Wczoraj prof. Jan Hartman dał wpis na swoim blogu (Loose blues www.polityka.pl): "Zła Nowina". Dałem tam komentarz...
Właśnie przenosiłem moje świadectwo wiary ze skasowanego blogu (01.08.2010) z tytułem: "Prawdziwa prawda". Ten tytuł to kwintesencja do demonicznych rozważań Pana Profesora o wierze katolickiej...z napisem na sztandarze: "Bóg umarł".
Wówczas odwiedzili mnie św. Jehowy…diabeł przysłał ładne niewiasty oblatane w Biblii z wygadaną kierowniczką typu Julii Pitery.
Krzyknąłem tylko: "Och! Macie pecha, bo trafiliście na wiedzącego, że wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim. Kiedyś - po długiej dyskusji - Duch Święty wyjaśnił mi wasze błędy;
- nie uznajecie Trójcy Świętej, Ducha Św. oraz boskości Pana Jezusa
- ja nie mam duszy, bo „zmartwychwstanie” określona liczba ludzi do życia w niebie na ziemi
- nie potrzeba pośrednika czyli Kościoła Świętego, Stałej Ofiary…
- nie ma u was kultu Matki Bożej z Objawieniami, a zarazem Czyśćca, świętych, itd.
Kierowniczka próbowała przerwać mówienie prawdy, ale ja zacząłem uderzać pytaniami;
- Czy Jezus jest Osobą Trójcy Świętej i czy jest Synem Bożym?
- Jezus jest zbawicielem, nie jest Bogiem…
- Czy ma pani duszę?
- Ja cała jestem duszą…
- Ewangelizacja? Czynię to „gdzie się da, w porę i nie w porę”…nawet w tym momencie, a także przez internet!
- Ale nie puka pan do domów, bo tak pisze w Ewangelii.
- Wy bierzecie wszystko dosłownie…dobrze czynicie mówiąc o Szatanie, ale nie widzicie, że właśnie was oszukał i odrywacie wiernych od Prawdy podobnie jak sekty...
Tak jak przewidziałem Pan Profesor miesza Mądrość Bożą z naszym "filozofowaniem" i jako wiedzący, że Boga nie ma prowadzi nad urwisko: obojętnych duchowo, agnostyków i piramidę niewiernych...
Bóg umiera w sercach tych ludzi, a zarazem stoi u ich drzwi i cierpliwie czeka na krzyk w momencie ostatniego uderzenia serca.
Na pocieszenie stwierdzę, że nie można uwierzyć w Boga, a nawet przeżegnać się... bez Jego zawołania. Wiem to, bo do czasu nawrócenia byłem takim jak Pan! Prosi się przypomnienie o Pana krajanie Apostole Szawle, który wprost szalał w mordowaniu podobnych do mnie. Bóg go oślepił, a na Pana Profesora też coś znajdzie. Wówczas wszyscy powiedzą, że pomieszało się Panu w głowie...
Rozważań nie czytałem, bo nie pokonamy upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji, który zna Prawdę!
dr. Bylejaki
W środku nocy pomyślałem, że profesor niesie diabelski krzyż, ale są to cierpienia, który wynikają z naszych grzesznych pragnień. Z tego przeszedłem do opętania intelektualnego, a Pan zaprowadził mnie na relację ks. Piotra Glasa o pętaniu demonem intelektualizmu. Wejdź... https://tvrepublika.pl/wstrzasajace-swiadectwo-ks-glasa-egzorcyzmowalem-kaplana-intelektualiste-zobacz-co-sie-stalo,60863.html
Przytoczę tylko kilka zdań: "Opętani sataniści to często ludzie grzeczni, wspaniali, uprzejmi. Często nawet bliscy nie mają pojęcia o ich zaangażowaniu. Sam egzorcyzmowałem księdza opętanego demonem intelektualizmu. Wydawał się niezwykły, inteligentny. Diabeł był u niego zakonspirowany (..)"
Dekalog Pana Profesora...kłania się Luter, Kalwin i Hus
"Można powiedzieć, że po takich ludziach niewiele na pierwszy rzut oka widać. To są, można to tak ująć, białe kołnierzyki: grzeczni, uprzejmi, wspaniali ludzie, działacze, często osoby zajmujące w różnych strukturach najwyższe stanowiska. (..) Tacy sataniści są w hierarchii najważniejsi, oni są naprawdę opętani, całkowicie lojalni i oddani na usługi swemu panu. Cała reszta to płotki. (..) Takie demony też starają się ukrywać, udawać, że ich nie ma (..).
Egzorcysta wspomniał kapłana o wielkiej pysze intelektualnej, który "uważał, że musi wszystko poznać, zbadać, wszystkiego doświadczyć, ale także zdobywać kolejne stopnie naukowe. Był naprawdę niezwykły, wiedział wszystko o wszystkim, głosił imponujące kazania, cytował dziesięciu najlepszych autorów piszących o dowolnym fragmencie Pisma Świętego (..) Diabeł był u niego bardzo głęboko zakonspirowany"...
Za wywodami Pana Profesora idzie wielu, ale dokąd? Zaślepieni przez Mefistofelesa na tysiące sposobów żyją dla życia...ich celem jest g r ó b. Właśnie na blogu profesora Cagan pisze: "Boga nie ma, nie było i nigdy nie będzie", a mnie karze się leczyć.
Jako kołtun duchowy chwali się swoją wiedzą dającą pewność trwania w bezbożności (w jego języku moja wiara to matołectwo i omamy religijne). Utwierdza go w tym obraz Piety...
Czytaj: zobaczcie, co się stało, przecież Jezus ("Ten, Który Zbawia") stał się tylko skatowanymi zwłokami. To demoniczna ekwilibrystyka, której nie ujrzy człowiek normalny...
Tak się zeszło, że rano będę miał to pokazane w drodze do rodzinnej parafii, gdzie ruszyłem o 6.00, aby ostatecznie załatwić sprawę mojego pochówku. Jechałem w ciemności i strasznej mgle, zgubiłem się, a wskazujący drogę dodatkowo mnie mylili.
Jednak zdążyłem na czas Eucharystii, wszystko załatwiłem w kwadrans, a podczas powrotu przywitała mnie wielka kula słońca nad horyzontem. Zacząłem moją modlitwę w intencji tego dnia...
APeeL