Boże Narodzenie
Ludzie myślą, że Bóg Ojciec pomaga nam tylko w wielkich kłopotach. Przenieś to na rodziców, którzy są z nami (sercem) przez całe życie. Pan Bóg jako Ojciec, Stwórca naszych prawdziwych ciał (dusz) daje to, co jest dobre, a nie to, co chcemy. Pomaga także przez Swoich wysłanników w naszej codzienności.
Przed Pasterką miałem natchnienie, aby być na Mszy św. porannej. Zostałem obudzony na czas przez Anioła Stróża, spokojnie przygotowałem się (kawa, leki, nawet umyłem głowę) i wszedłem na kościelny chór tuż przed rozpoczęciem spotkania z Panem Jezusem!
Tam wzrok zatrzymał dwumiesięcznik "Świat misyjny"...z tytułem na okładce: "Będziecie Moimi świadkami", a stałem na wysokości wizerunku Ducha Świętego!
Od Ołtarza św. prorok Izajasz (Iz 52,7-10) zapowiedział, że "wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga".
Psalmista zawołał (Ps 98): "Ziemia ujrzała swego Zbawiciela. Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio, cieszcie się, weselcie i grajcie".
Św. Paweł w liście (Hbr 1,1-6) wskazał, że Bóg wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał "przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (..) Zajaśniał nam dzień święty, pójdźcie narody, oddajcie pokłon Panu, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię".
W Ewangelii: J 1,1-18 będzie mistyczny wywód dotyczący Światłości. "Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas". W tym czasie pomyślałem o świadkach Pana Jezusa...zaczęło się od pasterzy w Grocie Betlejemskiej.
Oryginał namalowany ustami. Autor: Jerzy Omelczuk
Kiedyś poprosiłem o przekazanie: jak było z porodem Pana Jezusa? Chodziło o to, że jako lekarz napatrzyłem się na ten akt (dyżury w oddziale noworodków, w izbie porodowej przy pogotowiu oraz w karetkach). Nic przyjemnego wobec krzyków...także położnych.
Pan zaprowadził mnie na przekaz mistycznej wizji Marii Valtorty (14 marca 1897 - 12 października 1961) z dnia 6 czerwca 1944 w "Poemacie Boga-Człowieka" Księga Pierwsza 47. Narodziny Jezusa, Naszego Pana str. 170. Pan Jezus począł się z działania Ducha Świętego, nie było zarazem ludzkiego porodu ("Dziewica teraz i zawsze"). Przeczytaj...
"Boże mój! Panie! Jakże prowadzisz nas każdego dnia". Proś w każdej sprawie, a zobaczysz jak działa Bóg Ojciec, którego ścieżki nie są naszymi. Kapłan powie później, że Bóg Ojciec jest przy każdym z nas, nie chowa się, ale my Go nie szukamy, a nawet odwracamy się!
Popłakałem się podczas podchodzenia do Eucharystii, ponieważ Szatan zalał mnie nienawiścią do krzywdzicieli, ale wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa na krzyżu (czytaj: mam łaskę współcierpienia, a zarazem zbawiania).
Zdziwiony stwierdziłem, że prof. Jan Hartman wczoraj dał wpis na swoim blogu (www.polityka.pl Loose blues): "Jak nam ksiądz Matczak święta urządził". Dałem tam komentarz (dr. Bylejaki), ale nawet nie dopuścili do akceptacji. Zobacz jak boją się Prawdy...
"Pan Profesor ożywił się w napadaniu na wiarę katolicką (wpisy codzienne) i to w okresie tak ważnym dla mających łaskę wiary. Nie znam księdza Matczaka, ale ze zdenerwowania uczonego w czytaniu i pisaniu wynika, że Goliat został trafiony kamykiem w czoło i zaczął głośno krzyczeć z powodu napadu...
- na ateistę i dialektyka ("ja mam rację")
- filozofa (mądrość ludzka czyli głupstwo u Boga)
- teoretyka nie wiadomo czego
- metafizyka szukającego celu życia.
Dalej trwało "kazanie z ambony" niezrozumiałe dla ludzi normalnych ze wskazywaniem na dogmaty w mojej wierze. "Jednym z jego elementów jest krytyka tej aroganckiej przemądrzałości, czyli (jak mówimy w filozofii) zapośredniczenia, które niesie ze sobą emancypacja jednostki".
Resztka włosów zjeżyła się na głowie, "bez pół litra nie razbieriosz"...mnie jest łatwiej, ponieważ cierpię na schizofrenię bezobjawową (z ruskiego na nasze...mistykę).
To tylko przygotowywany atak na wiarę katolicką. Pan Profesor kojarzy Wigilię jako spotkanie przy stole, a jest to zakończenie kilku tygodni Mszy św. roratnych z Eucharystiami.
Dziwi płacz Pana Profesora nad krzywdzonymi przez wiernych ateistami. Jest odwrotnie, bo napada się na katolików, ale najgorzej, że za nic ma się naszą wiarę, jedynie prawdziwą. Proszę, aby Pan Profesor oparł się jeden raz pokusie pisania o nas..."wierzących w ideologię" i "latających do kościoła" z powodu straszenie Piekłem!
Należy Pan Profesor do mądrych, którzy negują stworzenie wszystkiego przez Boga. Ja wiem, że Bóg Ojciec Jest, a Pan, że nie ma. Tyle i aż tyle. Szanujmy siebie. Ja nie wymawiam Panu pochodzenie od małpy (teoria ewolucji upadła, małpy mają inny kod genetyczny), a teraz wiarę, że powstaliśmy na dnie oceanu z jednej komórki!
Nie mając łaski wiary, a nawet nie znając teologii wymienia Pan wielu bogów. Po co Pan to czyni? Ja wiem, że nie ma Boga oprócz Jahwe, a islamiści mówią o Allahu. Dla Pana bożkiem jest mądrość ludzka, a szczególnie własna.
Nic Pan nie wie o upadłym Archaniele i jego nadprzyrodzonej inteligencji. Od niego dzieli Pan ludzi na Żydów i resztę, tutaj Polaków. Nie mam tego w sercu, ten naród jest mi bardzo bliski.
Wyśmiewanie oczekiwanego Zbawiciela jako "jakieś żydowskie dziecko urodzone dwa tysiące lat temu", że "było wcieleniem (..) bóstwa zwanego Jahwe" jest nie na miejscu! Uderza Pan w okrutny sposób w jedynie prawdziwą wiarę katolicką ("magiczne obrzędy i mitologiczne misterium typowe dla wspólnot plemiennych"). Zarazem: "Nikt nie ma monopolu na świętowanie".
Śmierć puka do naszych granic, a Pan Profesor widzi wrogów w katolikach. Od kogo to, bo wprost tryska piekielny popiół...
APeeL