Bóg Ojciec jest przy każdym z nas, a nawet w nas (jako dusza wcielona podczas poczęcia). Zdziwiłem się, bo kobieta z Ciechanowa - biorąca udział w czuwaniach przed Monstrancją - stwierdziła to samo.

  Stwórca daje nam różne znaki, abyśmy dowiedzieli się o Nim, nic nie ukrywa w przeciwieństwie do upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji w czynieniu zła! Podszywając się pod naszą osobę nabiera wierzących ("nie pójdę do kościoła, pośpię", itd.), a niewierzącym daje pewność, że nadprzyrodzoność nie istnieje, ogłupia ich racjonalizmem, determinizmem, a nawet nihilizmem. Tacy są normalni, a wierzących traktuje się jako stukniętych. Dowiedzą się wszystkiego po śmierci, ale będzie za późno.

  Podczas przygotowywania się do Mszy Świętej o 7:00 napłynęła obecność Boga Ojca. Popłakałem się z krzykiem z powodu mojego obdarowania, bo mam wszystko, a dodatkowo łaskę wiary z pewnością, że wszystko jest prawdziwe w kościele katolickim. Bez łaski nie ujrzysz tego...

    Zarazem przesunęli się obdarowani pod każdym względem, którzy: farbują sobie włosy, zmieniają partnerów, żyją skandalami i pragną gwiazdorzyć w mass-mediach. Szatan wskazuje, że jest to ich zaradność. Stąd jest brak wdzięczności Bogu, a o to właśnie chodzi! Przykładem jest chora na młodość Magda Gessler, która jest perfekcyjna w swoim zawodzie, ale dla forsy występuje w reklamach...

    Najlepiej nasze obdarowanie rozumieją Ukraińcy, którzy stracili wszystko! Nie masz nawet pamiątkowego zdjęcia - nie wspominając o utracie bliskich z przebywaniem wśród obcych...jednym słowem na wygnaniu! Na tym tle pokazane jest nasze zesłanie na ten "padół łez" z którego mamy wrócić do Raju. Naprawdę nie chcesz wiecznej szczęśliwości? 

    Podczas przesuwania się w kolejce do Eucharystii...z boku podszedł do mnie kapłan - staruszek, a ja wiem, że tak wybrał mnie dzisiaj Pan Jezus, a może sam Bóg Ojciec! Ciało Pana Jezusa ułożyło się pionowo wzdłuż jamy ustnej, a to oznacza "My"...zna to każdy dzieciątko, które przytula ojciec ziemski.

    Minęły dwie godziny, a dalej trwało działanie Duchowego Ciała Pana Jezusa (Eucharystii). Co to oznacza? W moim sercu trwał pokój, pragnienie milczenia, odosobnienia, dawania świadectwa wiary, a słodycz Boża zalewała usta.

    Nie można tego przekazać, bo nie ma słów określających doznania duchowe. Każdy zna słodycz lodów, tortów, ciastek z serem polewanych syropem. Ta słodycz płynie z ust do ciała, a duchowa odwrotnie. Ogólnie można powiedzieć, że jest to różnica jakby ciała fizycznego i duszy czyli Bożego wkładu w nim!

    Nie patrz na nic, posłuchaj mnie i wróć do naszej wiary...z prośbą do Ducha Świętego o prowadzenie. Podziękujesz mi, gdy się spotkamy, a z wiekiem czas płynie coraz szybciej. Ponadto nie znamy dnia ani godziny!

    Zobacz ilu wokół umiera niespodziewanie, a to jest wielkie nieszczęście, bo trafiasz odmienionym ciałem (duszą) do świata nadprzyrodzonego...całkowicie nieprzygotowany do tej nowej rzeczywistości.

    Naprawdę mamy duszę i nigdy nie chciałbyś wrócić do jej opakowania (ciała fizycznego). Proszę Cię, uwierz mi, przecież żyłem jak każdy inny, a łaskę którą otrzymałem od Boga Ojca nie mogę skrywać, ponieważ Apokalipsa już trwa!

   Podczas modlitwy towarzyszyłem rozgrywającym mecz piłkarki, a z serca wyrwało się dziękczynienie Bogu Ojcu za wszystko: nawet za chorobę serca (wada od 14 roku życia), a zarazem za leki. Nie wspominam o wzroku, słuchu, smaku, który jest wielkim darem, ponieważ ciało wybiera to, co dostarcza potrzebne składniki.

    Dlatego chciało się płakać podczas zwołań na Drodze Krzyżowej i w Świętej Agonii  Pana Jezusa.  Napisałem "na drodze", ponieważ dzisiaj byłem tam ze Zbawicielem oraz na Golgocie, gdzie wszystkie zawołania powtarzałem 10 razy:

- Pan Jezus rozciągany i przybijany do krzyża

- Pan Jezus podniesiony na krzyżu

-  7 słów Pana Jezusa

-  Przebicie boku Zbawiciela z koronką do Pięciu Świętych ran...

                                                                                                               APeeL

 

    Dziwne, bo właśnie przepisałem poniższy dzień, gdzie będzie moje dziękczynienie za morze łask, którymi jestem zalewany przez Boga Ojca.

25.07.2006(w) Miłość Ostatnia...

Św. Apostoła Jakuba

    W nocy miałem zlewne poty, a to wielka zmora. Nawet wypoczynek zmęczy, a 95% ludzkości kocha to życie. Jakże przykro jest, gdy podobnie zachowują się chrześcijanie... szczególnie dla oczekującego na nasz powrót Boga Ojca!

    Jest mi przykro z powodu wczorajszego upadku duchowego. Z drugiej strony w próbach i pokusach ćwiczymy się i rośniemy...zna to każdy sportowiec. Nie mogę grzeszyć, a właśnie "patrzy" Pan Jezus Miłosierny. Z głębi serca wyrwało się wołanie:

    "Kocham Cię Jezu! Nie mogę żyć bez Ciebie i bez Twojego Św. Ciała (Eucharystii)! Tyś moją miłością ostatnią!" Każdy mistyk wie o tym. Reszta to ciało i "rzucawki": słabości, które sprawia świat, zwierzęce pragnienia, bo kierujemy się instynktem.

    Mam przeczytać zadaną pokutę (Ewangelię wg św. Łukasza), gdzie trafię na słowa o Samarytaninie, który mówił: "Trzeba kochać Pana Boga swego całym sercem, całą duszą, ze wszystkich sił oraz każdą myślą (..)".

    Teraz, gdy to zapisuję płaczę z powodu morza otrzymanych łask Boga Ojca, Zbawiciela i Mateczki całego Stworzenia. Popłakałem się, ponieważ widzę pustkę duchową u większości oraz moje skarby: Zbawiciela i Ojczyznę Niebieską!

   Możesz to pojąć tylko w moim stanie. To łaska, której nie możesz kupić lub wypracować. Przecież moja żona była trzykroć świętsza, a ma "normalną" wiarę. Właśnie spotkałem emerytkę, którą zaprosiłem na codzienną Mszę Św.

- Co z moim zaproszeniem na Mszę Św. i spotykaniem się z Mateczką Najświętszą?

- Tak, właśnie umówiłam się z synem na targ, bo dzisiaj są imieniny mojej matki!

    Robotnikom przy bloku dałem płyny, kanapki, ogórki, chleb i masło. Wzrok zatrzymała "Niedziela" ze zdjęciem kobiety krzyczącej w rozpaczy w Libanie, gdzie trwa wojna. Brat morduje brata, naród wybrany morduje innych - jak poganie!

    Wczoraj stałem przed otwartymi drzwiami kościoła. Napłynęło poczucie łączności z Bogiem...jeszcze przed Eucharystią. Ten sam kościół od lat, a teraz patrzy wielka figura Jezusa Dobrego Pasterza oraz obraz "Jezu ufam Tobie".

    Dzisiaj jest wspomnienie Apostoła Jakuba, lud śpiewał bez organów, a Eucharystia pękła na pół. Czeka mnie jakieś cierpienie duchowe. W przychodni trafię na nawał chorych z mdlejącą w zamieszaniu pacjentką.  

    Nie mogłem się przebrać, wypić kawy, nawaliła klimatyzacja, telefony, załatwianie druczków, z radia popłynie kocia muzyka, nawet przybył chory psychicznie, a kolega właśnie przyjmuje. Nie dość tego, bo właśnie zgłoszono pilną wizytę domową (karetki pogotowia były na wyjazdach). "Panie zmiłuj się nade mną!"... 

    Na jednym z wyjazdów, w karetce odebrałem poród...na zakończenie tego dnia zawiozłem noworodkowi (biedna rodzina): pieluchy, torbę betów, owoce dla rodzeństwa, szynkę, słodycze i herbatę. Wielka jest radość dzieleniu się dobrami.

   Natomiast policjant podarował mi wizerunek świętego Krzysztofa z okazji "Dni Bezpiecznego Kierowcy". Policja będzie w kościele - to pierwszy wypadek w ciągu mojego życia. Nawet czytano list od komendanta. Jakże chciałbym za to podziękować! Pod krzyżem postawiłem od nich kwiaty...

                                                                                                        APeeL