Po dwóch godzinach snu zerwałem się na Mszę świętą o 6:30, a wielka radość zalała serce, ponieważ we wczorajszym świadectwie wiary nie było zasadniczych błędów. Takie jest moje ostateczne powołanie.

     Od Ołtarza św. popłynie Słowo Boże...

Św. Paweł przekazał (Hbr 12,1-4), że: "winniśmy wytrwale biec" w wyznaczony celu za Panem Jezusem, który przewodzi nam w wierze. On nie zważał na haniebną śmierć, dlatego mamy nie ustawać, złamani na duchu.

Psalmista wołał (Ps 22,26-28.30-32): "Chwalić Cię będą, którzy Cię szukają", a ja dodam od siebie, że już odnalazłem Boga Ojca i mam pragnienie oddawać cześć, radować się z bezmiaru otrzymanych łask...głównie wiary katolickiej, jedynie prawdziwej dającej zbawienie, a to oznacza nasz powrót po śmierci do naszej Prawdziwej Ojczyzny.

    Psalmista wyraził to w zdaniu, że: "moja dusza będzie żyła dla Niego". Moja dusza żyje tylko i wyłączenie dla Stwórcy. Pragnę się odpłacić głosząc chwałę Deus Abba. Uwierz mi i zostaw swoje wielkie plany, bo twoje serce będzie biło tyle ile zechce Dobry Bóg.

   Zarazem nie jest tak, że "co, ma być to będzie" (błędny determinizm), bo możesz mieć łaskę przedłużenia życia...w jakimś szczytnym celu! Większość pragnie "życia dla życia"...dla głupich "stu lat" ze zdziadzieniem, bo wszystko przemija, a Królestwo Niebieskie jest wieczne!

W Ewangelii: Mk 5,21-43 Pan Jezus ożywił zmarłą córeczkę jednego z przełożonych synagogi. W tym czasie jego szaty dotknęła niewiasta cierpiąca na krwotoki miesiączkowe (jest to utrata podwójnej ilości krwi przy normie 2-3 łyżek stołowych).

    Zbawiciel powiedział jej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!" Niewierni wskazują, że uzdrawia nas wiara w uzdrowienie (czyli siła woli własnej), co jest głupotą duchową podsuwaną przez Szatana.

Eucharystia ułożyła się w laurkę, a później w zawiniątko (moc) dla pracującego na Poletku Pana Boga.

     Nie wiedziałem jaka będzie intencja dzisiejsza, ale po zawołaniu do Ducha Świętego z pocałowaniem wizerunku zesłania na Apostołów zostałem zaprowadzony na dyskusję z kapłanem posługującym na Syberii. Obaj służymy Bogu, ale każdy w odmienny sposób...

                                                                                                                APeeL

 

 

 

     Nazywam się ks. Marek Jaśkowski  i jestem proboszczem parafii św. Józefa Robotnika w Surgucie i parafii św. Pawła Apostoła w Nojabrsku (blog ks. Jacka Jaśkowskiego). Moja Parafia to północna część zachodniej Syberii – nasz biskup określił, że jest to terytorialnie największa parafia na świecie (czterokrotnie większe od terytorium Polski)! 

   26.01.2013 przekazałem informację o mojej łasce i stronie, gdzie przekazuję świadectwo wiary. Zaznaczyłem, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe. Tak się złożyło, że dzisiaj byłem na dwóch nabożeństwach (drugie, zawsze ofiarowuję Matce Bożej do "banku krwi").

    Mam uwagi dotyczące blogu: proszę pisać normalnie...także o Syberii, rozterkach kapłana, wiernych i ich życiu, a to wszystko przeplatać własnymi przeżyciami duchowymi (świadectwami wiary). Chodzi o atrakcyjność przekazu, bo inaczej jest to "blog parafialny"...

                                                                                                        Szczęść Boże!

    Dziękuję za tę opinię, ale prosiłbym o rozwinięcie wymienionych uwag, bo nie bardzo je zrozumiałem: na czym ma polegać pisanie "normalne"? Ze swej strony zaznaczam, że dość ostrożnie odnoszę się do wszelkich tak zwanych objawień z Nieba - dopóki nie zostaną oficjalnie potwierdzone przez Kościół.

                                                                                      Serdecznie Pana pozdrawiam!



     Po tej wymianie poglądów wiem, że Ksiądz jest dobrym sługą Pana, oddanym i wierzącym, ale bez światła, itd. To Pan Bóg zaprowadził mnie na ten blog...
                                                                                                Serdecznie pozdrawiam...

     A jednak nie odniósł się Pan do mojego stwierdzenia o akceptacji ze strony Kościoła, a co do osobistych przeżyć, to proszę wybaczyć: ani ja nie oczekuję tego od nikogo, ani nikt nie może tego oczekiwać ode mnie. Każdy sam, według swego sumienia, będzie mówił i pisał o swoich osobistych doświadczeniach duchowych - w takim stopniu, w jakim chce to uczynić.

    Naprawdę, jest to bardzo osobista sprawa, a wydaje mi się, że rozważania w takiej formie, w jakiej są obecnie, trafiają do przekonania ponad dwustu osób, codziennie wchodzących na bloga. Bo inaczej nie wchodziliby, a ja wówczas zrezygnowałbym z prowadzenia tego forum...

                                                                                                          Pozdrawiam

    Ja nie piszę jako święty, ale jako przyszyły święty (proszę wybaczyć humor), ale prawda jest taka, że każdy z nas powinien dążyć do świętości. Nie potrzebuję żadnej akceptacji Kościoła świętego, aby ewangelizować (dawać świadectwo wiary). Proszę wejść na mój wątek: "Wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim" (apel1943) Gazeta.pl Forum Religia.

    Proszę zobaczyć jak tam zachowują się specjalnie opłacani pałkarze, jak ubliżają (mieli zadanie wygonić mnie). Nie udało się, a w ten sposób moje świadectwa wiary czytają zagubieni. Dwoje sług Pana Jezusa młóci słomę, a co dopiero w dyskusjach z racjonalistami. Szanowny Ksiądz nie ma powołania do "normalnego" pisania o swoim życiu na tle codziennego uczestnictwa w Cudzie Ostatnim (Eucharystii), a to jest trudne.

    Nie wiem jak przebiega procedura uzyskania akceptacji Kościoła świętego...dla mojego dawania świadectwa. Proboszcz zna mój dziennik i wydawał opinię, że nie ma tam nic "contra fides et mores". Czy mam pisać do Kurii? Czy do Watykanu? Na taką opinię trzeba czekać chyba latami. Nie mam pojęcia o tym. Mistyka jest kompletnie nieznana wśród "normalnych" kapłanów.

    Głoszę kult maryjny, świętych, wszystkie prawdy naszej wiary. Czy opisy moich przeżyć po Komunii św. (mistyka eucharystyczna) muszą mieć jakąś pieczątkę? Bardzo proszę o odpowiedź.                                                                        Szczęść Boże

   Akceptacja, o której piszę, obejmuje wszystkie prywatne wizje i różne mistyczne doznania, wykraczające poza - jeśli tak to można określić - "normalne" praktykowanie wiary. Oczywiście, każdy może mieć takie wizje i nadzwyczajne przeżycia mistyczne - jeśli tylko taka wola Boża - ale żeby je rozgłaszać, trzeba uzyskać akceptację przynajmniej biskupa diecezjalnego (oczywiście, jeżeli chcemy, aby było to traktowane jako przesłanie zgodne z wiarą).
                                                                                                         Pozdrawiam

     Ja piszę moje świadectwa, bo grzeszne jest "zakopywanie" skarbu otrzymanego od Boga. Na moich oczach wiara upada w sposób katastrofalny. Trzeba krzyczeć z wysokiej góry, wołać, protestować, bronić Boga. Za obrażenie Donka i Bronka można trafić do więzienia, a Boga i Pana Jezusa można obrażać jak się chce.                                                         

     Proszę nigdy nie zwątpić w swoje powołanie, bo ręce Szanownego Księdza czynią Cud Ostatni...Eucharystię. Nie będzie już większego.

     Zauważyłem, że "pracujemy na innych falach". Budzenie zniechęcenia ma różne formy i w mojej intencji mam to pokazywane. Proszę nie brać do siebie, że Szanowny Ksiądz budzi zwątpienie lub zniechęcenie. Proszę sprawdzić na sobie to działanie szatana, który z najwyższą mocą i podstępem działa na Sługi Pana Jezusa...

     Zamiast wspierania się, przyjmowania uwag szatan różni nas...stąd ostrożność Księdza w ocenianiu łaski Bożej, w moim wypadku jest to mistyka eucharystyczna. Ksiądz jest cudotwórcą, bo zamienia chleb codzienny dla ciała (nigdy się nie znudzi) na Cud Ostatni, Duchowe Ciało Pana Jezusa. Rozpoznam fałszywego kapłana lub tego, który nie wypowie formuł konsekracji...poda mi opłatek!

     Tylko wiara katolicka jest prawdziwa (miarą jest Eucharystia)...

                                                                                                               Szczęść Boże