O 4.00 zostałem przebudzony lekkim ruchem głowy. Zdziwisz się, ale jest to opisywane w różnych zdarzeniach sług pańskich. "Wstawaj, nie śpij!", a w moim wypadku chodziło o edycję wczorajszego świadectwa ("odrobienie lekcji").
Wiem, że sprawił to Bóg Osobowy...jest zrozumiałe, że nie osobiście, bo mamy Anioła Stróża. Wstałem słaby z jakimiś bólem w klatce piersiowej i sercem domagającym się leku...dobrze, że mam samochód.
Na Mszy św. o 6.30 mój profesor teologii Apostoł Paweł (Dz 19, 1-8) będąc w Koryncie "znalazł jakichś uczniów" po Chrzcie Janowym (nawrócenia). Paweł "włożył na nich ręce, a Duch Święty zstąpił na nich". Później odważnie przemawiał - przez trzy miesiące - rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym.
Dzisiaj psalmista chwalił Boga Ojca ode mnie (Ps 68, 2-7): "Śpiewajcie Bogu, grajcie Jego imieniu, równajcie drogę przed Tym, który dosiada obłoków". Ciekawe gdzie znajduje się Królestwo Boże, bo wówczas zaświaty to były obłoki...
Pan Jezus w Ewangelii (J 16,29-33) zganił uczniów za to, że z trudem uwierzyli... "Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. (..) Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat"...
Ja tylko potwierdzę Słowa Zbawiciela, że po nawróceniu szuka się tego, co w górze. Zarazem żyje się w świecie realnym, gdzie panoszy się Bestia ogłupiająca pragnących władzy, posiadania i przyjemności. Nie tędy droga...
Po Eucharystii odeszły kuszące myśli, a pokój wrócił do serca. Dodatkowo błogi sen sprawił chęć do przepisywania dziennika, ale zagapiłem się i poszedłem za wymyśloną intencją: za demonicznych szkodników.
Na spacerze modlitewnym błyskawicznie odczytałem prawidłową, a sprawiła to "duchowość zdarzeń"...
- na "Orliku" brygada uwijała się przy zakończeniu reperacji (19.00)
- wzrok zatrzymały pracujące od rana mrówki oraz krety przy bloku
- przechodziłem obok zakładu pracującego na trzy zmiany
- przy nowym budynku jego właściciel w obecności synka męczył się w gliniastym wykopie na osiedlu ze wznoszonymi siedzibami ludzkimi
- napłynął obraz budujących wieżowce w Katarze (zwiedzeni zarobkiem umierali na ich szczycie), autostrady, remontujący domy, górnicy i hutnicy, właśnie wracał z pola rolnik na wielkim traktorze, a stocznia werbuje do pracy, itd.
- wrócił czas mojego niewolnictwa w przychodni, oddziale i pogotowiu
Z drugiej strony kapłani, niewolnicy konfesjonału, zrywani na Msze św. poranne, a także do nagłych przypadków...nie mówiąc o sakramentach (właśnie jest uroczystość Pierwszej Komunii Świętej) oraz pogrzebach.
Ktoś powie, że "wkoło to samo", a nie widzi, że codziennie biegnie do sklepu po "chleb nasz powszedni". Nawet nie pomyśli o swojej duszy i Chlebie Życia czyli Duchowym Ciele Pana Jezusa...
APeeL
Aktualnie przepisano...
28.04.1991(n) Uschłe drzewa...
Na dyżurze w pogotowiu minęła północ, z wyjazdu karetką wrócił kolega, ale nie odezwałem się do niego. Stale "dyskutujemy" o wierze: heretyk z wiedzącym, że wszystko jest prawdziwe w naszej wierze.
W ręku mam "Dzienniczek" s. Faustyny, gdzie trafiłem na słowa do mnie o pokusie "nauczania!" Zbawiciel czeka na nas z prośbami o pomoc do Matki Bożej, Aniołów i Świętych oraz do Siebie Samego. W pokusie jest sposobność okazania wierności (upadek, modlitwa i ucieczka do Matki).
Zerwano do badania krwi u pijanego, który powiedział: "leczyłem się u psychiatry"! Udawał, że nie rozumie badania: próba palec - nos, wyciągnąć ręce, stanąć na jednej nodze, itd. Podczas chuchnięcia w alkoholomierz powietrze wydychał w swoją brodę! Natomiast w dowodzie miał zdjęcie Kielicha ze św. Hostią...ja wiedziałem, że jest to znak dla mnie!
Świta, jedziemy do zatrzymania moczu, a wzrok zatrzymało suche drzewo - prawdopodobnie ktoś je zniszczył. Jak wiele dusz ludzkich jest w takim stanie!
Sprawnie założyłem cewnik dziadkowi, a podczas powrotu do bazy wołałem: "Panie Jezu, Matko Boża obejmijcie opieką wszystkich ludzi z którymi pracuję - szczególnie tych, którzy źle myślą o mnie i źle czynią!"
Ponownie odmawiam część chwalebną różańca..."Zmartwychwstałeś Jezu i pokazałeś Chwałę Ojca, wstąpiłeś do Nieba pokazując drogę! Dziękuję za Ducha Świętego, który niesie Pokój do mojego serca".
Po powrocie do domu unikałem rozdrażnienia, nie zwracałem uwagi na gadanie żony i fochy córki...nawet nie krytykowałem wstrętnego zapachu kaszanki. Wyjechałem wcześniej do pobliskiego kościoła (4 km), aby posiedzieć w ciszy, ale trafiłem na głośną modlitwa za zmarłych...
Wyszedłem rozczarowany na pobliską łąkę, gdzie był staw z kaczkami i wielkie dostojeństwo pary łabędzi...pojawiły się też dwa bociany! Ten widok wywołał wielki pokój w sercu, a to potwierdziło, że miałem przybyć właśnie tutaj!
Wróciłem na początek Mszy świętej, a demon zaatakował mnie "służbą bezpieczeństwa", dyskusjami wewnętrznymi i rozmyślaniami...na dodatek Słowo czytał sepleniący kościelny. "Panie mój - jakich Tobie dają posługaczy?"
W złości miałem wyjść, ale wzrok przykuł obraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz z Najświętszym Sercem w koronie cierniowej! Dodatkowo pocieszył mnie głos kapłana z procesji i śpiewający lud, a łzy w oczach sprawił śpiew pieśni (na trzy głosy): "Zmartwychwstał Pan", którą grałem niedawno na akordeonie.
Serce przeszył ból Jezusa i w tym momencie zrozumiałem atak Szatana, bo dzisiaj jest "trzeci dzień zmartwychwstania Pana Jezusa z ciałem". Po Eucharystii zbyt wcześnie wstałem, a tu zalecenie: "na kolana, na kolana!" Za mną młody mężczyzna klęczał wytrwale..."och, gdyby tak każdy zrozumiał, co oznacza Św. Hostia...klęczałby aż do wytrzymania!" Teraz już radość i wielka nagroda, bo w kościele zostały małe dzieci, które organista uczył śpiewu...
Zły nie zrezygnował z ataku: na obiad był "wędzony kurczak" chyba zdechły, a na działce kobiety zapraszały "na kawkę"...pokój ostatecznie zabrał krążący wokół traktor z opryskami i to w samo południe (zabronione na działkach pracowniczych). Dodatkowo "po dobrym obiedzie" złapała mnie biegunka, a właśnie odwiedził mnie brat chory na podział majątku rodzinnego. Dodatkowo zza winklów wyskakiwali sąsiedzi.
Teraz słucham zwiedzionych przez Szatana zielonoświątkowców: najwyższe "dobro" to mówienia "językami" jako znak działania Ducha Św. Takim "dobrem" Szatan oderwał ich od wiary katolickiej (nie ma u nich Eucharystii). Ogarnij cały świat...uschłych drzew!
APeeL