Wczoraj miałem pomysł, aby prosić Jezusa o "normalny" przebieg wieczoru - bez spraw duchowych. Demon włączył się z pomocą zalecając, abym "prosił o śmierć w opuszczeniu w intencji wszystkich umierająca w szumie świata!" To bardzo ładna intencja, ujawniające upadłego Archanioła, bo chyba nikt nie wymyśliłby takiej...

    Wieczór normalny to jedzenie, piwko, gadanina, Tomasz Mann i "Doktor Faust"...o pakcie z diabłem. Sam widzisz, co oznacza normalny wieczór, bo teraz o 4.00 suszy w gardle po "Żytniej", a dzisiaj mam post (w intencji pokoju na świecie), a tak pasowałoby zimne piwo.

- Czy nie wystarczy bardzo dobra "Mazowszanka"...napłynęło.

    W śnie pojawił się wilczek, a to znak ataków, bo dzisiaj dalej trwa Sejm RP...wciąż ludowej! Próbuję modlitwy, ale brak "wezwania"...jakże marnie wyglądam na tle s. Faustynki, która w zaćmieniu serca modliła się godzinami!

   "Panie Jezu nawet w modlitwie szukam przyjemności! Gdy nie wzywasz trudno dokonać coś dla Ciebie. Przecież obiecałem przejęcie pragnienia picia wódki przez męża pielęgniarki." 

     W drodze do pracy, którą zaczynam wcześniej (jako stachanowiec)...popłynie moja modlitwa przebłagalną, która sprawia, że jako "wróg ludu" nie złoszczę się już na czuwającymi nad bezpieczeństwem ojczyzny, którą kocham. Nadal podejrzane jest moje codzienne uczestnictwo w Mszach świętych. O co mi w tym "udawaniu" chodzi?  To cierpienie jest łaską, niech już będzie zamiast innego.

    Dzisiaj praca idzie błyskawicznie z żartowaniem w stylu Żyda Jurka Urbana, ale przeciwko wiernym władzy ludowej: spółce komunistyczno-kapitalistycznej...czy ma pan jeszcze obraz Stalina?    

- Nie chce pani nic zrobić dla Matki Bożej...babcia wytrzymała w poście do 14.00, gdy my z żoną głodujemy w środy i piątki w intencji pokoju na świecie.

    Na wizycie domowej proszę dwie babcie, aby siłą wioski wykonały piękne ogrodzenie figury Matki Bożej stojącej w środku wioski. Jedna z nich potwierdza, że demon przeszkadza w modlitwie...

    Zimno, prószy śnieg, wieje zimny wiatr, a my z żoną jedziemy w cieple samochodu do konkatedry na Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Wymieniłem bony rewaloryzacyjne za sumę 10 butelek wódki.

    Tak obdarowała mnie babcia, ale wiem, że jest to od Matki Bożej. Idę ulicami miasta i radośnie wołam do Jezusa, aby wspomógł pijącego alkohol oraz starszą żyjącą w złości. Przypomniałem sobie, że zmarła babcia z błękitnym różańcem.

   W czasie modlitwy łzy płynęły po twarzy, a serce ściskał ból...słychać szum miasta, ruch ludzi oraz modlących się na ziemi w sprawach osobistych. Nawet tak czytane są intencje. Ja wołam w intencji innych, w tym wypadku tego pijącego: "Panie Jezu! Matko Prawdziwa! Proszę Was o odjęcie nałogu u tego mężczyzny...niech ujrzy rodzinę, dom, żonę i dzieci...niech zobaczy dary jakie otrzymuje."

    Kapłan mówił, że Jan Paweł II to zastępca Jezusa na ziemi...w białej sutannie. Słowa te wywołują ucisk w sercu. Jakże pięknie wygląda klęcząca żona. Każdy dzień inny, nigdy się nie nudzi, gdy Pan prowadzi i daje różne pocieszenia oraz radości.

    Na ten czas Pan Jezus powiedział (J 6, 40) "Każdy, kto wierzy w Syna Bożego, ma życie wieczne (..)", a później padły słowa (Ewangelia: J6,35-40): "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie".

   Nie bierz tych słów Zbawiciela po ludzku, bo nie chodzi o nasze pragnienie chleba naszego powszedniego, ale o tęskne pragnienie zjednania się Bogiem Ojcem.

    Po Eucharystii wzrok zatrzymała skarbonka: "Ofiara na biednych". Z serca wrzuciłem większą sumę ("dajesz, dostajesz"). Można powiedzieć, że przed chwilką Matka Boża dała mi to z próbą, co uczynię. Jeżeli połakomię się na mniejsze sumy - nie dam sobie rady z większymi.

   Padłem jak nigdy do łóżka o 21.00. Dzisiaj spędziłem dzień z Bogiem...napłynął pomysł, aby zaznaczyć go w kalendarzu jako zielony.

                                                                                                           APeeL