Wieczorem oglądałem reportaż o ofiarach obozów pracy we Włoszech. Późno w nocy na TVP2 były pokazane "kobiety na sprzedaż"...ofiary wywożono do domu w publicznych, nieświadome czekających męczarni, gwałcone jak niewolnice, matki rodzin, zakażane i zabijane. Coś strasznego! W tym brał udział także nasz mafiozo. Po ucieczce byli ponownie łapani i zawracali. Jednej udało się wydostać - dzięki modlitwie.

    Ile strachów niesie codzienny dzień. Nawet w śnie atakowała mnie sfora psów, a jeden wielki chwycił mnie za gardło i nie puszczał!

   O 4.00 wezwano mnie telefonicznie do przestraszonej babci z taką rodziną, zeszło godzinę...później przyjadą z nią do przychodni i trafią na straszliwy nawał chorych. Chora zdradzała objawy depresji u ludzi starych. Nawet miałem streszczenie artykułu o tej przypadłości.

   Rano w telewizji trafię na relację z napadu rabunkowego, popłacze się wnuczek z powodu braku babci (wyszła po chleb), żona boi się moich wyjazdów starym Fiacikiem, Liban...w Bejrucie samotna dziewczynka stoi z rodziną na wzgórzu, gdzie był ich dom, ofiary przemocy w rodzinie, nawet zatruwane kroplami do oczu, to nie ma końca.

   W drodze do kościoła na Mszę św. o 6.30 pracy mogłem mieć kontakt z TIR-em. Tuż po Mszy św. Po wyjściu z kościoła zostanę wezwany do zgonu. Nie można tego odłożyć, bo od karty zgonu zaczyna się cała procedura! 

   Pomyślałem o Słowach Pana Jezusa: "nie bójcie się, bo Ja Jestem". To prawda, bo my boimy się różnych zdarzeń komplikujących życie na tym zesłaniu, ale duszę może uszkodzić lub zabić tylko grzech. Moja refleksja jest taka, że ludzie mówią o "groźnym" Bogu Ojcu, ale lekceważą Sąd Boży!

I   le jest rodzajów strachu: przed zastrzykiem, zajściem w ciążę, porodem, operacją, czarami, samotnością, złośliwą obroną, przegraną na giełdzie, napadem, zniedołężnieniem ("leżeniem"), sądem, starością, przed bliskimi, a nawet kochającymi!

   Ilu boi się latać samolotami, pływać, a nawet jeździć samochodem (tak jak moja zona). Dołóż do tego ofiary wojny, dentystę, operacje, złych sąsiadów, a nawet własnych dzieci, psów, leśnych ostępów...z zagubieniem, także w górach.

    Myliłem się z powodu nawału i kłótni. Przybyli też z nocną babcią, która ma szereg schorzeń, ale najważniejsze jest depresja. Jakby na potwierdzenie rozpoznania w ręku mam artykuł (jego streszczenie) o depresji u ludzi starych.

    Chorzy boją się gorączki (odruch obronny), a nie wiedza jak groźne są same choroby: sepsa, wąglik, wścieklizna, itd. Zresztą nie ma żartów, bo umierają po leku Corhydron, a dzisiaj, gdy to przepisuję (21.01.2023) znajomy kierowca karetki miał wstrząs po zażyciu leku w trakcie badania, mógł umrzeć wieziony "R-ką" na sygnałach.

   Na Mszy św. w piątek, przed wyjazdem na szkolenie lekarskie w serce wpadną słowa pieśni: "nie lękaj się, nie lękaj się!" Przy wyjściu dotknąłem Głowy Zbawiciela i popłakałem się.

    Na w/w szkoleniu zebraniu lekarskim wspomnę o strachach chorych...przed śmiercią! Później zabiorę lekarkę, która ma samochód, ale boi się jeździć...nawet podczas przejazdu była przestraszona.

                                                                                                                 APeeL