Jezu odejdziesz na chwilkę, a już trzeba płakać!

    Aniela Salawa pisze, że przyjęcie dobrowolnych cierpień (współodkupienie)...najbardziej przybliża nas do Jezusa. Nigdy nie należy nawracać osób skłóconych z Bogiem - trzeba przyjmować za nie cierpienia zastępcze i błagać Boga o łaskę dla nich!

    Tak, jak Jezus...tak, jak ona pragnę szczęścia wszystkich ludzi. Jaki ogrom cierpień płynie z relacji telewizyjnych...szczególnie z wojny.

    Właśnie z Mszy Św. wróciła żona, rozradowana doznaniami duchowymi na "Gorzkich żalach"...z przejęciem opowiada, że najbliższych otrzymała od Boga i ma ich miłować do końca. Wiadomo, że dani od Boga nie zawsze odpowiadają naszym wyobrażeniom.

                                                                                                              APeeL