W drodze na Mszę św. o 7.00 moje serce zalała miłość do Boga Ojca. Nie można tego przekazać niewierzącym, a szczególnie negującym istnienie świata nadprzyrodzonego.

    Jakby na tę chwilkę z radia samochodowego popłynie piosenka: "Ja kocham i nie wiem nic...mocno kocham i nie wiem nic", a z mojego - uniesionego miłością serca - popłynęło wołanie:

    "Kocham Cię Boże Ojcze, jak to będzie, gdy się spotkamy Boże mój, Tatusiu mój! Tato! Serce mi pęknie! Pan Jezus otworzył dla mnie drzwi Królestwa Bożego...niechby tak było dla wszystkich! Dlaczego nie chcą?"

    Nie wytłumaczysz tego bez łaski wiary, bo każdy musi być zawołany i wybrany, a to jest Tajemnica Boża...jaka jest wina niewiernych?

    Na Mszy św. nie miałem wielkich przeżyć, gdy Piotr mówił do mężów izraelskich o zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Mnie jest łatwiej jak jemu, bo przez ten czas mamy bezmiar dowodów naszego istnienia po śmierci z dalszymi cudami (Objawienia Maryjne, działanie świętych oraz objawienia osobiste z różnymi łaskami wezwanych i wybranych, itd.).

   Pan Jezus Zmartwychwstał z ciałem, a nasz powrót jest niewidzialny (duchowy). Pan Bóg nie może odkryć wszystkiego, bo powstałby zarzut ze strony Księcia Tego Świata, że łamie naszą wolną wolę.

   Babcia Joanna od demonów (prof. Senyszyn) przeżyła stan "życia po życiu"...miała się przebudzić, ale ta łaska wystarczyła jej na miesiąc (nic nie pisała o naszej wierze). Później jej przeszło i dalej szczerzy zęby na wszystkie świętości. Przed laty na jej blogu stwierdziłem, że uwierzyłaby widząc Boga twarzą w Twarz. Tacy właśnie jesteśmy...

   W Ewangelii (Mt 28, 8-15) będzie opis spotkania Jezusa Zmartwychwstałego z niewiastami: "Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą."

    Tuż po powrocie do domu Pan sprawił, że włączyłem TVP 1, gdzie zaczynał się film: "Opowieść o Zbawicielu" (1, 2-ost.), dramat biograficzny. Kanada / Wielka Brytania 2003. Taki film powinien być emitowany (w odcinkach) w Wielkim Tygodniu, bo obraz przemawia bardziej niż słowo.

   A tu manipulacja, bo jesteśmy po wzniosłych przeżyciach z serwowaniem emisji dwóch odcinków (od 8.20 - 11.50)! Cwaniactwo sprawiające zniechęcenie duchowe...

    Podczas towarzyszenia grającym w piłkę nożną (1.5 godz.) odmówiłem modlitwę w intencji tego dnia, która obejmowała także moją osobę...

                                                                                                       APeeL    

 

 

Niby przypadkowo trafiłem na moje poniższe świadectwo wiary... 

29.08. 2006(w) ZA DWUKROTNIE NARODZONYCH...

Wspomnienie Męczeństwa św. Jana Chrzciciela

     Jadę na Mszę świętą, a łzy płyną z oczu. Nie wiedziałem, że czekają mnie wielkie przeżycia duchowe, a zarazem znój w przychodni (niewolnik).

    Na ten moment od Ołtarza św. padnie Słowo przekazane przez proroka (Jr 1,17-19), aktualne, bo dotyczy wszystkich wzywanych i powoływanych dotychczas, a ja jestem tego dowodem.

    "Przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię [zwyciężyć], gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana - by cię ochraniać".

     Zdziwisz się, ale dzisiaj mamy internet i moje świadectwa płyną na cały świat. W tym czasie wśród swoich nie jestem mile widziany (rodzina, znajomi, środowisko lekarskie), nienawidzi mnie władza wciąż ludowa (opieka nad krzyżem i dawanie świadectw wiary) oraz demoniczne struktury, których celem jest zniszczenia Królestwa Bożego na ziemi.

    Psalmista wołał z dziękczynieniem ode mnie (Ps 71,1-6.15.17):

"W Tobie, Panie, ucieczka moja (..) Wyzwól mnie i ratuj w Twej sprawiedliwości,.

Bo Ty, mój Boże, jesteś moją nadzieją, Panie, Tobie ufam od młodości.

Moje usta będą głosiły Twoją sprawiedliwość i przez cały dzień Twoją pomoc".

    Prawdziwe jest zawołanie (Mt 5,10): "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi". Na ich szczycie jest największy człowiek na ziemi św. Jan Chrzciciel, który zginał z ręki Heroda (Ewangelia: Mk 6,17-29), bo wskazywał, że prowadzi grzeszne życie.

      Nie mogłem wyjść z kościoła po Eucharystii i jak zwykle chciałbym tutaj zostać, na wieczność. "Jak dobrze w Twej Świątyni, Panie". Z tego powodu nie odzywałem się do żony (pragnienie odosobnienie i milczenia)...dla zmylenia w samochodzie słuchałem radia Maryja.

    Jeszcze nie wiedziałem, że dzisiaj czeka mnie znój w pracy: zacząłem od 8:00 i skończyłem o 15:30. Następnego dnia zaplanowałem na złość wzięcia zwolnienia z powodu zespołu przemęczenia.

   Lekarze nawet umierają z tego powodu, ale jutro nabiorę mocy i zrezygnuje z tego planu. Jednak rano "spojrzy" wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, a łzy zaleją oczy. Nagle napłynie moc podczas słuchania piosenki w obcym języku: "Jezus! Alleluja!" Krzyczałem tylko:

"Jezu! Jezu! Jezu mój, niech będzie błogosławiony Twoje Imię.

Jezu mój! Cóż mnie ukoi na tym świecie?"

     W nocy popłakałem się z powodu zamordowania św. Jana Chrzciciela. Przypomniały się też słowa świętego Augustyna o dwóch narodzinach i o tym, że Pan Jezus czekał na jego powrót, a tak też było ze mną!                                                                                                                    APeeL