Wczoraj był wieczór z butelką, a wcześniej żonę wypominała, że "nie wygram z samym sobą" przypominając, że mój kuzyn w wypadku - po pijanemu - zabił siebie i obcą rodziną.

   W tym czasie wzrok zatrzymały artykuły o zabijających siebie: poprzez różne nałogi, wykonujących aborcję, prostytucję i ewidentni samobójcy...

    W tym tym także świadomi samobójcy duchowi: Jerzy Urban oraz Leszek Kołakowski. Właśnie w ręku miałem jego artykuł w "Gazecie wyborczej" opisujący treść kazania o wartościach chrześcijańskich!" Tak poznałem intencję tego dnia.

    Po przebudzeniu wstydziłem się przeżegnać, zrobiłem tylko mały krzyżyk na czole, ustach i sercu z powtarzaniem imienia Pana Jezusa! Napłynęła osobę alkoholika z mojego rejonu, który w przerwie picia zażywa mieszankę: relanium z luminalem!

    Na ten moment z telewizora o 8:15 popłynie świadectwo wiary alkoholika, który wiedział to, co ja. Popłakałem się, gdy mówi o naszej nędzy! Żona słusznie stwierdziła, że jestem właśnie takim. Alkoholik nie może tego ujrzeć....u mnie stanie się to dopiero po latach, na kursie, który zacznę od wstąpienia do barku w piwnicy hotelu. Mogłem zapić się na śmierć.

    Sami nie możemy pokonać nałogu, w tym czasie Pan Bóg czeka na nasze wołanie, ale jest to wielka delikatność, bo nie może narzucać z pomocą, ponieważ spotka go zarzut ze strony szatana, że odbiera nam wolną wolę! To śmiertelny bój duchowy, nie ujrzysz tego bez łaski wiary i nie zrozumiesz!

    Żona słusznie mówiła o dwulicowości, fałszu z systematycznym jej dręczeniu, które jest celem mojego życia! Nic nie odpowiadałem, bo taka jest prawda. Chciała wylać mi za kołnierz wódkę z butelki, ale tam była woda...tak wydałby się ten dodatkowy fałsz.

   W tym czasie Szatan wpuszczał mi polecenie, aby wyjść do małego baru i dalej pić alkohol. Ja nie mogę nic robić na złość! Poprosiłem Pana, aby przyjął te obelgi w jej intencji i udręce. Dodatkowo napłynęła chęć grania w karty, a to wyraźnie od demona. Ponieważ to przetrzymałem kusił do przystąpienia do Eucharystii..

   Nie poddałem się, zszedłem z chóru, gdzie trafiłem na wizerunek Świętej Rodziny z Michałem Archaniołem...patrzącej wprost dla mnie! Dobre śniadanie w gronie rodzinnym, a ja po cichu wyciągnąłem całą ćwiartkę wódki.

   Radość, ale to początek upadku! Złapałem karty i pobiegłem do kolegi w pogotowiu, który dolewał mi "z serca" z mojej butelki, oszukiwał jawnie, brał asy z talii. Przegrałem i upiłem się, po powrocie padłem w sen jak zabity (od 14:00 do 6:00 rano) następnego dnia!

    Różne są formy zabijania siebie, najgroźniejsza jest śmierć duchowa. W ręku mam zdjęcie Generała Wojciecha Jaruzelskiego, sztywniaka oraz małżeństwo które zwabiało ludzi mordowało i zamurowywało w ścianach domu...

    Po latach nałóg będę miał odjęty. Dzisiaj, gdy to przepisuję (jestem abstynentem już 20 lat)...

                                                                                        APeeL