Po trzech dniach balangi alkoholowej zerwałem się ocalony. Z wdzięczności pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu. Serce zalała wielka radość. Dodatkowo pocałowałem żonę i podziękowałem za jej pomoc, a oczy zalały łzy.

    Podczas przejazdu na Mszę św. miałem pragnienie zapalenia lampki pod krzyżem... sprzedawczyni wręczyła mi kilka z wdzięczności za leczenie matki. Powtarzam modlitwę "Anioł Pański".

     Po wejściu do kościoła wzrok zatrzymała Stacja Drogi Krzyżowej: Weronika ociera Twarz Pana Jezusa. Łzy ponownie zalały oczy, a z serca wyrwało się wołanie: "Tato! Tatusiu! Panie Jezu! Mateczko! Dziękuję, dziękuję". To sekundowe błyski, ponieważ nasze ciało jest zbyt słabe dla takich uniesień duchowych.

    Na ten czas padną słowa o cudownym nawróceniu Szawła okrutnego prześladowcy chrześcijan, który stał się wybranym z późniejszą jego wdzięcznością za ocalenie! Nawet popłynęły słowa pieśni: "nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili!"

    Z wdzięczności pragnąłem ucałować nogi Pana Jezusa, a jak się okaże będzie to intencja tego dnia. Cały czas płakałem z pragnieniem dawania świadectwa o moim upadku (stało się to właśnie dzisiaj...25.04.2023).

   Praca trwała od 9.00-17.00 i to w wielkim pospiechu! Przesuwała się krzywda ludzka...

- oto kobieta  z astmą indukowaną (25 lat pracy w oparach tworzyw sztucznych)...bez renty z powodu choroby zawodowej, a sprawili to moi koledzy!

- oto młody człowiek, smutny, ponieważ rodzina bezdzietna. Proszę go, aby to cierpienie przekazał na ręce Najświętszej Marii Panny.

- biedni, a zarazem praktykant z hotelu "Sobieski".

- dziadek z przerostem gruczołu krokowego.

- bóle głowy, przeziębienia, a na końcu bardzo biedni, którzy nie mieli na leki (poratowałem ich).

   Na pocieszenie dano pensję, a w tym czasie wezwał mnie kierownik i atakował za dobroć i pracowitość (przyjmuję wszystkich)! Dotychczas to nie przeszkadzało. Kolega, który skarżył się na mnie (lekarz "patriota") przez lata "żył jak u Pana Boga za piecem" - teraz dziwi się,  że odzwyczajony od pracy nie ma wzięcia.

   Wcześniej walczył o wcześniejszą emeryturę, kombinował, a teraz mu nie pasuje. Nawet razi go czynione przeze mnie dobro! Ja pracuję z powołaniem, pomagam, dlaczego nie chcą innych? Nie wiedziałem, że przejmuje nas Naczelnik Urzędu Miasta i Gminy, zaczyna się bój o pracę...działanie kierownika to prowokacja! Trwa walka o kontrakty, bo grozi bezrobocie! Zobacz jak działała czerwona zaraza...liczyli, że zwolnie się.

   Koniec, słucham pięknej muzyki, obdarowuję sprzątaczkę i rejestratorkę. Zmęczony wołałem: "Matko! Mateczko pomóż w tej sprawie - niech wyjdą ich zamiary! Jezu Chryste proszę - tyle lat wysiłku. Proszę Jezu! Pragnę ci służy z przynosić owoc". Powtarzałem Imię Jezusa.

    Jakby na pocieszenie w telewizji tańczyli i grali Cyganie - to moi bracia bez domu, bez ojczyzny! Zacząłem grać na akordeonie i za nimi wołaniem z całej duszy: "Jezu! Nie chcę być tutaj! Jezu! Jezu! Jezu! Zabierz mnie stąd. Pragnę Ciebie!"

   W tym czasie wzrok przykuł obraz Panu Jezusowi z Całunu z poczuciem prośby, aby ukochać Go. Popłakałem się. O 21:00  z telewizji popłynie świadectwo ocalonych z łagrów, obozu NKWD w Rembertowie (film dokumentalny) o eksterminacji polskich elit (1944 do 45 r.).

    Obcy ludzie wywozili naszych do swojego kraju i tam ich zabijali. Nawet wykorzystywano Majdanek i Oświęcim. Ci, którzy ocaleli mówili o zbrodniczych metodach (łamanie nóg i zabijania)...to było potwierdzenie odczytanej intencji. Ogarnij cały świat! Zobacz "Obóz Ziemię" z nieba.

    Jakby w odwecie napisałem prośbę o urlop i wolne za przepracowane dni. Na szczycie udręki (o 17:00) Pan Jezus mówił do mnie z "Prawdziwego życia w Bogu" (tom 4 strona 367):

   "Wesprzyj się na Mnie. Jestem z tobą, (..) z miłości do Mnie nieść swoje jarzmo na ramionach. Kochaj Mnie, moje dziecko, a będziesz żył, ewangelizuj z miłością dla miłości. Przyjmuj wszystko, co pochodzi ode mnie. Choć, Ja i ty, Ty i ja zjednani w miłości. Kocham cię tak bardzo, mój Andrzeju i mój mały". Tak, bo sama miłość płynęła z mojego serca do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

    Podczas spaceru modlitewnego Zły kusił do kupienia alkoholu, a w tym czasie wzrok zatrzymał plakat z napisem "H e r o d". Zrozum ból duchowy, który toczy się w każdej chwilce życia.

   Na poczekalni u stomatologa, gdzie trafiłem z synem odmawiałem "św. Osamotnienie Pana Jezusa w Ogójcu". "Tyle lat spałem, gdy Jezu wołałeś i błagałeś o pocieszenie, Ty, mój Zbawicielu! Nie zostawiasz nas samych. Ja mój Jezu będę z tobą, nie zwątpię w Ciebie tej nocy".

    Płakałem i dziękowałem za ocalenie po trzech dniach balangi alkoholowej i za dzisiejszy dzień. Tak chciałbym opowiadać, że jest Niebo, Ojciec Najświętszy, Pan Jezus i Mateczka, a ja w ich intencji mam pomagać z całego serca zgodnie z powołaniem o co proszę dalej! Tak wyrwało się z serca i to w ramach ewangelizacji.

   Ja zawierzyłem swój los Panu Jezusowi i Mateczce. To próba niesienia swojego krzyża. Później oglądałem reportaż o szpiegostwie. Służby uderzyły w ich twórców! To o mnie, ofierze. Może spotkać mnie wiele form zabicia. Nawet w ręku miałem druk karty zgonu!

                                                                                                           APeeL